środa, 16 października 2013

dwadzieścia – wszyscy zamieszkajmy u Michała!

Pół godziny później

- Zadam ci tylko jedno pytanie – przemówił wreszcie, zamykając za nią drzwi swojego mieszkania – Jadłaś dzisiaj cokolwiek?
Pokręciła głową, a on zacisnął szczęki i złapał ją mocno za ramię. Praktycznie wciągnął ją do kuchni.
- Ja cię w ogóle nie rozumiem – stwierdziła Liloo tonem urażonego dzieciaka, kiedy usadził ją na wysokim barowym stołku, a sam stanął za blatem naprzeciw niej. Pochylił się, oparł ręce na gładkiej powierzchni przed sobą i spojrzał na nią poważnie:
- To ja nie rozumiem ciebie. Jesteś idiotką – stwierdził, zły bardzo.
Liloo o tym wiedziała, była tego w pełni świadoma, zdawała sobie z tego sprawę – wszystko to naraz. Jednak co innego powtarzać to sobie w myślach, a co innego usłyszeć od rozeźlonego Kubiaka siedząc w jego kuchni. Spuściła głowę, spojrzenie wbiła w swoje paznokcie i milcząc, czekała aż mężczyzna znajdzie sobie coś innego do zainteresowania umysłu. Po krótkiej chwili jej starania przyniosły skutek.
- Zrobię ci herbaty – oznajmił jej, prośba nie miałaby sensu skoro już i tak postanowił – Potem zrobię ci kolację, a ty ją zjesz.
- Nie chcę… - wymamrotała.
- Nie obchodzi mnie to – przyznał szczerze – Zjesz ją. Całą. Powoli. Aż będziesz czuła, jak te wszystkie kalorie przechodzą przez twoje ciało, zrozumiano?
Skrzywiła się, ale wciąż nie podniosła na niego spojrzenia. Nawet wtedy, gdy już wstawił wodę na herbatę i zatrzymał się nad nią, oczekując jakiejś reakcji. No bo co niby miałaby mu powiedzieć? Masz rację, jestem idiotką, głodziłam się dwa dni, wszystko mnie boli, słabo mi i mogłoby to się zakończyć jeszcze gorzej, gdyby nie… Och, zdawała sobie z tego sprawę – boleśnie, śmiem twierdzić. Ale to, że powie to głośno, niczego nie zmieni, a tylko dostarczy mu satysfakcji, na co ona tak łatwo nie pozwoli. O, nie.
- Nie potrzebuję twojej pomocy, Michale.
- Potrzebujesz pomocy psychologa, Liloo. Specjalisty od świrów.
Zabolało ją to. Nie chciała, żeby tak mówił. Nie chciała, żeby tak o niej myślał. Zniosłaby wszystko, poradziłaby sobie z tym sama, ale on musiał się wmieszać i wszystko utrudnić.
- Przecież nie zrobiłam nic złego… – wyszeptała cichutko, nawet nie zdając sobie sprawy, że przecież mówi to głośno. Na jej nieszczęście, on był akurat wystarczająco blisko, żeby to słyszeć.
- Kurwa, przestań – zirytował się, włączył się jego porywczy charakter – Nie rozumiesz? Nie wiesz, jak to mogło się skończyć? Naprawdę chcesz, żebym ci tłumaczył, dlaczego nie możesz się głodzić?!
Miała wrażenie, że ją uderzył. Słowa bolały niemal tak silnie, jakby zadał jej fizyczny ból. Skuliła się na krześle, próbując zniknąć, rozpłynąć się w powietrzu, zatopić się w eterze. Zamknąć się w magicznej kopule, która by ją ochroniła.
Liloo zdawała sobie sprawę, że Michał chce dla niej jak najlepiej. Wiedziała, że ma dobre intencje. Wiedziała, że ma racje. Po prostu bała się go. Bała się jego uczuć i odczuć, jego reakcji, bo zależało jej na jego zdaniu.  
Nie powiedział na ten temat nic więcej, podsunął jej talerz prowizorycznej sałatki, która była w rzeczywistości pokrojonym pomidorem z marchewką i szczypiorkiem, lekko doprawionym solą i pieprzem – jedyne produkty, które można było określić dumnym mianem „spożywczych”, jakie można było znaleźć w Kubiakowym mieszkaniu.
- Zjedz wszystko – rozkazał jej – Potrzebujesz witamin.
Właściwie, potrzebowała czegokolwiek, bo od czterdziestu ośmiu godzin nie miała nic w żołądku.
- Dziękuję – wymamrotała i skrzywiła się, czując intensywny zapach jedzenia.
Zauważył to i nie potrafił pozostawić tego bez komentarza:
- Sama jesteś sobie winna. Musisz to zjeść.
Nie wiedział, dlaczego był tak strasznie zdenerwowany – czy irytował go fakt, że ta wariatka zupełnie postradała zmysły, próbując się zagłodzić? Czy drażnił go fakt, że posunęła się do czegoś tak głupiego i zachowała się jak dziecko, nie przewidując konsekwencji? Czy może po prostu nie potrafił zrozumieć motywów jej działania?
Męczyła się pół godziny, pokonywała dzielnie odruchy wymiotne, ale zjadła, a on cały czas jej pilnował.
- Jesteś dumny, tatuśku? – odezwała się zaczepnie.
- Przestań. Jest późno. Nie mam siły się kłócić.
- Jeszcze przed chwilą…
- Przed chwilą miałem ważny powód – przerwał jej – Teraz nie mam na to siły. Jestem fizycznie wykończony po tygodniu intensywnego treningu, a teraz jeszcze dodatkowo psychicznie przez twoje…
- Kubiak, powtarzam ci po raz kolejny, że do niczego cię nie zmuszałam – odpyskowała mu ostro – To był twój cholerny pomysł, żeby mnie tu przyprowadzić, bo twoja mania dyktatorska nagle dała o sobie znać.
- To nie jest mania dyktatorska, ale troska!
- Przestań – prychnęła.
- Okej – podniósł się nagle ze swojego miejsca – Jak chcesz, mam to gdzieś, zostawmy to, najlepiej w ogóle nie wracajmy do tego tematu. Jest późno, ja jestem zmęczony. Idę spać…
- Czekaj, a ja?!
Wskazał dłonią na korytarz.
- Na wprost jest łazienka, po prawej sypialnia. Możesz spać tam.
- Ale ja…
- Nie kłóć się ze mną! – i wyszedł z kuchni, zostawiając ją samą i zupełnie rozkojarzoną.

