sobota, 28 września 2013

osiemnaście – Bella. Pizza. Italiana. Stacyjkowo. Bijacz. – z serdecznymi pozdrowieniami dla Matta Andersona


Wieczorem

- Grześ? Bo ja ci chyba muszę coś jeszcze powiedzieć…
Zabrzmiało to na tyle poważnie, że odważył się na nią zerknąć. Opierała się o szybę i patrzyła przed siebie, przygryzając wargę.
- Proszę, niech to nie będzie kolejny psychofan. Przecież już ustaliliśmy, co zrobimy…
Rzeczywiście, ustalili:
- Zignorujemy go – zadecydował Grzegorz chwilę przed wyjazdem – Lub ją. Dużo bardziej prawdopodobne, że to dziewczyna.
- Jak to: zignorujemy?! – oburzyła się Nadia – Ktoś mi wysyła groźby, każe mi spadać w trzy diabły i odczepić się od ciebie, a ja mam to ignorować?!
Przytulił ją do siebie, bo nie wiedział, co powinien robić mężczyzna, gdy kobieta na niego krzyczy, a sam lubił ją przytulać. Poczekał, aż zacznie równo oddychać, a sam wtulił się w jej śliczne włosy i kołysał ich złączonymi ciałami na boki.
- Będziesz tak robił za każdym razem, gdy będę się złościć? – wymamrotała w jego klatkę piersiową.
Łaskotał go jej oddech.
- Czemu nie? – uśmiechnął się łobuzersko – Przecież ta metoda działa całkiem dobrze – potem spoważniał i odsunął się trochę, by spojrzeć w jej twarz, lecz wciąż nie wypuszczał jej z objęć – Zignorujemy to, bo nie ma sensu tego rozdmuchiwać. Rzuciły by się na to tylko potwory, szukające sensacji, a o nas już całkiem sporo ostatnimi czasy się Polska dowiedziała. Groźba to groźba, ja wiem, że się boisz. Też się boję, ale nie pozwolę nikomu tknąć cię palcem i zostawić mnie, wiesz? Ja też mam uczucia.
Wspięła się na palce i pocałowała go lekko.
- Czemu w ogóle pojechałaś do Warszawy?
- Szef mi kazał.
- Pogadam z nim, wracasz ze mną. I może uda mi się jakoś zgrabnie wyciągnąć od niego podwyżkę dla ciebie.
Zaśmiała się i przewróciła oczami.
- Tak, życzę powodzenia – stwierdziła cynicznie.
- Iiiiiii… cięcie! – rozległo się nagle gdzieś z wnętrza mieszkania, a Nadia i Grzesiek odskoczyli od siebie jak dwa małe ananasy szturchnięte przez wielką anakondę, która próbuje przedostać się na drugi brzeg Sekwany, by uratować swoje młode przed spłonięciem w Pałacu Kultury.
W drzwiach pokoju stał nie kto inny, jak Krzysztof Ignaczak, uśmiechał się szeroko, trzymał kamerę i wyglądał jak bezdomny, bo stwierdził, że zacznie nosić wąsy. Tego już było za wiele.
- Krzysiek?! Co ty tu robisz?! – wrzasnęła Nadia, idąc w jego kierunku.
- No, jestem – odpowiedział jej logicznie, doprowadzając ją tylko do większego wrzenia.
- Jak tu wszedłeś?!
- Drzwiami – opuścił już kamerkę, bo wyczuł, że coś jest nie tak, a dłonią wskazał bezradnie na otwarte na oścież drzwi.
- I przede wszystkim, co ty masz na sobie? – niemal jęknęła.
- Spodnie firmy Levis, model 47 – zaczął wymieniać Igła - bardzo wygodne i uroczo skrojone, idealnie podkreślające moje pośladki…
Grześ parsknął śmiechem, a Nadia rzuciła mu ponure spojrzenie przez ramię. Potem odwróciła wzrok ku Ignaczakowi i skrzyżowała ramiona na piersiach.
- Co ty masz na twarzy? – uściśliła, z przerażeniem zerkając na sumiastego, majestatycznego wąsa, zawadiacko podkręconego na końcach.
- Och, to! – ucieszył się, że już wie o co chodzi – To mój nowy kolega…
Oczywiście, że nie dała mu dokończyć.
- Zgól go – zażądała.
Spojrzał na nią z oburzeniem, przerażeniem i zadziwieniem.
- Jak to?! – wystraszył się i posmutniał jednocześnie.
- Zgól go – powtórzyła mocniej i na siłę zaprowadziła go do łazienki.
Tym właśnie sposobem znaleźli się wszyscy w trójkę w samochodzie, mając jako taki plan działania i wracając do Spały. Wąs zginął, jego właściciel po długiej dyskusji na temat sardynek, postanowił się zdrzemnąć, a Nadia skorzystała z okazji i zagadała do Grześka:
- To nie o to chodzi. Już wiem co mam robić i nie będę już tchórzyć, przepraszam.
- Okej, więc… co się dzieje?
Przełknęła ślinę.
- Bo… ja… zgodziłam się na… coś, co niekoniecznie może ci się spodobać.
- Sprzedałaś w Internecie obie swoje nerki?
- Co? – zmarszczyła czoło i spojrzała na niego ze zdziwieniem – Nie. Skąd ci to w ogóle przyszło do głowy?! Przecież to idiotyczne.
Wzruszył ramionami i uśmiechnął się lekko, skupiając wzrok na drodze.
- Zgodziłam się wziąć udział w nagiej sesji zdjęciowej.
Wzrok skupiony na drodze skupił się nagle na Nadii.
- Co zrobiłaś?!

