Pół godziny później
- Zadam ci tylko jedno
pytanie – przemówił wreszcie, zamykając za nią drzwi swojego mieszkania –
Jadłaś dzisiaj cokolwiek?
Pokręciła głową, a on
zacisnął szczęki i złapał ją mocno za ramię. Praktycznie wciągnął ją do kuchni.
- Ja cię w ogóle nie rozumiem –
stwierdziła Liloo tonem urażonego dzieciaka, kiedy usadził ją na wysokim
barowym stołku, a sam stanął za blatem naprzeciw niej. Pochylił się, oparł ręce
na gładkiej powierzchni przed sobą i spojrzał na nią poważnie:
- To ja nie rozumiem ciebie.
Jesteś idiotką –
stwierdził, zły bardzo.
Liloo o tym wiedziała, była tego
w pełni świadoma, zdawała sobie z tego sprawę – wszystko to naraz. Jednak co
innego powtarzać to sobie w myślach, a co innego usłyszeć od rozeźlonego
Kubiaka siedząc w jego kuchni. Spuściła głowę, spojrzenie wbiła w swoje
paznokcie i milcząc, czekała aż mężczyzna znajdzie sobie coś innego do
zainteresowania umysłu. Po krótkiej chwili jej starania przyniosły skutek.
- Zrobię ci herbaty – oznajmił
jej, prośba nie miałaby sensu skoro już i tak postanowił – Potem zrobię ci
kolację, a ty ją zjesz.
- Nie chcę… - wymamrotała.
- Nie obchodzi mnie to – przyznał
szczerze – Zjesz ją. Całą. Powoli. Aż będziesz czuła, jak te wszystkie kalorie
przechodzą przez twoje ciało, zrozumiano?
Skrzywiła się, ale wciąż nie
podniosła na niego spojrzenia. Nawet wtedy, gdy już wstawił wodę na herbatę i
zatrzymał się nad nią, oczekując jakiejś reakcji. No bo co niby miałaby mu powiedzieć?
Masz rację, jestem idiotką, głodziłam się dwa dni, wszystko mnie boli, słabo mi
i mogłoby to się zakończyć jeszcze gorzej, gdyby nie… Och, zdawała sobie z tego
sprawę – boleśnie, śmiem twierdzić. Ale to, że powie to głośno, niczego nie
zmieni, a tylko dostarczy mu satysfakcji, na co ona tak łatwo nie pozwoli. O,
nie.
- Nie potrzebuję twojej pomocy,
Michale.
- Potrzebujesz pomocy psychologa,
Liloo. Specjalisty od świrów.
Zabolało ją to. Nie chciała, żeby
tak mówił. Nie chciała, żeby tak o niej myślał. Zniosłaby wszystko, poradziłaby
sobie z tym sama, ale on musiał się wmieszać i wszystko utrudnić.
- Przecież nie zrobiłam nic
złego… – wyszeptała cichutko, nawet nie zdając sobie sprawy, że przecież mówi
to głośno. Na jej nieszczęście, on był akurat wystarczająco blisko, żeby to
słyszeć.
- Kurwa, przestań – zirytował
się, włączył się jego porywczy charakter – Nie rozumiesz? Nie wiesz, jak to
mogło się skończyć? Naprawdę chcesz, żebym ci tłumaczył, dlaczego nie możesz
się głodzić?!
Miała wrażenie, że ją uderzył.
Słowa bolały niemal tak silnie, jakby zadał jej fizyczny ból. Skuliła się na
krześle, próbując zniknąć, rozpłynąć się w powietrzu, zatopić się w eterze.
Zamknąć się w magicznej kopule, która by ją ochroniła.
Liloo zdawała sobie sprawę, że Michał
chce dla niej jak najlepiej. Wiedziała, że ma dobre intencje. Wiedziała, że ma
racje. Po prostu bała się go. Bała się jego uczuć i odczuć, jego reakcji, bo
zależało jej na jego zdaniu.
Nie powiedział na ten temat nic
więcej, podsunął jej talerz prowizorycznej sałatki, która była w rzeczywistości
pokrojonym pomidorem z marchewką i szczypiorkiem, lekko doprawionym solą i
pieprzem – jedyne produkty, które można było określić dumnym mianem „spożywczych”,
jakie można było znaleźć w Kubiakowym mieszkaniu.
