Mniej – więcej po jedenastej…
Szef też nie kazał jej długo czekać.
Wezwał ją do swojego gabinetu jakieś pół godzinki po
telefonie od ojca. Dalej była zdezorientowana, zagubiona i zirytowana, ale
teraz przynajmniej ubrana.
Zaburczało jej w brzuchu. Oj.
- Proszę, niech pani usiądzie.
Nawet na nią nie spojrzał.
Posłusznie wykonała polecenie.
Jak to jest, że wszyscy dzisiaj tak bezkarnie nią
dyrygują?
Podsunął jej jakiś świstek papieru, sam zajął się
przeglądaniem czegoś w swoim komputerze.
- Proszę, niech pani czyta – zachęcił ją.
Nadia drżącym dłońmi wzięła papier w dłonie. Okazał się
wyrwaną z gazety stroną. Z wielkim, czerwonym nagłówkiem i…
… jej zdjęciem obok.
O, nawet dwoma.
O, cholera!
O, kuźwa!
O, nie…
Pół godziny później…
Z racji tego, że Grzesiek szukał Nadii i Krzyśka, Krzysiek
szukał Nadii i Grześka, a Nadia szukała Grześka, Krzyśka i boskiego zmiłowania,
żadne z nich nie potrafiło się odnaleźć.
W końcu jednak, za sprawą chytrej i podstępnej kotki
Audrey, wszyscy zderzyli się na środku korytarza, dokładnie pod drzwiami pokoju
Grzesia i Piotrka.
Cała trójka popatrzyła na siebie, jakby widzieli się po
raz pierwszy. Ustawili się możliwie jak najdalej i przez chwilę udawali, że się
nie znają.
- Nooo… - westchnął w końcu Igła. On jedyny nie potrafił
długo milczeć. Nadia potrafiła chować urazę latami, a na Grześka działa po
prostu małomówność współlokatora.
- Nieciekawa sytuacja – zauważył Krzyś i wyraźnie czekał
na reakcję z ich strony. Jaką? Jakąś. Jakąkolwiek.
- Trochę… - Kosok odchrząknął – Dziwna.
- Taak – zgodził się Igła.
Nadia przytaknęła głową.
- W normalnych okolicznościach uznałabym ją za sprzyjającą…
- powiedziała szczerze.
- Co?! – chłopcy zareagowali natychmiastowo. Zgodnie wpadli
w oburzenie.
Dziewczyna wzruszyła ramionami i posłała im przepraszający
uśmiech.
- Gdybym nie była w centrum tego wszystkiego…
- To co?
Ponownie wzruszyła ramionami i posłała kolejny uśmieszek.
- To nam przysparza zainteresowania.
Chłopcy oniemieli.
- Tak. Wzbudzamy zainteresowanie. Bez względu na to jak
ohydne i nieprawdziwe informacje zawiera ten artykuł, ludzie go przeczytają…
Kosok przewrócił oczami. Igła jęknął.
- … a jeśli go przeczytają, dowiedzą się o was – kończyła
niezrażona – Moglibyśmy to sprytnie wykorzystać. Zignorować ten gniot i
wystosować coś porządnego – uśmiechnęła się, tym razem do siebie, gdyż wpadła
już w trans myślenia – czytelnicy będą ciekawi, co tutaj się właściwie dzieje.
Moglibyśmy zorganizować krótkie wywiadziki, jakiś niewielki materiałek, parę
zdjęć. Po prostu na start, żeby zacząć delikatnie podszczypywać publikę. Potem
zaimprowizujemy coś lepszego. Jeszcze nie wiem, co konkretnie, ale potrzebne
będą fajerwerki. Ludzie lubią fajerwerki, wiec polubią i was. Ale pierwsze muszą
was poznać. Tak, muszą was poznać. Nie mówię o fanach, oni znają was wystarczająco
dobrze, ale jest jeszcze przecież tyle osób, które… Dla fanów trzeba będzie
zorganizować coś odrębnego, coś ekstra, może jakiś mały konkursik…? Rywalizacja
zawsze dodaje uroku i podnosi zainteresowanie… Tak, to wydaje się być dobrym
pomysłem. Och, chyba musze zacząć to już gdzieś notować.