Godzinę później

Miała za sobą prysznic i teraz leżała w Kubiakowej sypialni, otoczona jego zapachem, boleśnie świadoma faktu, że to tutaj codziennie otwiera oczy – codziennie, gdy akurat nie jest w rozjazdach – i jeszcze bardziej dobitnie uświadomiona, że zachowała się dzisiaj jak idiotka. Tak. Zdecydowanie. Poległa na całej linii – zrujnowałaby sobie zdrowie, nieźle przejechała się na własnej psychice, a na deser wdała się w bojowe stosunki ze swoim wybawcom z opresji, drażniąc go tylko dlatego, że nie chciała przyznać mu racji.
Pokój dalej Michał także myślał o tym, jak to poległ dzisiejszego dnia w starciu ze swoją samokontrolą, wrzeszcząc na tą bezbronną, biedną dziewczynę, gdy nagle przerwał mu dzwonek do drzwi.
Zdziwiony, bo przecież było już po jedenastej, a w tak późnych porach odwiedzał go tylko i wyłącznie Bartman, podniósł się z kanapy i w samych bokserkach wmaszerował do przedpokoju. Nie zerknął przez Judasza, co było błędem, bo za drzwiami nie powitał go Zbyszkowy uśmiech, a ponury wyraz twarzy Edyty.
- Hej.
Zamrugał, bo nie wiedział jak ma zareagować. Edyta nie potrzebowała reakcji, sama zaprosiła się do środka.
- Ładne miejsce – stwierdziła, pobieżnie przyglądając się wnętrzu – Mam twoją koszulę – położyła ją ładnie złożoną, wyprasowaną i silnie pachnącą jakimś środkiem chemicznym na półce i skierowała się do kuchni – chcesz herbaty? – zapytała go, czując się jak u siebie.
Zastanowił się.
- Tak.
Zamknął drzwi i zaraz ponownie je otworzył, bo rozległ się dzwonek. Jego zaskoczona twarz zobaczyła niemniej zaskoczoną twarz Pita.
- Misiek – przywitał się ten drugi.
- Piotrek – kiwnął mu głową ten pierwszy.
- Nie sądziłem, że tak szybko otworzysz – stwierdził środkowy, wzruszając ramionami – Znasz Hanię, prawda? – wysunął zza siebie dziewczynę gestem, jakby wyciągał ją z kieszeni – No, znasz – odpowiedział sobie – przecież spotkaliście się już nieraz.
Stan umysłowy Piotrusia wskazywał na pełne upojenie napojem alkoholowym.
- Hej, hej – pomachała Kubiakowi dziewczyna, obdarzając świat szerokim uśmiechem.
Jej stan umysłowy nie był lepszy.
- Wiesz, Miśku, zastanawialiśmy się czy nie przenocowałbyś nas może…
- Co? – Kubiak zmarszczył brewki, bo nie do końca dotarł do niego sens.
- … no bo jakoś tak właśnie albowiem toteż gdyż jednakże bądź… - tłumaczył mu Nowakowski, a Hanna żywo przytakiwała swemu ukochanemu głową.
- Jasne – odpowiedział Kubiak, gdy sens już dotarł do końca. Wpuścił ich do środka – Tam – pokazał dłonią na wprost – Łazienka – wytłumaczył – Obok sypialnia gościnna.
- Ratujesz nam życie – podziękował mu Piotrek, a modelka złożyła głośnego całusa na zarośniętym policzku.
Z kuchni wyłoniła się Edyta.
- Chcecie herbaty? – zapytała grzecznie, ale oni jej odmówili, więc tylko odprowadziła ich uśmiechem – Miłe towarzystwo – stwierdziła, spoglądając na Dzika – Jesteś rozchwytywany.
- Taa… - mruknął niewyraźnie i poszedł wypić tą nieszczęsną herbatę.
Gdy mijał w przejściu dziewczynę, z jego sypialni wyłoniła się Liloo, a wyglądała tak uroczo w jego podkoszulku, że aż go coś zabolało.
- Coś się stało? – zapytała sennie, a potem dostrzegła Edytę – Hej – przywitała ją.
- Piotrek nas odwiedził – wyjaśnił jej grzecznie siatkarza. Formy „nas” użył podświadomie, ale nie miał nic przeciwko używaniu jej częściej.
- Aha – skwitowała to blondynka.
- Chcesz herbaty? – zapytała już po raz kolejny Edyta, co jakoś okropnie zirytowało Kubiaka:
- Ty jesteś normalna?
- Oho – westchnęła Liloo, chowając się w pokoju – Znowu się zaczyna?
- Co się zaczyna? – zatrzymała ją Edyta, a Kubiak spojrzał na nią uważnie. Niestety, Liloo nawet nie zaszczyciła go spojrzeniem.
- Znowu włącza mu się tryb okropnego dyktatora – wyjaśniła i zamknęła drzwi, uciekając do schronu.
Pani Psycholog – bo przecież psychologię studiowała – znacząco spojrzała na siatkarza, zasiadającego za stołem. Spojrzała i nic nie powiedziała.
- O co ci chodzi?!
Ale ona tylko pokręciła głową…