- Zjedz wszystko – rozkazał jej –
Potrzebujesz witamin.
Właściwie, potrzebowała czegokolwiek,
bo od czterdziestu ośmiu godzin nie miała nic w żołądku.
- Dziękuję – wymamrotała i
skrzywiła się, czując intensywny zapach jedzenia.
Zauważył to i nie potrafił pozostawić
tego bez komentarza:
- Sama jesteś sobie winna. Musisz
to zjeść.
Nie wiedział, dlaczego był tak
strasznie zdenerwowany – czy irytował go fakt, że ta wariatka zupełnie
postradała zmysły, próbując się zagłodzić? Czy drażnił go fakt, że posunęła się
do czegoś tak głupiego i zachowała się jak dziecko, nie przewidując konsekwencji?
Czy może po prostu nie potrafił zrozumieć motywów jej działania?
Męczyła się pół godziny,
pokonywała dzielnie odruchy wymiotne, ale zjadła, a on cały czas jej pilnował.
- Jesteś dumny, tatuśku? –
odezwała się zaczepnie.
- Przestań. Jest późno. Nie mam
siły się kłócić.
- Jeszcze przed chwilą…
- Przed chwilą miałem ważny powód
– przerwał jej – Teraz nie mam na to siły. Jestem fizycznie wykończony po
tygodniu intensywnego treningu, a teraz jeszcze dodatkowo psychicznie przez
twoje…
- Kubiak, powtarzam ci po raz
kolejny, że do niczego cię nie zmuszałam – odpyskowała mu ostro – To był twój cholerny
pomysł, żeby mnie tu przyprowadzić, bo twoja mania dyktatorska nagle dała o
sobie znać.
- To nie jest mania dyktatorska,
ale troska!
- Przestań – prychnęła.
- Okej – podniósł się nagle ze
swojego miejsca – Jak chcesz, mam to gdzieś, zostawmy to, najlepiej w ogóle nie
wracajmy do tego tematu. Jest późno, ja jestem zmęczony. Idę spać…
- Czekaj, a ja?!
Wskazał dłonią na korytarz.
- Na wprost jest łazienka, po
prawej sypialnia. Możesz spać tam.
- Ale ja…
- Nie kłóć się ze mną! – i
wyszedł z kuchni, zostawiając ją samą i zupełnie rozkojarzoną.
Godzinę później
Miała za sobą prysznic i teraz leżała
w Kubiakowej sypialni, otoczona jego zapachem, boleśnie świadoma faktu, że to
tutaj codziennie otwiera oczy – codziennie, gdy akurat nie jest w rozjazdach –
i jeszcze bardziej dobitnie uświadomiona, że zachowała się dzisiaj jak idiotka.
Tak. Zdecydowanie. Poległa na całej linii – zrujnowałaby sobie zdrowie, nieźle
przejechała się na własnej psychice, a na deser wdała się w bojowe stosunki ze
swoim wybawcom z opresji, drażniąc go tylko dlatego, że nie chciała przyznać mu
racji.
Pokój dalej Michał także myślał o
tym, jak to poległ dzisiejszego dnia w starciu ze swoją samokontrolą, wrzeszcząc
na tą bezbronną, biedną dziewczynę, gdy nagle przerwał mu dzwonek do drzwi.
Zdziwiony, bo przecież było już
po jedenastej, a w tak późnych porach odwiedzał go tylko i wyłącznie Bartman,
podniósł się z kanapy i w samych bokserkach wmaszerował do przedpokoju. Nie
zerknął przez Judasza, co było błędem, bo za drzwiami nie powitał go Zbyszkowy
uśmiech, a ponury wyraz twarzy Edyty.
- Hej.
Zamrugał, bo nie wiedział jak ma
zareagować. Edyta nie potrzebowała reakcji, sama zaprosiła się do środka.
- Ładne miejsce – stwierdziła,
pobieżnie przyglądając się wnętrzu – Mam twoją koszulę – położyła ją ładnie
złożoną, wyprasowaną i silnie pachnącą jakimś środkiem chemicznym na półce i
skierowała się do kuchni – chcesz herbaty? – zapytała go, czując się jak u
siebie.
