piątek, 28 czerwca 2013

sześć – o normalnych okolicznościach sprzyjających, superbohaterstwie i psotnym, ponurym Michale

Mniej – więcej po jedenastej…

Szef też nie kazał jej długo czekać.
Wezwał ją do swojego gabinetu jakieś pół godzinki po telefonie od ojca. Dalej była zdezorientowana, zagubiona i zirytowana, ale teraz przynajmniej ubrana.
Zaburczało jej w brzuchu. Oj.
- Proszę, niech pani usiądzie.
Nawet na nią nie spojrzał.
Posłusznie wykonała polecenie.
Jak to jest, że wszyscy dzisiaj tak bezkarnie nią dyrygują?
Podsunął jej jakiś świstek papieru, sam zajął się przeglądaniem czegoś w swoim komputerze.
- Proszę, niech pani czyta – zachęcił ją.
Nadia drżącym dłońmi wzięła papier w dłonie. Okazał się wyrwaną z gazety stroną. Z wielkim, czerwonym nagłówkiem i…
… jej zdjęciem obok.
O, nawet dwoma.
O, cholera!
O, kuźwa!
O, nie…

Pół godziny później…

Z racji tego, że Grzesiek szukał Nadii i Krzyśka, Krzysiek szukał Nadii i Grześka, a Nadia szukała Grześka, Krzyśka i boskiego zmiłowania, żadne z nich nie potrafiło się odnaleźć.
W końcu jednak, za sprawą chytrej i podstępnej kotki Audrey, wszyscy zderzyli się na środku korytarza, dokładnie pod drzwiami pokoju Grzesia i Piotrka.
Cała trójka popatrzyła na siebie, jakby widzieli się po raz pierwszy. Ustawili się możliwie jak najdalej i przez chwilę udawali, że się nie znają.
- Nooo… - westchnął w końcu Igła. On jedyny nie potrafił długo milczeć. Nadia potrafiła chować urazę latami, a na Grześka działa po prostu małomówność współlokatora.
- Nieciekawa sytuacja – zauważył Krzyś i wyraźnie czekał na reakcję z ich strony. Jaką? Jakąś. Jakąkolwiek.
- Trochę… - Kosok odchrząknął – Dziwna.
- Taak – zgodził się Igła.
Nadia przytaknęła głową.
- W normalnych okolicznościach uznałabym ją za sprzyjającą… - powiedziała szczerze.
- Co?! – chłopcy zareagowali natychmiastowo. Zgodnie wpadli w oburzenie.
Dziewczyna wzruszyła ramionami i posłała im przepraszający uśmiech.
- Gdybym nie była w centrum tego wszystkiego…
- To co?
Ponownie wzruszyła ramionami i posłała kolejny uśmieszek.
- To nam przysparza zainteresowania.
Chłopcy oniemieli.
- Tak. Wzbudzamy zainteresowanie. Bez względu na to jak ohydne i nieprawdziwe informacje zawiera ten artykuł, ludzie go przeczytają…
Kosok przewrócił oczami. Igła jęknął.
- … a jeśli go przeczytają, dowiedzą się o was – kończyła niezrażona – Moglibyśmy to sprytnie wykorzystać. Zignorować ten gniot i wystosować coś porządnego – uśmiechnęła się, tym razem do siebie, gdyż wpadła już w trans myślenia – czytelnicy będą ciekawi, co tutaj się właściwie dzieje. Moglibyśmy zorganizować krótkie wywiadziki, jakiś niewielki materiałek, parę zdjęć. Po prostu na start, żeby zacząć delikatnie podszczypywać publikę. Potem zaimprowizujemy coś lepszego. Jeszcze nie wiem, co konkretnie, ale potrzebne będą fajerwerki. Ludzie lubią fajerwerki, wiec polubią i was. Ale pierwsze muszą was poznać. Tak, muszą was poznać. Nie mówię o fanach, oni znają was wystarczająco dobrze, ale jest jeszcze przecież tyle osób, które… Dla fanów trzeba będzie zorganizować coś odrębnego, coś ekstra, może jakiś mały konkursik…? Rywalizacja zawsze dodaje uroku i podnosi zainteresowanie… Tak, to wydaje się być dobrym pomysłem. Och, chyba musze zacząć to już gdzieś notować.
I Grzesiek, i Krzysiek nie wiedzieli, o czym ta kobieta mówi, ale jej chyba to nie przeszkadzało. Patrzyli na nią uważnie, wytrzeszczając oczy, aż w końcu jeden z nich jej przerwał:
- Czyli mamy to zignorować? – upewnił się Grześ.
Nadia zamrugała i spojrzała na niego, zaskoczona faktem, że oni tutaj są. Jakby wyrwała się z hipnozy.
- Tak – potwierdziła.
- Tak po prostu? – zdziwił się.
- Tak – potwierdziła ponownie.
- I mamy nic…?
- Nic.
- Nic, nic? – przestraszył się Igła.
- Nic, a nic.
- A moja żona?
Nadia uśmiechnęła się uroczo.
- Chętnie z nią porozmawiam.
- Nie o to chodzi.
- Przecież pewnie jest świadoma tego, jakie bzdury wymyśla czasem prasa – dziewczyna przewróciła oczami – Proszę cię, tak długo siedzisz w tej branży, a nie spotkałeś się jeszcze z plotkami albo krytyką?
- To nie jest moja branża. Jestem siatkarzem.
- W tak wypadku jestem przekonana, że po Internecie już krążą pokrętne, zawiłe historie o twoich miłostkach wymyślone przez fanki.
- Co?!
Zaśmiała się.
- Proszę cię, naprawdę nie zdajesz sobie sprawy ile zdesperowanych, zakochanych w twojej grze dziewczynek próbuje stworzyć pseudo romantyczne opowiadanie o twojej jedynej, prawdziwej miłości.
Grzesiek prychnął. Nadia przeniosła na niego uważne spojrzenie.
- Nie śmiej się, ty jesteś młodszy. O tobie piszą częściej.