W tym samym czasie

Piotrek jeszcze raz dokładnie przemyślał ten plan. Myślał, myślał i myślał, lecz chociaż bardzo próbował, wydawał się on tak samo idiotyczny i niedorzeczny jak piętnaście minut temu, kiedy Bartek mu go przedstawił. Samo wydedukowanie tego planu zajęło im ponad trzy godziny.
- Nie czuję tego, Bartuś – stwierdził Nowakowski głosem wyprany z wszelkiej nadziei.
Kurek zirytował się nieco:
- Nie ty masz to czuć! Nie musisz tego czuć! Ważne, żeby na Cyśkę zadziałało! Nooo… Zadzwoń… – rozpacz w Bartkowych oczach łamała Piotrkowi serce, więc się zgodził.
Spojrzał na ekran swojego telefonu, upewnił się, że zastrzegł numer, potem Kurek podyktował mu rząd cyferek, w końcu wcisnął zieloną słuchawkę i skupił się na sygnale…
W myślach powtarzał sobie „nie odbieraj, nie odbieraj!”, bo czuł się strasznie przerażony, ale Cysia go nie posłuchała. Ona nikogo nie słuchała.
- Halo?
- Mamma mia – Nowakowski starał się brzmieć jak typowy Włoch, który spędził już trochę czasu w Rosji, ale wciąż nie umie nauczyć się poprawnie języka i prowadzi pizzerię, która rozdaje miliony ot, tak sobie – Bella, hello? Is that Marcelina?
Ani Bartek, ani Piotrek nie wiedzieli, jakiego języka powinien używać, więc Piter zdecydował się na wielki miks angielskiego, polskiego, włoskiego, rosyjskiego i jakiegokolwiek, który akurat się nawinie.
Po drugiej stronie słuchawki zapadła na chwilę cisza.
- Hallo? – zapytał ponownie Piotrek.
- Tak – odpowiedziała niepewnie dziewczyna – Marcelina z tej strony.
- Aj, karamba! – wrzasnął Nowakowski imitując radość bezgraniczną – Bella mia, moja luba, pizza, sphagetti, hej, Włochy! That’s wonderful! That’s beautiful! That is so amazing I can hear you, moja droga!
- Przepraszam, ale kim pan…? – głos Cysi brzmiał na coraz bardziej przerażony i rozdrażniony jednocześnie.
- Luigi! Luigi, moi donna! – przedstawił się jej Piotr – I’m calling from your Moskwa! Z Rosja, moja bella! Z pizzerii… tej… no…
- Stacyjkowo! – podsunął mu pośpiesznie Kurek.
- Stacyjkowo! – powtórzył Pit i skrzywił się, gdy dotarł do niego bezsens – Do you know our pizzeria?
- Nie – odpowiedziała szybko.
- That’s nie szkodzi! Będziesz miała okasion tu meet us, because we wylosowaliśmy tiebia, Marcelina, do odebrania wielkie nagroda, bella coza! Wieeeeelka, big nagroda z okazji – tutaj padła liczba, która była składanką polskiego, włoskiego, rosyjskiego, armeńskiego, hindi i zulu, więc wybaczcie, ale nie jestem w stanie jej powtórzyć – …lecia naszej pizzeria Stacyjkowo!
- Pieniądze? – gdzieś w głowie Cysi zapaliła się wielka czerwona lampka z napisem „chciwa, próżna, żądna sukcesu”.
- Oui, oui – odchrząknął i zreflektował się szybko – Si, si, bella, si, pieniądze! You have to przyjechać do nas and take it, bella Marcelina!
- Och… - dziewczyna była zaskoczona, ale teraz już pozytywnie – Tak, tak… Tak, tak! Oczywiście!
- That’s wonderful! That’s beautiful! That is so amazing! My, bella, wyślemy ci adres przez sms, alright?
- Jasne, jasne… Dziękuję bardzo… Tak, będę.
- Luigi żegna cię więc, bella! Oczekuj smsa! Ciao, bejbe! – rozłączył się pośpiesznie.
Przez chwilę wymieniali z Bartkiem spojrzenia.
- Udało się? – zapytał go Kurek.
Pit wzruszył ramionami.
- Chyba tak.
- I co teraz?
- Trzeba jej wysłać adres – zauważył rozsądnie Nowakowski.
- Racja, daj mi telefon – gdy Piotrek mu go podał, Bartuś przepisał tam adresik z karteczki.
- Co to za miejsce? – zapytał Pit, odnajdując wiadomość w wysłanych – Dostarczono – oznajmił jeszcze, gdy raport przesłonił mu ekran.
Kurek uśmiechnął się diabelsko.
- Gdzieś na Syberii.