Zastanowił się.
- Tak.
Zamknął drzwi i zaraz ponownie je
otworzył, bo rozległ się dzwonek. Jego zaskoczona twarz zobaczyła niemniej
zaskoczoną twarz Pita.
- Misiek – przywitał się ten
drugi.
- Piotrek – kiwnął mu głową ten
pierwszy.
- Nie sądziłem, że tak szybko
otworzysz – stwierdził środkowy, wzruszając ramionami – Znasz Hanię, prawda? –
wysunął zza siebie dziewczynę gestem, jakby wyciągał ją z kieszeni – No, znasz
– odpowiedział sobie – przecież spotkaliście się już nieraz.
Stan umysłowy Piotrusia wskazywał
na pełne upojenie napojem alkoholowym.
- Hej, hej – pomachała Kubiakowi
dziewczyna, obdarzając świat szerokim uśmiechem.
Jej stan umysłowy nie był lepszy.
- Wiesz, Miśku, zastanawialiśmy
się czy nie przenocowałbyś nas może…
- Co? – Kubiak zmarszczył brewki,
bo nie do końca dotarł do niego sens.
- … no bo jakoś tak właśnie
albowiem toteż gdyż jednakże bądź… - tłumaczył mu Nowakowski, a Hanna żywo
przytakiwała swemu ukochanemu głową.
- Jasne – odpowiedział Kubiak,
gdy sens już dotarł do końca. Wpuścił ich do środka – Tam – pokazał dłonią na
wprost – Łazienka – wytłumaczył – Obok sypialnia gościnna.
- Ratujesz nam życie –
podziękował mu Piotrek, a modelka złożyła głośnego całusa na zarośniętym policzku.
Z kuchni wyłoniła się Edyta.
- Chcecie herbaty? – zapytała
grzecznie, ale oni jej odmówili, więc tylko odprowadziła ich uśmiechem – Miłe
towarzystwo – stwierdziła, spoglądając na Dzika – Jesteś rozchwytywany.
- Taa… - mruknął niewyraźnie i
poszedł wypić tą nieszczęsną herbatę.
Gdy mijał w przejściu dziewczynę,
z jego sypialni wyłoniła się Liloo, a wyglądała tak uroczo w jego podkoszulku,
że aż go coś zabolało.
- Coś się stało? – zapytała sennie,
a potem dostrzegła Edytę – Hej – przywitała ją.
- Piotrek nas odwiedził –
wyjaśnił jej grzecznie siatkarza. Formy „nas” użył podświadomie, ale nie miał
nic przeciwko używaniu jej częściej.
- Aha – skwitowała to blondynka.
- Chcesz herbaty? – zapytała już
po raz kolejny Edyta, co jakoś okropnie zirytowało Kubiaka:
- Ty jesteś normalna?
- Oho – westchnęła Liloo, chowając
się w pokoju – Znowu się zaczyna?
- Co się zaczyna? – zatrzymała ją
Edyta, a Kubiak spojrzał na nią uważnie. Niestety, Liloo nawet nie zaszczyciła
go spojrzeniem.
- Znowu włącza mu się tryb
okropnego dyktatora – wyjaśniła i zamknęła drzwi, uciekając do schronu.
Pani Psycholog – bo
przecież psychologię studiowała – znacząco spojrzała na siatkarza,
zasiadającego za stołem. Spojrzała i nic nie powiedziała.
- O co ci chodzi?!
Ale ona tylko
pokręciła głową…
Pół godziny później
Karol i Andrzej nie mogli bez
siebie żyć. No nie mogli. Ostatnio nie mogli też żyć bez Odetty, więc
zabrali ją ze sobą.
- Idziemy na podryw!
– zawyrokował Kłos.
- Na miasto! –
dołączył do niego Wrona, a dziewczyna uniosła kciuk wysoko w górę, wyrażając
tym akceptację owej propozycji.
Tak więc rzucili się
na warszawskie kluby w celach zmiany fejsbukowego statusu.
No, dobrze. Ale skoro
Odetta była z nimi, a Liloo zasypiała właśnie w mieszkaniu Kubiaka… to kto
zajął się Jagodą?!