I Grzesiek, i Krzysiek nie wiedzieli, o czym ta kobieta
mówi, ale jej chyba to nie przeszkadzało. Patrzyli na nią uważnie, wytrzeszczając
oczy, aż w końcu jeden z nich jej przerwał:
- Czyli mamy to zignorować? – upewnił się Grześ.
Nadia zamrugała i spojrzała na niego, zaskoczona faktem,
że oni tutaj są. Jakby wyrwała się z hipnozy.
- Tak – potwierdziła.
- Tak po prostu? – zdziwił się.
- Tak – potwierdziła ponownie.
- I mamy nic…?
- Nic.
- Nic, nic? – przestraszył się Igła.
- Nic, a nic.
- A moja żona?
Nadia uśmiechnęła się uroczo.
- Chętnie z nią porozmawiam.
- Nie o to chodzi.
- Przecież pewnie jest świadoma tego, jakie bzdury wymyśla
czasem prasa – dziewczyna przewróciła oczami – Proszę cię, tak długo siedzisz w
tej branży, a nie spotkałeś się jeszcze z plotkami albo krytyką?
- To nie jest moja branża. Jestem siatkarzem.
- W tak wypadku jestem przekonana, że po Internecie już
krążą pokrętne, zawiłe historie o twoich miłostkach wymyślone przez fanki.
- Co?!
Zaśmiała się.
- Proszę cię, naprawdę nie zdajesz sobie sprawy ile
zdesperowanych, zakochanych w twojej grze dziewczynek próbuje stworzyć pseudo
romantyczne opowiadanie o twojej jedynej, prawdziwej miłości.
Grzesiek prychnął. Nadia przeniosła na niego uważne
spojrzenie.
- Nie śmiej się, ty jesteś młodszy. O tobie piszą
częściej.
W tym samym czasie…
Tina kręciła się w kółko zachowując bezpieczną odległość
od budynku, gdzie siatkarze przebywali na zgrupowaniu. Nie mogła ryzykować
zdradzeniem swojej pozycji i straceniem naprawdę świetnego tematu!
Była z siebie naprawdę zadowolona, mimo że artykuł nie
wywołał dokładnie takiego efektu, jakiego się spodziewała. Ciemnowłosa
dziewczyna od reprezentacji nie zaczęła panikować, czerwienić się jak dziewica
w noc poślubną i pakować manatków. A szkoda. Dostarczyłaby jeszcze ciekawszego
materiały na kolejne… Bo to oczywiste, że będą kolejne… Artykuły. Mogłoby być
naprawdę ciekawie.
Nie do końca zdawała sobie sprawę, że owa ciemnowłosa
dziewczyna także siedzi już parę lat w tej branży i w dodatku studiuje ją w
Nowym Jorku. Wie, jak radzić sobie z mediami, jak podawać im informacje i jak
dobrze wykorzystywać wszystkie plotki.
Była już u szefa, zdążyła się z nim pokłócić parę razy,
ale w końcu nie mógł się oprzeć jej urokowi, to oczywiste – wygrała. Może sobie
wypożyczyć kilku siatkarzy na cały dzień. Już ona porządnie zaplanowała im, jak
będą się integrować z fanami.
Nie zdecydowała jeszcze, kogo ze sobą zabierze, ale
problem rozwiązał się sam, gdy tylko pojawiła się na obiedzie…
Pierwszy doskoczył do niej Igła. Przysiadł się tuż obok i
zaczął od razu:
- Słyszałem, że chcesz porwać kilku z nas – wyszczerz –
Zgłaszam się! – szerszy wyszczerz – Jestem zdecydowanie jednym z najlepszych
kandydatów ze względu na moją charyzmę – wyszczerz na miarę globalnej
katastrofy naturalnej.
Nadia popatrzyła na niego niemrawo, przeżuwając sałatkę z
kurczakiem. Powoli przełknęła.
- Mhm – wydobyła z głębi siebie i ponownie skupiła się na
jedzeniu.
- Dlaczego chcesz nas porywać? – sekundę później pojawił
się Kosok. Usiadł naprzeciwko niej.
Obdarzyła go takim samym beznamiętnym spojrzeniem.
- Mhm.
Krzysiek uniósł brew.