Po drugim treningu

W czasie, gdy pan Kubiak zastanawiał się, jak długo jeszcze do kolacji, pan Bartman obliczał środek ciężkości swojego bicepsa, pan Kurek radował się, że on taki sprytny i już niedługo pozbędzie się nieprzyjemnej pamiątki rosyjskiej, pan Nowakowski wzdychał sobie, bo wzdychać lubił, gdy zakochany był, pan Kosok pomagał pannie Jelc wyciągnąć zacny tyłek z samochodu i stawić czoło przeciwnościom losu, panna psychofanka pana Kosoka mordowała spojrzeniem artykuł o „nowej dziewczynie” siatkarza, państwo Trzej Muszkieterowie szukali po korytarzach szabli, pan prezes irytował się, że nikt go nie pozdrawia, pan Ignaczak gonił z kamerą, bo odnalazł się nagle i stwierdził, że ma zaległości, pan Winiarski dzwonił do żony, pan Żygadło czytał o winach, panienka Jagoda siedziała w recepcji i udawała, że wszystkim tu rządzi, panna Cysia pakowała wszystkie swoje futra i wyjeżdżała do rodzinnego kraju po swą nagrodę, pan fotograf był wdzięczny, że znalazły się już wszystkie jego modelki i w piątek spokojnie może zająć się swoją sesją, Liloo stała przed lustrem w łazience i tak jak ostatni z wymienionych, myślała o owej sesyji zdjęciowej.
Fakt faktem, jej myśli nie zaprzątało idealne oświetlenie i ustawienie statywu, ale sam przedmiot sztuki, którym miała być ona. Jej ciało – jeśli chodzi o ścisłość.
Stała w łazience, patrzyła, patrzyła, patrzyła, obracała się na boki, zerkała z różnych kątów, to tu, to tam i jeszcze troszkę, próbowała przekręcać głowę jakoś inaczej, jakoś bardziej, wciągała brzuch, zastanawiała się, jak wciągnąć uda i ramiona, ale nie wychodziło, drażniła się myślą o swoich pucołowatych policzkach, przecierała co jakiś czas swe czarne okulary i zastanawiała się: jak ona wygląda?!
Zupełnie nie podobało jej się to, co widziała. Pulchne ramiona, cellulit, krzywe nogi, wystające kolana, sterczące łopatki, zmarszczki mimiczne, niedoskonałości skóry i grudki, piegi na nosie, wystający brzuch, sucha skóra pięt i dłoni, zielonkawe żyły na przedramionach, cała masa ciała, postura, sylwetka, twarz… no, wszystko!
Nie była ideałem – podobno nikt nie był. Nieprawda. Hania była. Nadia była. A Łukasz mówił, ze to właśnie one będą jej towarzyszyć na sesji. Pierwsza dziewczyna była modelką, druga dziewczyna była piękna. Właściwie obie były tak niepokojąco, irytująco cudownie urokliwe. A Liloo nie, przynajmniej zupełnie nie tak się czuła.
Obróciła się bokiem do lustra, wciągnęła brzuch, odetchnęła głęboko.
Tak, czas podjąć poważne kroki.