Pół godziny później

Karol i Andrzej nie mogli bez siebie żyć. No nie mogli. Ostatnio nie mogli też żyć bez Odetty, więc zabrali ją ze sobą.
- Idziemy na podryw! – zawyrokował Kłos.
- Na miasto! – dołączył do niego Wrona, a dziewczyna uniosła kciuk wysoko w górę, wyrażając tym akceptację owej propozycji.
Tak więc rzucili się na warszawskie kluby w celach zmiany fejsbukowego statusu.
No, dobrze. Ale skoro Odetta była z nimi, a Liloo zasypiała właśnie w mieszkaniu Kubiaka… to kto zajął się Jagodą?!
Ją samą bardzo to interesowało.
- Halo?!
- Hej, hej?!
- Jest tutaj ktoś?!
- Ktokolwiek?!
Stała na spalskim korytarzu i krzyczała, ale odpowiadała jej tylko głucha cisza.
- Poważnie, ludzie?! Jestem sama?! SAMA?! No, chyba sobie żartujecie, ja…
Umilkła, bo na drugim końcu korytarza jakiś cień zaczął się ruszać, zbliżać i sprawiał, że dziewczynka przypomniała sobie odcinek „Archiwum X” o laleczce chucky - jeszcze tylko brakowało, by gdzieś z niebios odezwał się głos:
- I want to play…
- Halo? – zapytała niepewnie, jakby potencjalny potwór miał jej odpowiedzieć: cześć, to tylko ja, nie przeszkadzaj sobie.
Prawie zmarła na zawał, gdy cień skoczył i jednym susem znalazł się przy niej, lecz na szczęście, potwór okazał się być…
- Audrey! – Jagoda ucieszyła się, jakby właśnie wygrała na loterii milion dolców – Tak się cieszę, że cię widzę.
Audrey zaopiekowała się dziewczynką, dziewczynka zaopiekowała się kotką, więc Liloo mogła spokojnie spać, a Odetta śmiało wyruszać na miasto.

Pół godziny później

- Jestem idiotą – stwierdził Michał, uderzając głową w stół po raz enty już tego wieczoru.
Siedząca naprzeciw niego Edyta – winna wszystkiemu, bo przecież to ona uświadomiła go, czemuż to tym idiotą właściwie jest – uśmiechała się tylko do siebie, kończąc szóstą już herbatkę.
- Totalnym idiotą – zajęczał do blatu, bo tylko ten jeden jedyny mebel mógł go przecież zrozumieć – Prawda, że jestem?
Nie wiadomo czy oczekiwał przytaknięcia, czy zaprzeczenia, bo nikt mu nie odpowiedział.
- Przestań – rozkazała mu w końcu dziewczyna, bo zaczęło ją to irytować. Ileż można się nad sobą użalać, no?! – Przeprosisz ją jutro, że tak nawrzeszczałeś – mowa tutaj oczywiście o Liloo.
Fakt faktem, Kubiak mógł się troszkę pohamować. Przecież w ostatecznym rozrachunku nic się jej nie stało, a ten naskoczył na nią i nie pozwolił nawet przedstawić swojego punktu widzenia.
- Ona mogła mieć problemy, a ty jej nie pomogłeś! – jeszcze chwilę temu tłumaczyła mu Edyta – Pewnie się bała, nie wiesz, co się dzieje w jej głowie. Nie masz prawa jej osądzać, nie mając żadnych podstaw. Wiesz, zaburzenia odżywiania zazwyczaj mają jakąś głębszą podstawę emocjonalną. Akurat jej przypadek nie był trudny do odgadnięcia…
Dla Kubiaka chyba był.
- Sama kazałaś mi na nią nawrzeszczeć – burknął.
- Nawrzeszczeć, nawrzeszczeć! – powtórzyła – A ty ją prawie wychłostałeś, idioto! Boi się ciebie. Oczekiwała od kogoś pomocy, a dostała tylko kopa w tyłek.
Gdy Edyta przedstawiła to Michałowi w ten sposób, poczuł się jak kompletna świnia.
- Ona mnie teraz najprawdopodobniej nienawidzi… - wyjęczał.
- Uspokój się, Miśkowaty, przeprosisz ją jutro. I przestań się mazać, zachowujesz się jak baba, a to ja jestem jak na razie jedyną kobietą w tej kuchni. No, już – zepnij tyłek i pokaż mi, jak wygląda prawdziwy mężczyzna!
Misiek w ogóle nie miał na to ochoty.
- Och – westchnęła dziewczyna, zrezygnowana – Dobra. Sam tego chciałeś. Zagub się teraz w totalnym smutku, masz rację, tak jest lepiej. Ja muszę już iść. Pa. Pozdrów ode mnie rozpacz i żal.