Ją samą bardzo to
interesowało.
- Halo?!
- Hej, hej?!
- Jest tutaj ktoś?!
- Ktokolwiek?!
Stała na spalskim
korytarzu i krzyczała, ale odpowiadała jej tylko głucha cisza.
- Poważnie, ludzie?!
Jestem sama?! SAMA?! No, chyba sobie żartujecie, ja…
Umilkła, bo na drugim
końcu korytarza jakiś cień zaczął się ruszać, zbliżać i sprawiał, że dziewczynka
przypomniała sobie odcinek „Archiwum X” o laleczce chucky - jeszcze tylko
brakowało, by gdzieś z niebios odezwał się głos:
- I want to play…
- Halo? – zapytała
niepewnie, jakby potencjalny potwór miał jej odpowiedzieć: cześć, to tylko ja,
nie przeszkadzaj sobie.
Prawie zmarła na
zawał, gdy cień skoczył i jednym susem znalazł się przy niej, lecz na
szczęście, potwór okazał się być…
- Audrey! – Jagoda
ucieszyła się, jakby właśnie wygrała na loterii milion dolców – Tak się cieszę,
że cię widzę.
Audrey zaopiekowała
się dziewczynką, dziewczynka zaopiekowała się kotką, więc Liloo mogła spokojnie
spać, a Odetta śmiało wyruszać na miasto.
Pół godziny później
- Jestem idiotą – stwierdził Michał,
uderzając głową w stół po raz enty już tego wieczoru.
Siedząca naprzeciw
niego Edyta – winna wszystkiemu, bo przecież to ona uświadomiła go, czemuż to
tym idiotą właściwie jest – uśmiechała się tylko do siebie, kończąc szóstą już
herbatkę.
- Totalnym idiotą –
zajęczał do blatu, bo tylko ten jeden jedyny mebel mógł go przecież zrozumieć –
Prawda, że jestem?
Nie wiadomo czy
oczekiwał przytaknięcia, czy zaprzeczenia, bo nikt mu nie odpowiedział.
- Przestań – rozkazała
mu w końcu dziewczyna, bo zaczęło ją to irytować. Ileż można się nad sobą
użalać, no?! – Przeprosisz ją jutro, że tak nawrzeszczałeś – mowa tutaj
oczywiście o Liloo.
Fakt faktem, Kubiak
mógł się troszkę pohamować. Przecież w ostatecznym rozrachunku nic się jej nie
stało, a ten naskoczył na nią i nie pozwolił nawet przedstawić swojego punktu
widzenia.
- Ona mogła mieć
problemy, a ty jej nie pomogłeś! – jeszcze chwilę temu tłumaczyła mu Edyta –
Pewnie się bała, nie wiesz, co się dzieje w jej głowie. Nie masz prawa jej
osądzać, nie mając żadnych podstaw. Wiesz, zaburzenia odżywiania zazwyczaj mają
jakąś głębszą podstawę emocjonalną. Akurat jej przypadek nie był trudny do
odgadnięcia…
Dla Kubiaka chyba
był.
- Sama kazałaś mi na
nią nawrzeszczeć – burknął.
- Nawrzeszczeć,
nawrzeszczeć! – powtórzyła – A ty ją prawie wychłostałeś, idioto! Boi się
ciebie. Oczekiwała od kogoś pomocy, a dostała tylko kopa w tyłek.
Gdy Edyta
przedstawiła to Michałowi w ten sposób, poczuł się jak kompletna świnia.
- Ona mnie teraz najprawdopodobniej
nienawidzi… - wyjęczał.
- Uspokój się,
Miśkowaty, przeprosisz ją jutro. I przestań się mazać, zachowujesz się jak
baba, a to ja jestem jak na razie jedyną kobietą w tej kuchni. No, już – zepnij
tyłek i pokaż mi, jak wygląda prawdziwy mężczyzna!
Misiek w ogóle nie
miał na to ochoty.
- Och – westchnęła
dziewczyna, zrezygnowana – Dobra. Sam tego chciałeś. Zagub się teraz w totalnym
smutku, masz rację, tak jest lepiej. Ja muszę już iść. Pa. Pozdrów ode mnie
rozpacz i żal.