Następnego dnia
Czwartek
Śniadanie

Pit siedział sobie spokojnie, wesoło, cudownie zakochany i cudownie jedzący śniadanie, jednocześnie nucąc sobie cudownie pewną cudowną piosenkę o cudzie nad cudem nad Wisłą chyba, chociaż – cudownie – kto go tam wie. Za towarzyszy tego cudownego dnia służyli mu Zbyszek vel Terminator vel Pożeracz vel Zakochaniec Drugi chociaż właściwie to Wcześniejszy vel Bartman oraz jego bromancowy kolega pokojowy Michał vel Wiecznie Głodny Dzik vel Jak Kunie Rabarbar vel Kubiak, pyszne ciociu.
Po jakichś piętnastu minutach statku – niestatku, ale śniadania, tudzież chyba jajecznicy, aczkolwiek nigdy nic nie wiadomo – ogólnie było dobre – dołączył do nich równie śpiewająco, cudownie, wspaniale, cudownie, rześko, cudownie, wypoczęty cudownie, uśmiechnięty cudownie vel Bartek Bambino Kurek.
- Baaaaartuś – powitał go entuzjastycznie Zbyszek, Piotrek posłał kumplowi uśmiech, a Dzik w ogóle go nie powitał, bo przecież jadł, a jedzenie jest ważniejsze niż gwiazdy polskiej siatkówki.
- Coś ty taki dzisiaj szczęśliwy? – zapytał go pan Bartman, gdy tylko Bartek zasiadł dostojnie za stołem.
Posłał przyjacielowi atakującemu tak szczery uśmiech, że kąciki jego ust prawie wchodziły do sterczących uszu.
- Dzisiaj jest cudowny dzień – wzruszył ramionami.
Niewątpliwie, dzień właśnie taki był i aby to uczcić, Piotrek zaczął sobie śpiewać:
- Gdy patrzę w twe oczy zmęczone jak moje to kocham to miasto zmęczone jak ja, gdzie Hitler i Stalin zrobili co swoje, gdzie wiosna spaliną oddycha!
Spała nie była Warszawą, nie wiadomo czy Hitler i Stalin cokolwiek w niej robili, a wiosna nie narzekała, bo spalin wiele nie było, ale zaśpiewanie sobie o cudownym mieście przecież nikomu nie szkodziło. Dołączył się więc Bartuś, zaczynając swą ulubioną zwrotkę:
- Jesienią zawsze zaczyna się szkoła, a w knajpach zaczyna się picie. Jest tłoczno i duszno, olewa nas kelner i tak skończymy o świcie. Jesienią zawsze myślę o latach tak starych jak te kamienice. Jesienią o zmroku przechodzę z tobą przez pełne kasztanów ulice…
A dalej śpiewali już w trójkę:
- Gdy patrzę w twe oczy zmęczone jak moje to kocham to miasto zmęczone jak ja, gdzie Hitler i Stalin zrobili co swoje, gdzie wiosna spaliną oddycha! Gdy patrzę w twe oczy zmęczone jak moje to kocham to miasto zmęczone jak ja, gdzie Hitler i Stalin zrobili co swoje, gdzie wiosna spaliną oddycha!
W trójkę ze Zbyszkiem, bo przecież Kubiak wciąż jadł.
- Cześć, chłopaki! – wspaniały występ przerwała im Jagoda, ale żeby nie narobić im przykrości, zaczęła bić brawo dla ich cudownego tria. Potem usiadła koło Kubiaka i spokojnie poczekała aż zje – cześć, mężu – przywitała go, a on odpowiedział jej uśmiechem – Jakieś plany na dziś?
- Trening – stwierdził między kęsami – Obiad, trening, kolacja, podwieczorek, spać – przedstawił swój ambitny plan.
- Podwieczorek je się przed kolacją – zauważył rozsądnie jak nigdy Bartosz.
Dla Michała nie stanowiło to problemu:
- Mogę zjeść i przed, i po kolacji – pomysł wydał mu się na tyle wspaniały, że uśmiechnął się błogo.
- Bartusiu, kochanie?