Następnego dnia
Sobota
Rano

Liloo obudziła się wcześnie. Zdecydowanie za wcześnie jak na weekendowy poranek. Westchnęła ciężko i otworzyła oczy, uświadamiając sobie, gdzie jest. Znowu uderzyło w nią wszystko to, co wydarzyło się wczoraj. Ze zdwojoną siłą – tak, że doznała poczucia winy na myśl, jaka niemiła była dla Michała… A on przecież tylko próbował jej pomóc!
Pozbierała się szybko i zadrżała z zimna. Witamy w Polsce, gdzie w lecie temperatura spada do siedemnastu stopni w najmniej oczekiwanych momentach. Hmm. To nie jest fajne.
Liloo chwilę myślała o tym, czy aby nie wyprowadzić się do jakichś ciepłych krajów… Hawaje, Włochy, Majorka, Wyspy Owcze… A nie, zmarszczyła brwi, one są chyba na północy. Brr.
Podeszła do drewnianej komody, otworzyła ją i… pośpiesznie zamknęła, bo nie znalazła tam bluzy, ale Kubiakowe bokserki.
- Pomyłka… - mruknęła do siebie i otworzyła następną półkę.
Tak, dorwała jakąś bluzę, założyła ją i poczuła się w niej taka cudownie mała i zgrabna. Mała, bo jej rozmiar w porównaniu z rozmiarem tej bluzy naprawdę był bardzo niewielki, a zgrabna, bo owa ogromna bluza zasłaniała ją praktycznie całą – czyli zasłaniała wszystkie niedoskonałości.
Liloo spokojnie przemierzyła drogę do kuchni, podskakując sobie wesolutko, niczym zakochany krasnoludek na rauszu, chociaż nic jeszcze nie ćpała, była w miarę wysoka i zdecydowanie daleko było jej do zakochania.
Och, kwiatuszku – czyżby?
Gdy już znalazła się w pomieszczeniu służącym do przygotowywania posiłków, które w Kubiakowym apartamencie było nad wyraz wielkie, czyściutkie, nowoczesne i ogólnie wypieszczone aż miło, zabrała się za: po pierwsze – parzenie kawy i po drugie – przeglądanie zawartości jego lodówki. Obie czynności były nienaturalnie dziwne, bo przecież kawy nie piła i dobrze wiedziała, co jest w lodówce, gdyż zaglądała mu wczoraj przez ramię, podczas gdy on przygotowywał jej posiłek.
Tak czy inaczej, dzisiaj trzeba się było odwdzięczyć. Osobista kultura tego wymagała.
Liloo, w stanie rozbudzenia całkowitego, biegała po kuchni, troszkę potrzaskując garnkami i pichciła naleśniki na śniadanie – tak po amerykańsku, a co!, gdy wtem do kuchni wszedł nieco zaspany i skąpo przyodziany…
- Piotrek?! – pisnęła dziewczyna, otworzyła drzwiczki pierwszej lepszej szafki kuchennej i skryła się za nimi, jakby to była tarcza rycerza, a Nowakowski był złym Smokiem Wawelskim.
Siatkarz miał na sobie jedynie obcisłe bokserki z Goofym i przybrał minę niemniej inteligentną co bieliźniany bohater.
- Liloooooooooo – ziewnął – Jak miłooooooo cię widzieć.
Dziewczyna, której nerwy powróciły już do stany względnej normalności, zamknęła grzecznie szafeczkę i popatrzyła ponuro na Pita.
- Wzajemnie – stwierdziła obojętnie, a potem wymierzyła w niego widelcem. Giń smoku! – co tu robisz?