W tym samym czasie…

Tina kręciła się w kółko zachowując bezpieczną odległość od budynku, gdzie siatkarze przebywali na zgrupowaniu. Nie mogła ryzykować zdradzeniem swojej pozycji i straceniem naprawdę świetnego tematu!
Była z siebie naprawdę zadowolona, mimo że artykuł nie wywołał dokładnie takiego efektu, jakiego się spodziewała. Ciemnowłosa dziewczyna od reprezentacji nie zaczęła panikować, czerwienić się jak dziewica w noc poślubną i pakować manatków. A szkoda. Dostarczyłaby jeszcze ciekawszego materiały na kolejne… Bo to oczywiste, że będą kolejne… Artykuły. Mogłoby być naprawdę ciekawie.
Nie do końca zdawała sobie sprawę, że owa ciemnowłosa dziewczyna także siedzi już parę lat w tej branży i w dodatku studiuje ją w Nowym Jorku. Wie, jak radzić sobie z mediami, jak podawać im informacje i jak dobrze wykorzystywać wszystkie plotki.
Była już u szefa, zdążyła się z nim pokłócić parę razy, ale w końcu nie mógł się oprzeć jej urokowi, to oczywiste – wygrała. Może sobie wypożyczyć kilku siatkarzy na cały dzień. Już ona porządnie zaplanowała im, jak będą się integrować z fanami.
Nie zdecydowała jeszcze, kogo ze sobą zabierze, ale problem rozwiązał się sam, gdy tylko pojawiła się na obiedzie…
Pierwszy doskoczył do niej Igła. Przysiadł się tuż obok i zaczął od razu:
- Słyszałem, że chcesz porwać kilku z nas – wyszczerz – Zgłaszam się! – szerszy wyszczerz – Jestem zdecydowanie jednym z najlepszych kandydatów ze względu na moją charyzmę – wyszczerz na miarę globalnej katastrofy naturalnej.
Nadia popatrzyła na niego niemrawo, przeżuwając sałatkę z kurczakiem. Powoli przełknęła.
- Mhm – wydobyła z głębi siebie i ponownie skupiła się na jedzeniu.
- Dlaczego chcesz nas porywać? – sekundę później pojawił się Kosok. Usiadł naprzeciwko niej.
Obdarzyła go takim samym beznamiętnym spojrzeniem.
- Mhm.
Krzysiek uniósł brew.
- Czy to jest twoja odpowiedź?
- Mhm.
- Oznacza tak czy nie?
- Mhm.
- Jesteś super bohaterką?
Nadia wzniosła oczy ku niebu, dobrze pogryzła śniadanie, przełknęła, odłożyła widelec, wypiła duszkiem sok pomarańczowy z wąskiej szklanki i dopiero potem spojrzała chłodno na promienną twarz Karola Kłosa.
- Słucham?
- Porywasz, nie? Jesteś super bohaterką?
Dziewczyna zmarszczyła czoło.
- Przepraszam czy twoje rozumowanie zmierza do jakiegoś konkretnego celu? Bo nie mam dzisiaj siły, żeby…
- On się po prostu zastanawia czy biegasz w czarnym lateksie – wyjaśnił jej, pojawiający się znikąd, Andrzej.
Kosok zakrztusił się jedzeniem, Igła zachichotał, Kłos się zaczerwienił, a Nadia uderzyła otwartą dłonią w czoło.
- Nie wszyscy super bohaterowie biegają w lateksie – stwierdził po namyśle Karol – Na przykład Iron Man biega w żelaznej zbroi.
Andrzej uśmiechnął się do dziewczyny.
- Masz żelazną zbroję? – zabawnie poruszył brwiami.
- A pelerynę?
- A takie wysokie buty?
- I jeszcze takie czaderskie gadżety, masz?
- I super samochód! Musisz mieć super samochód!
- I szpiega! Tak, kogoś kto ci donosi fakty z obozu wroga!
- To ja! – przyznał się Igła.
- Nie!
- Tak!
- Nie!
- Tak!
- Nie!
- Tak!
Konwersacja na zasadzie Ignaczakowego „Tak!” i Karolo – Andrzejowego „Nie!” trwałaby pewnie jeszcze z dobre piętnaście minut, ale dziewczyna zirytowała się po dwóch:
- Przestańcie! – syknęła na nich – Tak, porywam was. Nie, nie jestem super bohaterką i nie biegam w lateksie. Jutro – wymierzyła palcem wskazującym w każdego z nich – Punkt ósma. Przy moim samochodzie. Wszyscy. Jeśli się spóźnicie to… - nie dokończyła, teatralnie zawieszając głos – Nie radzę – przestrzegła ich jeszcze.
- A mogę też? – niewinnie zapytał Pit.
Jezu, oni mają po dwa metry a skradają się jak…! Jak…! Och, matko jedyna…
- Tak! – zgodziła się.