Kurek pobladł tak bardzo, że niemal stał się przeźroczysty – Pit spokojnie mógł dostrzec przez jego wysoką sylwetkę niewysoką dziewczynę z walizkami w dłoniach.
- Dzień dobry – powiedział do niej niewyraźnie, a Bartek wytrzeszczył tylko oczy, uświadamiając sobie, że nijak nie mogą być to przywidzenia – Dzień dobry, Cysiu…
Dziewczyna zignorowała go całkowicie, stanęła za Bartkiem, nachyliła się i majestatycznie ucałowała go w policzek – na tyle namiętnie, że Jagoda się skrzywiła, a Kubiak prawie wybuchnął śmiechem, widząc minę dziewczynki.
- Kochanie, przyszłam ci oznajmić, że wyjeżdżam…
Kolory wróciły do Bartusiowego ciała tak szybko, że aż poczerwieniał.
- O tak?
- Mam coś do załatwienia w Rosji – powiedziała dziewczyna, starając się wyglądać na zmartwioną, ale wcale taka nie była – Miło było cię znów spotkać.
Kurek nie lubił kłamać, więc nie odpowiedział.
- Hej, Bartek? – w tym momencie pojawiła się Liloo, znikąd oczywiście, bo tak już miała w zwyczaju – Mam coś dla ciebie… - oznajmiła i zaczęła przeszukiwać kieszenie swojego ośrodkowego wdzianka służbowego.
Cysia przyglądała jej się w tym czasie bardzo, bardzo uważnie, marszcząc brwi i pozwalając, by na jej idealnej cerze pojawiały się zmarszczki od tego marszczenia. To okropne.
- Kto. To. Jest? – zapytała, uważnie wypowiadając każde słowo.
Bartosz uniósł brew, ale nim zdążył odpowiedzieć, Cysia już miała w głowie ułożoną całkiem ciekawą historię:
- To jest ona, tak? – wycedziła przez zęby – To przez nią, prawda?
Liloo zaprzestała poszukiwań i spojrzała na kobietę, zdziwiona:
- Przepraszam?
Rosjanka celowo ją zignorowała i zwróciła się bezpośrednio do Bartka:
- To przez nią nie możemy być razem? To przez nią nie chcesz być ze mną? To jest twoja nowa dziewczyna? – ostatnie słowo praktycznie wypluła.
Jagoda parsknęła śmiechem, Kubiak się zakrztusił, Bartman i Nowakowski wymienili zdziwione spojrzenia, Liloo stała jak wryta, a Kurek chyba jeszcze nigdy w całym swoim życiu nie wyglądał na tak bardzo oszołomionego. Jako siatkarz przywykł jednak do podejmowania decyzji w natychmiastowym tempie ekspresowym, więc nie wahał się długo. Sprawnym, wyćwiczonym niemal ruchem złapał Liloo w pasie, przyciągnął do siebie i posadził na kolanach, a potem objął drugą ręką, żeby mu się przypadkiem nie wymknęła i nie zniszczyła jego misternego planu. Potem pochylił się do niej, schował twarz w blond włosach i szepnął cichutko:
- Please, help me.
Powiedział to po angielsku chyba ze względu na sentyment do pewnego reprezentanta USA, z którym dzielił niegdysiejsze rosyjskie dni.
Cysia nie miała pojęcia, co się dzieje, Liloo nie miała pojęcia, co się dzieje, Piotrek nie miał pojęcia, co się dzieje, Zbyszek nie miał pojęcia, co się dzieje, Michał nie miał pojęcia, co się dzieje, a Jagodę naszła nagła ochota na karmelowe ciasteczko, więc pobiegła zamęczać panie w kuchni; Bartek wyswobodził się z dżungli jasnych włosów, spojrzał bardzo poważnie na Rosjankę i oznajmił jej spokojnie, wyraźnie i stanowczo:
- Tak, masz rację. Nasz związek nie ma przyszłości, bo moje serce należy do kogoś innego. To jest moja obecna dziewczyna, jest nam bardzo dobrze i nie potrafię z niej zrezygnować, nie mogę po prostu. Wybacz, Cysiu, nie kocham cię już.