- Miśkuś nas przenocował.
Dziewczynie zajęło trochę czasu wykoncypowanie, że „Miśkuś” to Kubiak, a Nowakowski użył liczby mnogiej.
- Nas? – zapytała niepewnie, rozglądając się na boki, jakby coś ją zaraz miało napaść z każdej możliwej strony.
- Mnie i Haneczkę – uświadomił ją grzecznie siatkarz, nalewając sobie kawy do kubeczka w kropeczki z wielkim napisem „BIEDRONKA”.
- Haneczkę?
- Ano. Haneczkę.
Liloo zamknęła powieki i westchnęła ciężko.
- A co my tu mamy? – kawa otrzeźwiła go na tyle, że zaczął jej zaglądać do garnków – Jakieś pyszne śniadanko…?
Dziewczyna szybko otworzyła oczy i zamachnęła się widelcem, ale refleks sportowca dał o sobie znać i Piotruś zdążył czmychnąć w kąt.
- Te, Rumcajs, zabieraj stąd Haneczkę i zjedzcie sobie na mieście – Liloo groźnie zmrużyła oczy.
Piotr przełknął głośno ślinę, uważnie patrząc to na jej ponure oblicze, to na widelec skierowany wprost na siatkarskie serce.
- Ale dlaczego?
- Takie jest polecenie odgórne. Z Bogiem chcesz dyskutować?
- Ale Liloo…
- Znikaj, siatkarzyno. Psujesz mój dzień.
- Ale posłuchaj…
W tym momencie do kuchni z salonu wkroczył pan domu.
- Co się tu dzieje? – otworzył szerzej powieki i dostrzegł dziwną scenkę rodzajową z podgatunku tych, co to są z etykietką „dzieci, nie próbujcie tego w domu” – Liloo? Piotrek?
- Miśkuś! – ucieszył się na jego przyjście kolega z kadry…
… natomiast znajoma ze Spały nie ucieszyła się w ogóle.
- Co ty tu robisz? – jęknęła.
Ale, panie i panowie, mamy postęp – przynajmniej opuściła już widelec i Nowakowski mógł uciec do pokoju.
Michał nie miał czasu, żeby się odezwać.
- Dlaczego nie śpisz? Nie powinieneś już wstawać! Michał, znowu wszystko psujesz! Nie umiesz się bawić! – zbliżała się do niego z każdym słowem i gdy już znalazła się wystarczająco blisko, zadarła głowę, by spojrzeć mu w oczy i dźgnęła go palcem w muskularną pierś – Nie oglądasz filmów? To jest ten moment, gdy ty spokojnie śpisz, a ja przygotowuję ci śniadanie, odziana raczej skąpo, a potem budzi cię zapach kawy i dopiero wtedy możesz się pojawić. Obudził cię zapach kawy?
Kiwnął głową.
- Szlag – zaklęła – Nowakowski! – ryknęła na całe gardło – Kto ci pozwolił kraść napoje z mojego ekspresu?! Obudziłeś mi Kubiaka! Jak mogłeś!
Jednak Nowakowski nie odważył się nawet wytknąć głowy z pokoju. Za to Liloo kontynuowała dalej, zwracając się już bezpośrednio do Michała:
- Idź spać. Zamknij się w którymś z pokoi i nie wychodź, dopóki ja ci nie pozwolę. Nakręcimy tę scenę jeszcze raz – westchnęła ciężko i zaprowadziła go do sypialni. Gdy wszedł do środka, zamknęła za nim drzwi i oparła się o nie, kręcąc głową.
- Już znikamy! – poinformował ją Pit i zrobił jak obiecał, bo został po nim tylko kurz, proch i pył. I trzaśnięcie drzwiami.
Liloo znowu pokręciła głową.
- Faceci…