- Czy to jest twoja odpowiedź?
- Mhm.
- Oznacza tak czy nie?
- Mhm.
- Jesteś super bohaterką?
Nadia wzniosła oczy ku niebu, dobrze pogryzła śniadanie,
przełknęła, odłożyła widelec, wypiła duszkiem sok pomarańczowy z wąskiej
szklanki i dopiero potem spojrzała chłodno na promienną twarz Karola Kłosa.
- Słucham?
- Porywasz, nie? Jesteś super bohaterką?
Dziewczyna zmarszczyła czoło.
- Przepraszam czy twoje rozumowanie zmierza do jakiegoś
konkretnego celu? Bo nie mam dzisiaj siły, żeby…
- On się po prostu zastanawia czy biegasz w czarnym
lateksie – wyjaśnił jej, pojawiający się znikąd, Andrzej.
Kosok zakrztusił się jedzeniem, Igła zachichotał, Kłos się
zaczerwienił, a Nadia uderzyła otwartą dłonią w czoło.
- Nie wszyscy super bohaterowie biegają w lateksie –
stwierdził po namyśle Karol – Na przykład Iron Man biega w żelaznej zbroi.
Andrzej uśmiechnął się do dziewczyny.
- Masz żelazną zbroję? – zabawnie poruszył brwiami.
- A pelerynę?
- A takie wysokie buty?
- I jeszcze takie czaderskie gadżety, masz?
- I super samochód! Musisz mieć super samochód!
- I szpiega! Tak, kogoś kto ci donosi fakty z obozu wroga!
- To ja! – przyznał się Igła.
- Nie!
- Tak!
- Nie!
- Tak!
- Nie!
- Tak!
Konwersacja na zasadzie Ignaczakowego „Tak!” i Karolo –
Andrzejowego „Nie!” trwałaby pewnie jeszcze z dobre piętnaście minut, ale
dziewczyna zirytowała się po dwóch:
- Przestańcie! – syknęła na nich – Tak, porywam was. Nie,
nie jestem super bohaterką i nie biegam w lateksie. Jutro – wymierzyła palcem
wskazującym w każdego z nich – Punkt ósma. Przy moim samochodzie. Wszyscy.
Jeśli się spóźnicie to… - nie dokończyła, teatralnie zawieszając głos – Nie
radzę – przestrzegła ich jeszcze.
- A mogę też? – niewinnie zapytał Pit.
Jezu, oni mają po dwa metry a skradają się jak…! Jak…!
Och, matko jedyna…
- Tak! – zgodziła się.
Wieczorem…
Zbyszek zamknął się na balkonie i rozmawiał ze swoją
narzeczoną.
Sprostowanie: rozmawiał z narzeczoną, ale to Misiek
zamknął go na balkonie. No, bo tak. Ot, tak sobie. Po prostu, bo mu się
nudziło, a Zbyszkowi – tutaj zerknął na kumpla, który nieświadomy wciąż
trajkotał przez telefon ze swą lubą – raczej to nie przeszkadzało. Jeszcze nie.
Michał patrzył na niego przez chwilę, a potem ze złudną
nadzieją zerknął na swój telefon. Dobrze wiedział, że nikt do niego nie
zadzwoni. Nikt, od kogo naprawdę chciałby odebrać, wiecie o co chodzi. Ktoś
taki niezwykły, jedyny, wspaniały…
Nie zaszkodziłoby,
gdyby ten ktoś był ładną dziewczyną. Blondynką. A może jednak brunetką…?
Hmm… czy to w ogóle robi jakąś różnicę?
Ogólnie – miło by było mieć do kogo zadzwonić i powiedzieć
„cześć, skarbie”. Mógł zadzwonić do Zibiego, ale on wkurzyłby się, że mu
przerywa.
Miał parę takich okazji – mówienia „cześć, skarbie!” i to
nie do Bartmana - ale wszystkie kończyły się szybciej niż set. Och, jakie
epicko – poetyckie porównanie. Sam Mickiewicz by się nie powstydził, kurde no!