Cudowny, poukładany świat Cysi zatrząsnął się u podstaw, ale nie rozsypał się na kawałeczki, bo przyświecał mu w końcu jakiś cel – pieniądze z pizzerii „Stacyjkowo”.
- Zawsze wiedziałam, że jesteś świnią, Kypek – stwierdziła.
W tym momencie do sali wpadli Trzej Muszkieterowie – wciąż bez szabli i epickich kapeluszy, ale takowych rzeczy poszukujący – i jeden z nich – Karol – zawołał:
- Czy ja dobrze słyszę, że ktoś tutaj pragnie cudu?!
Spojrzenia wszystkich wyrażały jedno:
- Nie.
Och, nie przejmuj się, Karolu, próbowałeś.
Andrzej, który dzisiaj był jakiś nad wyraz rozgarnięty, wyczuł chyba, że coś wisi w powietrzu, trzyma się sufitu lub leży na podłodze i zapytał:
- Coś się stało?
W tym samym czasie Odetta dostrzegła swoją siostrę miotającą się w szale trzynastoletności po kuchni i swoją kuzynkę w siatkarskich ramionach mężczyzny prawie idealnego i gdyby mogła, to by zaniemówiła, ale że już nie mówiła, to po prostu otworzyła ze zdumienia oczy i spoglądała to na jedną, to na drugą.
Kurek poczuł się zobowiązany udzielić mu wyjaśnień.
- Andrzej, to jest Cysia, Cyśka, to reszta świata. Poznajcie się.  
Wrona uśmiechnął się lekko.
- No cześć.
- Cześć.
- Cyziu…
- Cysiu – poprawiła automatycznie dziewczyna. Pełnym dumy i samouwielbienia gestem odrzuciła włosy na plecy – Przez „s” – wysyczała – „S” jak „super kobieta” – spojrzała jakoś tak wymownie na Bartka i jego lubą, która zaczęła się wiercić na jego kolanach.
- Albo „s” jak „sssssssssssssssssssssżmija” – podsunął usłusznie Karol, nieomylny jak zwykle w osądach na ludziach i popatrzył z nadzieją na Andrzeja, oczekując aprobaty.
Wrona zrobił minę i pokręcił wolno głową.
- Nie – stwierdził – To nijak nie trzymało się kupy.
Karol posmutniał.
- To ja idę spać… - stwierdził, bo poczuł nagle, że brakuje mu energii, pomimo tej wczesnej pory.
Wyszedł. Za nim wyszła urażona Cysia. Potem poszedł też Andrzej. A Odetta pobiegła za nimi, bo nie chciała być samotnym Muszkieterem. 
Dopiero, kiedy cała czwórka zniknęła, Bartek pozwolił sobie na głęboki oddech, potem na skrajną radość, iż wreszcie pozbył się swojego kłopotu – a że radość ta była niesamowicie cudowna, energetycznie jakoś tak dająca kopa i w ogóle rozpierała go od środka, dał jej upust, całując głośno i z emocją dziewczynę, co to mu wciąż na tych kolanach siedziała.
Liloo była na tyle zaskoczona tym wszystkim, że nawet się nie odsunęła.
Odsunął się za to Michaś – od stołu w sensie, bo nagle poczuł, że głodny już nie jest. I wziął wyszedł także. A za nim w podskokach podążył pan Bartman, kręcąc zamaszyście zacnymi bioderkami.
Wtedy właśnie Liloo się ocknęła i walnęła Kurka w umięśnionego bicepsa.
- Co to niby miało być?! – zapytała.
- Przepraszam cię, kwiatuszku, ale to była nagła sytuacja. Nagła decyzja. Nagły skutek. Bardzo pozytywny skutek, nawiasem mówiąc. Dziękuję ci, uratowałaś całe moje nędzne życie. Jestem twoim dłużnikiem.
Dziewczyna przewróciła oczami.
- Tak, tak, niech ci będzie. Ale nie całuj mnie więcej i puść wreszcie.
- Jak sobie życzysz – i zrzucił ją z kolan, bo przecież chciała się wydostać.
- Baran.
- Kocham cię, maleńka!