Następnego dnia
Sobota
Rano
Liloo obudziła się
wcześnie. Zdecydowanie za wcześnie jak na weekendowy poranek. Westchnęła ciężko
i otworzyła oczy, uświadamiając sobie, gdzie jest. Znowu uderzyło w nią
wszystko to, co wydarzyło się wczoraj. Ze zdwojoną siłą – tak, że doznała poczucia
winy na myśl, jaka niemiła była dla Michała… A on przecież tylko próbował jej
pomóc!
Pozbierała się szybko
i zadrżała z zimna. Witamy w Polsce, gdzie w lecie temperatura spada do siedemnastu
stopni w najmniej oczekiwanych momentach. Hmm. To nie jest fajne.
Liloo chwilę myślała
o tym, czy aby nie wyprowadzić się do jakichś ciepłych krajów… Hawaje, Włochy,
Majorka, Wyspy Owcze… A nie, zmarszczyła brwi, one są chyba na północy. Brr.
Podeszła do
drewnianej komody, otworzyła ją i… pośpiesznie zamknęła, bo nie znalazła tam
bluzy, ale Kubiakowe bokserki.
- Pomyłka… - mruknęła
do siebie i otworzyła następną półkę.
Tak, dorwała jakąś
bluzę, założyła ją i poczuła się w niej taka cudownie mała i zgrabna. Mała, bo
jej rozmiar w porównaniu z rozmiarem tej bluzy naprawdę był bardzo niewielki, a
zgrabna, bo owa ogromna bluza zasłaniała ją praktycznie całą – czyli zasłaniała
wszystkie niedoskonałości.
Liloo spokojnie
przemierzyła drogę do kuchni, podskakując sobie wesolutko, niczym zakochany krasnoludek
na rauszu, chociaż nic jeszcze nie ćpała, była w miarę wysoka i zdecydowanie
daleko było jej do zakochania.
Och, kwiatuszku –
czyżby?
Gdy już znalazła się
w pomieszczeniu służącym do przygotowywania posiłków, które w Kubiakowym
apartamencie było nad wyraz wielkie, czyściutkie, nowoczesne i ogólnie
wypieszczone aż miło, zabrała się za: po pierwsze – parzenie kawy i po drugie –
przeglądanie zawartości jego lodówki. Obie czynności były nienaturalnie dziwne,
bo przecież kawy nie piła i dobrze wiedziała, co jest w lodówce, gdyż zaglądała
mu wczoraj przez ramię, podczas gdy on przygotowywał jej posiłek.
Tak czy inaczej,
dzisiaj trzeba się było odwdzięczyć. Osobista kultura tego wymagała.
Liloo, w stanie
rozbudzenia całkowitego, biegała po kuchni, troszkę potrzaskując garnkami i pichciła
naleśniki na śniadanie – tak po amerykańsku, a co!, gdy wtem do kuchni wszedł
nieco zaspany i skąpo przyodziany…
- Piotrek?! – pisnęła
dziewczyna, otworzyła drzwiczki pierwszej lepszej szafki kuchennej i skryła się
za nimi, jakby to była tarcza rycerza, a Nowakowski był złym Smokiem Wawelskim.
Siatkarz miał na
sobie jedynie obcisłe bokserki z Goofym i przybrał minę niemniej inteligentną
co bieliźniany bohater.
- Liloooooooooo –
ziewnął – Jak miłooooooo cię widzieć.
Dziewczyna, której
nerwy powróciły już do stany względnej normalności, zamknęła grzecznie szafeczkę
i popatrzyła ponuro na Pita.
- Wzajemnie –
stwierdziła obojętnie, a potem wymierzyła w niego widelcem. Giń smoku! – co tu
robisz?
- Miśkuś nas
przenocował.
Dziewczynie zajęło
trochę czasu wykoncypowanie, że „Miśkuś” to Kubiak, a Nowakowski użył liczby
mnogiej.
- Nas? – zapytała
niepewnie, rozglądając się na boki, jakby coś ją zaraz miało napaść z każdej
możliwej strony.