Wieczorem…

Zbyszek zamknął się na balkonie i rozmawiał ze swoją narzeczoną.
Sprostowanie: rozmawiał z narzeczoną, ale to Misiek zamknął go na balkonie. No, bo tak. Ot, tak sobie. Po prostu, bo mu się nudziło, a Zbyszkowi – tutaj zerknął na kumpla, który nieświadomy wciąż trajkotał przez telefon ze swą lubą – raczej to nie przeszkadzało. Jeszcze nie.
Michał patrzył na niego przez chwilę, a potem ze złudną nadzieją zerknął na swój telefon. Dobrze wiedział, że nikt do niego nie zadzwoni. Nikt, od kogo naprawdę chciałby odebrać, wiecie o co chodzi. Ktoś taki niezwykły, jedyny, wspaniały…
Nie zaszkodziłoby,  gdyby ten ktoś był ładną dziewczyną. Blondynką. A może jednak brunetką…? Hmm… czy to w ogóle robi jakąś różnicę?
Ogólnie – miło by było mieć do kogo zadzwonić i powiedzieć „cześć, skarbie”. Mógł zadzwonić do Zibiego, ale on wkurzyłby się, że mu przerywa. 
Miał parę takich okazji – mówienia „cześć, skarbie!” i to nie do Bartmana - ale wszystkie kończyły się szybciej niż set. Och, jakie epicko – poetyckie porównanie. Sam Mickiewicz by się nie powstydził, kurde no!
Ale, ale, Misiu, skup się! Przecież rano cię łydka bolała, może byś zobaczył co u niej, a nie śnił na jawie, okej? Skup się, stary, musisz trenować!