Pół godziny później

Z racji tego, że Igła lubił być wszędzie, lubił wiedzieć wszystko i nie potrafił powstrzymać się od wtykania nosa – kamery – w nieswoje sprawy, dopadł Nadię nim ta zdążyła przygotować sobie jakąś sympatyczną i zupełnie niezobowiązującą wersję wydarzeń.
- Dobry – powitał ją szerokim uśmiechem i porządnym zoomem na jej twarzyczkę.
Prezentowała się dzisiaj dobrze – zmęczenie, złość i smutek ukryła pod grubą warstwą korektora i pudru, a radości życia i uroku osobistego dodała sobie przez róż na policzkach i czerwoną szminkę.
- Witaj – odezwała się i nawet posłała mu półuśmiech.
- Wszyscy szaleni sportowcy zastanawiają się, dlaczego tak znikasz, jak ten struś, co tak szybko biegał – powiedział i dodał: - Struś Pędziwiatr. Raz jesteś, raz cię nie ma.
Dziewczyna spięła się nieco.
- Jestem już taką osobowością, że czasem, gdy się przestraszę, wolę uciec – wytłumaczyła.
- Strachy, lęki i paranoje panny Jelc, odcinek pierwszy, serdecznie zapraszamy, panie i panowie! Co więc cię przestraszyło?
- Twój zapach po treningu! – wrzasnął ktoś z drugiego końca korytarza.
- Dopadnę cię, Wronka! – odgryzł się Ignaczak, ale nie odsunął kamery od Nadii ani na sekundę – No?
Dziewczyna westchnęła głęboko i pokiwała głową.
- No, ludzie. Niektórzy z nich to idioci.
Igła odsunął kamerę od jej twarzy, wyłączył i przyjrzał się koleżance bardzo poważnie.
- Teraz mi powiesz?
Wzruszyła ramionami.
- Jestem po prostu strasznie głupia i za bardzo biorę do siebie niektóre sprawy – powiedziała wymijająco, wiedział o tym, ale postanowił nie naciskać, bo lubił tą dziewczynę.
- Wiesz, gdyby to było coś bardzo strasznego, to chętnie pomogę ci się tego pozbyć…
Oj, przydałoby się. Ale pierwsze trzeba w ogóle dowiedzieć się kim jest to „coś”.
- Dziękuję.
- Wciąż dla nas pracujesz?
- Tak. Po burzliwej rozmowie z szefem, wciąż mogę zajmować to zaszczytne stanowisko.
- Tutaj?
- Mhm, nie muszę wyjeżdżać. Mogę pracować wszędzie, a to, że jestem na miejscu dodatkowo mi to ułatwia. Wiem co się dzieje i takie tam. Poznaję was…
Ignaczak zaśmiał się wesoło i znowu uniósł kamerę. Włączył ją, a potem powiedział:
- Niektórych z nas poznałaś już bardzo dobrze – zauważył, a na policzkach Nadii pojawił się naturalny makijaż – rumieniec – Jak to skomentujesz? – prowokował ją Krzyś.
- Ja to skomentuję – obok nich pojawił się Grzesiek, złapał swoją dziewczynę i pocałował krótko, ale z prawdziwym uczuciem, jakiekolwiek by ono nie było. Intensywne było na pewno – na tyle, że przechodzący obok Bartuś, wciąż w euforii, zaczął śpiewać:
- Dozwolone od lat osiemnastu!
Krzyś skierował na siebie kamerę:
- Tym oto optymistycznym akcentem żegnam się z państwem ja, Krzysztof Ignaczak, bo tak sobie tu żyjemy, a co.