- Mnie i Haneczkę –
uświadomił ją grzecznie siatkarz, nalewając sobie kawy do kubeczka w kropeczki
z wielkim napisem „BIEDRONKA”.
- Haneczkę?
- Ano. Haneczkę.
Liloo zamknęła
powieki i westchnęła ciężko.
- A co my tu mamy? –
kawa otrzeźwiła go na tyle, że zaczął jej zaglądać do garnków – Jakieś pyszne
śniadanko…?
Dziewczyna szybko
otworzyła oczy i zamachnęła się widelcem, ale refleks sportowca dał o sobie
znać i Piotruś zdążył czmychnąć w kąt.
- Te, Rumcajs,
zabieraj stąd Haneczkę i zjedzcie sobie na mieście – Liloo groźnie zmrużyła
oczy.
Piotr przełknął
głośno ślinę, uważnie patrząc to na jej ponure oblicze, to na widelec
skierowany wprost na siatkarskie serce.
- Ale dlaczego?
- Takie jest
polecenie odgórne. Z Bogiem chcesz dyskutować?
- Ale Liloo…
- Znikaj,
siatkarzyno. Psujesz mój dzień.
- Ale posłuchaj…
W tym momencie do
kuchni z salonu wkroczył pan domu.
- Co się tu dzieje? –
otworzył szerzej powieki i dostrzegł dziwną scenkę rodzajową z podgatunku tych,
co to są z etykietką „dzieci, nie próbujcie tego w domu” – Liloo? Piotrek?
- Miśkuś! – ucieszył
się na jego przyjście kolega z kadry…
… natomiast znajoma
ze Spały nie ucieszyła się w ogóle.
- Co ty tu robisz? –
jęknęła.
Ale, panie i panowie,
mamy postęp – przynajmniej opuściła już widelec i Nowakowski mógł uciec do
pokoju.
Michał nie miał
czasu, żeby się odezwać.
- Dlaczego nie śpisz?
Nie powinieneś już wstawać! Michał, znowu wszystko psujesz! Nie umiesz się
bawić! – zbliżała się do niego z każdym słowem i gdy już znalazła się
wystarczająco blisko, zadarła głowę, by spojrzeć mu w oczy i dźgnęła go palcem
w muskularną pierś – Nie oglądasz filmów? To jest ten moment, gdy ty spokojnie
śpisz, a ja przygotowuję ci śniadanie, odziana raczej skąpo, a potem budzi cię
zapach kawy i dopiero wtedy możesz się pojawić. Obudził cię zapach kawy?
Kiwnął głową.
- Szlag – zaklęła –
Nowakowski! – ryknęła na całe gardło – Kto ci pozwolił kraść napoje z mojego
ekspresu?! Obudziłeś mi Kubiaka! Jak mogłeś!
Jednak Nowakowski nie
odważył się nawet wytknąć głowy z pokoju. Za to Liloo kontynuowała dalej,
zwracając się już bezpośrednio do Michała:
- Idź spać. Zamknij
się w którymś z pokoi i nie wychodź, dopóki ja ci nie pozwolę. Nakręcimy tę scenę
jeszcze raz – westchnęła ciężko i zaprowadziła go do sypialni. Gdy wszedł do
środka, zamknęła za nim drzwi i oparła się o nie, kręcąc głową.
- Już znikamy! –
poinformował ją Pit i zrobił jak obiecał, bo został po nim tylko kurz, proch i
pył. I trzaśnięcie drzwiami.
Liloo znowu pokręciła
głową.
Miśkuś? Hahaha... Piotrek to ma fajne pomysły ze zdrabnianiem imion :) Kubi to mógł sobie odpuścić to krzyczemie na biedną dziewczynę??? Po każdym kolejnym rozdziale nie mogę się powstrzymać od śmiechu :* Pozdrawiam. Paula
OdpowiedzUsuńOo jak słodko. Już kiedyś pisałam, ale powtórzę. Uwielbiam Miśka i Liloo. Szczególnie tą drugą, bo zawsze coś wymyśli. Ta to ma pomysły. Haha ale wyskoczyła z tym filmem. Kurcze! Mogłabyś w końcu ich zeswatać, tak ich ciągnie do siebie.... A dom Kubiaka, to chyba jakieś schronisko. Wszyscy się do niego wprosili. I kocham tą opiekuńczość Kubiaczka, to nic, że nakrzyczał na Liloo<3
OdpowiedzUsuńMiśkuś?? Takie słowo w ustach ponad 2 metrowego chłopa to profanacja męskości:):)
OdpowiedzUsuńMichał zachowywał się przez chwilę jak kwoka despotka - chciał dobrze, a wyszło jak wyszło. Liloo ciągle ma kompleksy~!