----
łapcie, miśki, niech wakacyjna moc będzie z wami!


daję zdjęcie Kurka bo faza .
i zachwyt, szczery zachwyt *.*

12 komentarzy:

  1. Kurek ty bestyjo kochana, jak ja cię kocham<3

    "ty jesteś młodszy, o tobie piszą częściej" rozwala mnie to za każdym razem.. xD Więcej Miśka proszę ale już nie takiego w melancholii.. ;D
    I niech moc będzie z tobą mój padawanie..;>>
    Buźka, Adaam;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem twoim padawanem. To ty możesz byc moim. Ja jestem mistrzem Yoda, plażo.

      Usuń
  2. Tekst o opowiadaniach jak najbardziej trafny :D
    Grunt, że kot jest z nimi, przecież szukaliby się do usranej śmierci. Szykuje się chyba medialna wojna, dobrze rozumiem? W każdym bądź razie nie mogę się doczekać ;)
    Wakacje zaczęłam z NaturalnaNiedotykalnaNieprzewidywalna i mam nadzieję, że one się nigdy nie skończą, bo zapowiadają się idealnie ;)
    buźki ;*
    Zakręcona ;)

    Zapraszam na mojego Zbychiała: http://sen-o-siatkowce.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za odwiedziny na obu moich blogach. Postaram się nadrobić zaległości tutaj w miarę szybko ale proszę informuj( na którymś z blogów w zakładce Powiadomienia) bo już lubię to opowiadanie za bohaterów;)
    Pozdrawiam,
    Marcy

    OdpowiedzUsuń
  4. Już wszystko nadrobiłam i przyznam,że to jest świetne;) Tekst o blogowych opowiadaniach jest świetny:D
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie pamiętam, kiedy ostatnio się tyle uśmiała. xD
    Teksty chłopaków mnie rozbrajają, a Ignaczak... Nie umiem tego opisać. :D

    Bardzo dziękuję za komentarze i mam nadzieję, że jeszcze odwiedzisz mojego bloga. ;)
    A i to opowiadanie na pewno pojawi się u mnie w zakładce "Czytam i polecam". :D
    Pozdrawiam. ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. super :)
    http://pasio-passione.blogspot.com/2013/07/czworka.html

    OdpowiedzUsuń
  7. Teksty chłopaków mnie rozwalają :D
    A tak poza tym: to zdjęcie Kurka *_* ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Łoo kurde, kurde, kurde, kurde! Będę składać ofiary dziękczynne losowi, opatrzności, przeznaczeniu i bogom wszelakim za to, że zbłądziłam w te rejony internetów, które zajmujesz razem ze swoim genialnym blogiem! Uwielbiam Was całym sercem! Czytam od dzisiaj i już po pierwszej części opowiadanie stało się jednym z moich faworytów we wszelkich możliwych konkurencjach. Dobrze, że pochłaniałam je bez świadków, bo skończyłabym na oddziale zamkniętym, bez dwóch zdań. Kto normalny rechocze tyle czasu do monitora? I to na cały regulator?

    Chciałam skomentować całość po ostatniej przeczytanej części, ale zalała mnie taka fala miłości, czułości, smutku i czego tam jeszcze, że nie mogę tego tłumić - ja zadzwonię do Misia! <3 Zawsze i wszędzie! O każdej porze dnia, nocy i roku. Może też dzwonić on do mnie, żeby mówić "cześć, skarbie!", jeśli mu tego brakuje i to go uszczęśliwi. W środku nocy niech dzwoni! W niedzielę w kościele! W kinie w Lublinie nawet! Olłejs i forewer <3
    I jak już tak, to muszę potwierdzić - "Nikt nie jest bardziej przystojny niż Michaś w garniturze i blasku swej wspaniałości.". NAJwspanialszy jest!

    Tyle w temacie publicznych wyznań, zeznań i wynurzeń. Idę czytać dalej :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojacieżpierdzielę, ile słów! Sorry, poniosło mnie. To te emocje.

      Usuń
    2. Jeszcze nikt mi nie napisał tak wspaniałego komentarza <3

      Usuń
    3. Jeszcze nikt mi nie napisał tak wspaniałego opowiadania <3
      Zawstydzam się, oblewam szkarłatnym rumieńcem, pięknie dziękuję i polecam się na przyszłość :D
      Generalnie, to bardzo chętnie pójdę na taki układ, że Ty mi będziesz pisać odcinki, a ja Tobie komentarze. Wszystko będzie wspaniałe i wszyscy będą szczęśliwi :D

      Usuń