Pan Drzyzga ma czerwoną koszulę <3
Radujmy się!

9 komentarzy:

  1. Miśkuś? Hahaha... Piotrek to ma fajne pomysły ze zdrabnianiem imion :) Kubi to mógł sobie odpuścić to krzyczemie na biedną dziewczynę??? Po każdym kolejnym rozdziale nie mogę się powstrzymać od śmiechu :* Pozdrawiam. Paula

    OdpowiedzUsuń
  2. Oo jak słodko. Już kiedyś pisałam, ale powtórzę. Uwielbiam Miśka i Liloo. Szczególnie tą drugą, bo zawsze coś wymyśli. Ta to ma pomysły. Haha ale wyskoczyła z tym filmem. Kurcze! Mogłabyś w końcu ich zeswatać, tak ich ciągnie do siebie.... A dom Kubiaka, to chyba jakieś schronisko. Wszyscy się do niego wprosili. I kocham tą opiekuńczość Kubiaczka, to nic, że nakrzyczał na Liloo<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Miśkuś?? Takie słowo w ustach ponad 2 metrowego chłopa to profanacja męskości:):)
    Michał zachowywał się przez chwilę jak kwoka despotka - chciał dobrze, a wyszło jak wyszło. Liloo ciągle ma kompleksy~!