Kurek ty bestyjo kochana, jak ja cię kocham<3
OdpowiedzUsuń"ty jesteś młodszy, o tobie piszą częściej" rozwala mnie to za każdym razem.. xD Więcej Miśka proszę ale już nie takiego w melancholii.. ;D
I niech moc będzie z tobą mój padawanie..;>>
Buźka, Adaam;*
Nie jestem twoim padawanem. To ty możesz byc moim. Ja jestem mistrzem Yoda, plażo.
UsuńTekst o opowiadaniach jak najbardziej trafny :D
OdpowiedzUsuńGrunt, że kot jest z nimi, przecież szukaliby się do usranej śmierci. Szykuje się chyba medialna wojna, dobrze rozumiem? W każdym bądź razie nie mogę się doczekać ;)
Wakacje zaczęłam z NaturalnaNiedotykalnaNieprzewidywalna i mam nadzieję, że one się nigdy nie skończą, bo zapowiadają się idealnie ;)
buźki ;*
Zakręcona ;)
Zapraszam na mojego Zbychiała: http://sen-o-siatkowce.blogspot.com/
Dziękuję za odwiedziny na obu moich blogach. Postaram się nadrobić zaległości tutaj w miarę szybko ale proszę informuj( na którymś z blogów w zakładce Powiadomienia) bo już lubię to opowiadanie za bohaterów;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Marcy
Już wszystko nadrobiłam i przyznam,że to jest świetne;) Tekst o blogowych opowiadaniach jest świetny:D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Nie pamiętam, kiedy ostatnio się tyle uśmiała. xD
OdpowiedzUsuńTeksty chłopaków mnie rozbrajają, a Ignaczak... Nie umiem tego opisać. :D
Bardzo dziękuję za komentarze i mam nadzieję, że jeszcze odwiedzisz mojego bloga. ;)
A i to opowiadanie na pewno pojawi się u mnie w zakładce "Czytam i polecam". :D
Pozdrawiam. ;*
super :)
OdpowiedzUsuńhttp://pasio-passione.blogspot.com/2013/07/czworka.html
Teksty chłopaków mnie rozwalają :D
OdpowiedzUsuńA tak poza tym: to zdjęcie Kurka *_* ♥
Łoo kurde, kurde, kurde, kurde! Będę składać ofiary dziękczynne losowi, opatrzności, przeznaczeniu i bogom wszelakim za to, że zbłądziłam w te rejony internetów, które zajmujesz razem ze swoim genialnym blogiem! Uwielbiam Was całym sercem! Czytam od dzisiaj i już po pierwszej części opowiadanie stało się jednym z moich faworytów we wszelkich możliwych konkurencjach. Dobrze, że pochłaniałam je bez świadków, bo skończyłabym na oddziale zamkniętym, bez dwóch zdań. Kto normalny rechocze tyle czasu do monitora? I to na cały regulator?
OdpowiedzUsuńChciałam skomentować całość po ostatniej przeczytanej części, ale zalała mnie taka fala miłości, czułości, smutku i czego tam jeszcze, że nie mogę tego tłumić - ja zadzwonię do Misia! <3 Zawsze i wszędzie! O każdej porze dnia, nocy i roku. Może też dzwonić on do mnie, żeby mówić "cześć, skarbie!", jeśli mu tego brakuje i to go uszczęśliwi. W środku nocy niech dzwoni! W niedzielę w kościele! W kinie w Lublinie nawet! Olłejs i forewer <3
I jak już tak, to muszę potwierdzić - "Nikt nie jest bardziej przystojny niż Michaś w garniturze i blasku swej wspaniałości.". NAJwspanialszy jest!
Tyle w temacie publicznych wyznań, zeznań i wynurzeń. Idę czytać dalej :D
Ojacieżpierdzielę, ile słów! Sorry, poniosło mnie. To te emocje.
UsuńJeszcze nikt mi nie napisał tak wspaniałego komentarza <3
UsuńJeszcze nikt mi nie napisał tak wspaniałego opowiadania <3
UsuńZawstydzam się, oblewam szkarłatnym rumieńcem, pięknie dziękuję i polecam się na przyszłość :D
Generalnie, to bardzo chętnie pójdę na taki układ, że Ty mi będziesz pisać odcinki, a ja Tobie komentarze. Wszystko będzie wspaniałe i wszyscy będą szczęśliwi :D