Liloo będzie walczyc z kompleksami! Musi! <3
UsuńNiezły z Miśkusia (serio? Pitowi kacyk ewidentnie nie służy ;p) pirat drogowy, że dojechał ze Spały do domu w pół godziny. I kto tu komu powinien robić awantury i czynić wyrzuty?
OdpowiedzUsuńMarchewka ze szczypiorkiem i pomidorem - palce lizać! Nie dość, że wysoki <3, przystojny, wysportowany, troskliwy, z poczuciem humoru, to jeszcze wyborny kucharz. I jak tu się w nim nie zakochać? Szczególnie, że w roli Troskliwego Misia (no Panda, jak nic :D) jest jeszcze bardziej kochany, uroczy i cudowny niż na co dzień. A Liloo niech sobie nie wmawia, że nie jest zakochana, bo wszyscy dobrze wiemy, że jest. Niech się cieszy, że ją lubię i jestem skłonna życzyć im szczęścia (no bo skoro to tylko opowiadanie, a po godzinach i tak wraca do mnie na Króla Lwa, to niech ma - podzielę się). I niech się pozbędzie kompleksów. Wiem doskonale, że to trudne jak cholera, ale niech się da przekonać, że jest śliczną dziewczyną i nie trzeba być wychudzonym patyczakiem, żeby się podobać sobie i światu. Ma przy sobie Misia, panią prawie psycholog i tabun wspaniałych facetów, to niech ich słucha (bosz, ile "niech-ów". I kto tu ma manię dyktatorską?).
Uwielbiam gości <3 Szczególnie takich, którzy przychodzą w środku nocy. Jak już kiedyś zbuduję duży dom, to oprócz tego, że "będzie bukowy koniecznie", to będzie miał mnóstwo sypialni, pokoi gościnnych i zapasowych łazienek. I przeogromną kuchnię, wiadomo, że w kuchni się najlepiej przesiaduje. W zasadzie, to mogłabym zamiast tych wszystkich sypialni powstawiać po prostu kanapy i łóżka do kuchni. To by dopiero była innowacyjna architektura wnętrz :D
I też będę poić wszystkich moich gości hektolitrami herbaty. Herbata jest dobra na wszystko i jest lekiem na całe zło tego świata. I nie trzeba studiować psychologii, żeby wiedzieć, że to właśnie ona rozwiązuje wszystkie problemy (herbata, nie psychologia).
Też nie mogę żyć bez Karola-i-Andrzeja <3 Widziałaś, co znowu wyprawiają na Fejsbukach? Biedny ten Bełchatów, on nie przeżyje tego sezonu, nie ma takiej najmniejszej opcji xD
Jestem głęboko zawiedziona brakiem opisu podbojów miłosnych naszych Muszkieterów. Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę, że w następnym rozdziale musi się on pojawić, bo jak nie, to przyjadę do Ciebie i wybiję ze dwa-trzy zęby (ale że Cię kocham i uwielbiam, to będziesz mogła wybrać, które). Zepsułaś trochę, że jest już rano, ale zawsze można rozwiązać sprawę jakąś (niekoniecznie małą) retrospekcją. I nie chcę słuchać tłumaczenia, że byli tak pijani, że żadne z nich nie ma najmniejszych przebłysków i tyle po retrospekcji. Żądam relacji i już!
Jagoda jest chyba jedyną osobą, która naprawdę, szczerze i do głębi ucieszyła się na widok Audrey. Kocie, jest dobrze!
Też uwielbiam czerwone koszule <3 Oooooj tak.
Znowu błądziłaś po internetach w czasie meczu! Ale tym razem Cię rozgrzeszam, bo sama dzisiaj (wczoraj) robiłam to samo.