    OdpowiedzUsuń
  4. Niezły z Miśkusia (serio? Pitowi kacyk ewidentnie nie służy ;p) pirat drogowy, że dojechał ze Spały do domu w pół godziny. I kto tu komu powinien robić awantury i czynić wyrzuty?
    Marchewka ze szczypiorkiem i pomidorem - palce lizać! Nie dość, że wysoki <3, przystojny, wysportowany, troskliwy, z poczuciem humoru, to jeszcze wyborny kucharz. I jak tu się w nim nie zakochać? Szczególnie, że w roli Troskliwego Misia (no Panda, jak nic :D) jest jeszcze bardziej kochany, uroczy i cudowny niż na co dzień. A Liloo niech sobie nie wmawia, że nie jest zakochana, bo wszyscy dobrze wiemy, że jest. Niech się cieszy, że ją lubię i jestem skłonna życzyć im szczęścia (no bo skoro to tylko opowiadanie, a po godzinach i tak wraca do mnie na Króla Lwa, to niech ma - podzielę się). I niech się pozbędzie kompleksów. Wiem doskonale, że to trudne jak cholera, ale niech się da przekonać, że jest śliczną dziewczyną i nie trzeba być wychudzonym patyczakiem, żeby się podobać sobie i światu. Ma przy sobie Misia, panią prawie psycholog i tabun wspaniałych facetów, to niech ich słucha (bosz, ile "niech-ów". I kto tu ma manię dyktatorską?).

    Uwielbiam gości <3 Szczególnie takich, którzy przychodzą w środku nocy. Jak już kiedyś zbuduję duży dom, to oprócz tego, że "będzie bukowy koniecznie", to będzie miał mnóstwo sypialni, pokoi gościnnych i zapasowych łazienek. I przeogromną kuchnię, wiadomo, że w kuchni się najlepiej przesiaduje. W zasadzie, to mogłabym zamiast tych wszystkich sypialni powstawiać po prostu kanapy i łóżka do kuchni. To by dopiero była innowacyjna architektura wnętrz :D
    I też będę poić wszystkich moich gości hektolitrami herbaty. Herbata jest dobra na wszystko i jest lekiem na całe zło tego świata. I nie trzeba studiować psychologii, żeby wiedzieć, że to właśnie ona rozwiązuje wszystkie problemy (herbata, nie psychologia).

    Też nie mogę żyć bez Karola-i-Andrzeja <3 Widziałaś, co znowu wyprawiają na Fejsbukach? Biedny ten Bełchatów, on nie przeżyje tego sezonu, nie ma takiej najmniejszej opcji xD
    Jestem głęboko zawiedziona brakiem opisu podbojów miłosnych naszych Muszkieterów. Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę, że w następnym rozdziale musi się on pojawić, bo jak nie, to przyjadę do Ciebie i wybiję ze dwa-trzy zęby (ale że Cię kocham i uwielbiam, to będziesz mogła wybrać, które). Zepsułaś trochę, że jest już rano, ale zawsze można rozwiązać sprawę jakąś (niekoniecznie małą) retrospekcją. I nie chcę słuchać tłumaczenia, że byli tak pijani, że żadne z nich nie ma najmniejszych przebłysków i tyle po retrospekcji. Żądam relacji i już!

    Jagoda jest chyba jedyną osobą, która naprawdę, szczerze i do głębi ucieszyła się na widok Audrey. Kocie, jest dobrze!


    Też uwielbiam czerwone koszule <3 Oooooj tak.

    Znowu błądziłaś po internetach w czasie meczu! Ale tym razem Cię rozgrzeszam, bo sama dzisiaj (wczoraj) robiłam to samo.