Ślę moc całusów na dobranoc ;***
czyż "Miśkuś" i "Haneczka" nie brzmią dumnie? : D (prosze, powiedz, ze tak, bo jak usłyszę jeszcze jeden hejt na moje dziwne zdrabnianie imion, to umrę na miejscu)
Usuńw sumie lubię twoją manię dyktatorską . wpływasz na moje działania i nadajesz im sens . dzięki tobie, nie muszę się zastanawiac "Bosh, co ja mam zrobic z tym Misiem?" tylko siadam sobie i czytam, i wiem! - wysyłam go na Króla Lwa . XD
bardzo podoba mi się pomysł kanap i łóżek w kuchni, bo łączyłby dwa moje ulubione tematy - jedzenie i sen - w jednym, przytulnym miejscu . dodałabym może do niego jeszcze tylko wielką wannę z hydromasażem, bo jednak higiena to podstawa i wi - fi, bo kontakt ze swiatem miec trzeba . XD
nie wiem, czy mogę wypowiadac się na temat Karola-i-Andrzeja, bo ich dziwnośc zaszła już tak daleko, ze prawdopodobnie kiedyś natkną się właśnie na ten komentarz i będą się zastanawiac co też ja wiem, że oni wiedzą i wtedy oni będą wiedziec, że ja wiem, że oni wiedzą, że ja wiem. tylko boję się, że ja mogę nie wiedziec, że oni wiedzą, że ja wiem, że oni wiedzą, że ja wiem i wtedy będzie wtopa, bo pewnie mnie FBI odwiedzi . ; <
dobra, to ostatnie nie miało sensu, ale kocham i pozdrawiam. XD <3
Taaak, brzmią bardzo dumnie :D Szczególnie "Haneczka" - tak swojsko i ludowo.
UsuńSłuchasz hejtów na dziwne zdrabnianie imion? Nie słuchaj, to ludzie są dziwni.
Lubię, że lubisz moją manię i lubię, że nadaję Twoim działaniom sens :) I lubię oglądać z Misiem Króla Lwa <3 I w ogóle, jakbyś kiedykolwiek miała problem, "co zrobić z tym Misiem", to wal śmiało, już ja dla niego jakieś zajęcia znajdę i się nim dobrze zaopiekuję <3 A i dla reszty chłopaków się coś wymyśli ;)
Prawda, że dobry pomysł na urządzenie domu? Tylko ja osobiście bym tą wannę z hydromasażem postawiła jednak za ścianą, w łazience. Jakoś tak... Nie jestem jakoś niezwykle wstydliwa, ale kąpać się wolę jednak na osobności, a nie, jak ludzie dookoła mnie śpią :P A w miejscu wanny w kuchni stanie wielki piec, taki prawdziwy, na drewno. Oooo tak <3
Hm. Trochę sensu miało. Ale myślę, że będziesz wiedzieć, że oni wiedzą, że Ty wiesz, że oni wiedzą, że Ty wiesz. Bo na pewno pochwalą się na fanpejdżach, a Karol do tego jeszcze walnie samojebkę. Z agentem FBI. A oni są przystojni i noszą garnitury ^^
No właśnie bardzo dziwni . Ja nie ogarniam - co złego jest w "Haneczce"? Przecież brzmi to tak uroczo, melodyjnie, jak w Rumcajsie . ; <
UsuńMisia się będę musiała na chwilę pozbyć - możesz mnie zbić .
nikt ci sie nie każe nago kąpać przecież . XD mozesz nawet siedzieć w wodzie w stroju płetwonurka . XD
wciąż zapominam o tych samojebkach - muszę w końcu jakąś gdzieś tutaj wcisnąć . XD
Rumcajs! No właśnie, szukałam odpowiedniego porównania, a to jest przecież idealne!
UsuńSpała jest tak cudowna i tak pełna Najwspanialszych Siatkarzy Świata, że przeżyję i wybaczę Ci brak Misia. Dobrze się nim w tym czasie zajmę i z chęcią poczytam o pozostałych chłopakach :)
Co za przyjemność się hydromasować w stroju płetwonurka? Pytam serio, bo nie wiem, nigdy nie próbowałam :P
Koniecznie, samojebki rządzą xD