    Ślę moc całusów na dobranoc ;***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czyż "Miśkuś" i "Haneczka" nie brzmią dumnie? : D (prosze, powiedz, ze tak, bo jak usłyszę jeszcze jeden hejt na moje dziwne zdrabnianie imion, to umrę na miejscu)
      w sumie lubię twoją manię dyktatorską . wpływasz na moje działania i nadajesz im sens . dzięki tobie, nie muszę się zastanawiac "Bosh, co ja mam zrobic z tym Misiem?" tylko siadam sobie i czytam, i wiem! - wysyłam go na Króla Lwa . XD
      bardzo podoba mi się pomysł kanap i łóżek w kuchni, bo łączyłby dwa moje ulubione tematy - jedzenie i sen - w jednym, przytulnym miejscu . dodałabym może do niego jeszcze tylko wielką wannę z hydromasażem, bo jednak higiena to podstawa i wi - fi, bo kontakt ze swiatem miec trzeba . XD
      nie wiem, czy mogę wypowiadac się na temat Karola-i-Andrzeja, bo ich dziwnośc zaszła już tak daleko, ze prawdopodobnie kiedyś natkną się właśnie na ten komentarz i będą się zastanawiac co też ja wiem, że oni wiedzą i wtedy oni będą wiedziec, że ja wiem, że oni wiedzą, że ja wiem. tylko boję się, że ja mogę nie wiedziec, że oni wiedzą, że ja wiem, że oni wiedzą, że ja wiem i wtedy będzie wtopa, bo pewnie mnie FBI odwiedzi . ; <
      dobra, to ostatnie nie miało sensu, ale kocham i pozdrawiam. XD <3

      Usuń
    2. Taaak, brzmią bardzo dumnie :D Szczególnie "Haneczka" - tak swojsko i ludowo.
      Słuchasz hejtów na dziwne zdrabnianie imion? Nie słuchaj, to ludzie są dziwni.

      Lubię, że lubisz moją manię i lubię, że nadaję Twoim działaniom sens :) I lubię oglądać z Misiem Króla Lwa <3 I w ogóle, jakbyś kiedykolwiek miała problem, "co zrobić z tym Misiem", to wal śmiało, już ja dla niego jakieś zajęcia znajdę i się nim dobrze zaopiekuję <3 A i dla reszty chłopaków się coś wymyśli ;)

      Prawda, że dobry pomysł na urządzenie domu? Tylko ja osobiście bym tą wannę z hydromasażem postawiła jednak za ścianą, w łazience. Jakoś tak... Nie jestem jakoś niezwykle wstydliwa, ale kąpać się wolę jednak na osobności, a nie, jak ludzie dookoła mnie śpią :P A w miejscu wanny w kuchni stanie wielki piec, taki prawdziwy, na drewno. Oooo tak <3

      Hm. Trochę sensu miało. Ale myślę, że będziesz wiedzieć, że oni wiedzą, że Ty wiesz, że oni wiedzą, że Ty wiesz. Bo na pewno pochwalą się na fanpejdżach, a Karol do tego jeszcze walnie samojebkę. Z agentem FBI. A oni są przystojni i noszą garnitury ^^

      Usuń
    3. No właśnie bardzo dziwni . Ja nie ogarniam - co złego jest w "Haneczce"? Przecież brzmi to tak uroczo, melodyjnie, jak w Rumcajsie . ; <

      Misia się będę musiała na chwilę pozbyć - możesz mnie zbić .

      nikt ci sie nie każe nago kąpać przecież . XD mozesz nawet siedzieć w wodzie w stroju płetwonurka . XD

      wciąż zapominam o tych samojebkach - muszę w końcu jakąś gdzieś tutaj wcisnąć . XD

      Usuń
    4. Rumcajs! No właśnie, szukałam odpowiedniego porównania, a to jest przecież idealne!

      Spała jest tak cudowna i tak pełna Najwspanialszych Siatkarzy Świata, że przeżyję i wybaczę Ci brak Misia. Dobrze się nim w tym czasie zajmę i z chęcią poczytam o pozostałych chłopakach :)

      Co za przyjemność się hydromasować w stroju płetwonurka? Pytam serio, bo nie wiem, nigdy nie próbowałam :P

      Koniecznie, samojebki rządzą xD

      Usuń