Znalazłam Krzysia.
Cześć, Krzyś ! 


więcej, więcej, więcej, więcej.

17 komentarzy:

  1. Pierwsza sobie klepnę, a co!

    Kobieto, mówiłam ci już, że cię kocham? Nie?! W takim razie mówię: KOCHAM CIĘ, KOBIETO! Ale od początku:
    1# O Nadii i Grześku za bardzo rozpisywać się nie będę, bo to sielanka jest i nijak skomentować się jej nie da. Powiem za to, że wyczuwam kobietę o zaburzeniach psychicznych, zakochaną po uszy w naszym siatkarzu, więc wesoło nie będzie
    2# Krzysztof! Krzyś! Krzysiu! Igła is back! Doczekałam się <3 Nie sądziłam, że jeszcze Pierwszy Operator Reprezentacji Polski w piłce siatkowej mężczyzn pojawi się tutaj, a to o! Wyobraziłam sobie Krzysia z wąsem a`la Lech Wałęsa (tudzież Józef Piłsudski) i według mnie wygląda z nim "like a sir", ale co ja tam wiem o męskim zaroście.
    3# Przebiegłość Bartka mnie poraża. Ta mieszanka językowa Pita też. Chyba potrzebne mu są lekcje włoskiego od pana AA vel Srebrnego Lisa. Oczywiście wywiezienie Cysi w pole to bajeczny pomysł i dzięki niemu rozświetliłaś moje nędzne nocne życie <3
    4# Biedna Odetta ... Nawet zaniemówić nie mogła, pozostało jej tylko rozdziawienie buźki. Oczywiście pan Roślina Uprawna i pan Przedstawiciel Ptactwa dopełniają się wzajemnie i tworzą zgrany duet, ale obecność pani Baletnicy wzbogaca tą barwną opowieść i jestem ci za nią wdzięczna
    5# To już chyba wszystko. A nie! Jeszcze nie! Jeszcze Liloo. Kiedy tak stała przed lustrem i kiedy myślała, że jest beznadziejna to mi się jej szkoda zrobiło. Kiedy Dziku połykał kolejne kęsy dzikowego pożywienia i nagle ktoś ucałował mu naszą słodką okularnicę zrobiło mi się go szkoda. A to wszystko dlatego, że wciąż łudzę się na ich zejście. Powiedz mi, że nie będziesz wobec nich tak okrutna jak wobec Michaela Jordana polskiej siatkówki. Please.

    Kończąc mój długi wywód chciałabym obwieścić, że dobrze jest być nocnym markiem, bo przynajmniej można przeczytać coś ciekawego i zaśmiać się jak idiota do szklanego ekranu <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę że moje wcześniejsze punktowanie własnej wypowiedzi ma odzew.. ;D
      Piątka <3

      Usuń
    2. Ja nie jestem okrutna dla Bartusia . Ja się z nim droczę . XD
      Także Tego. Aż się rumienie no ♥

      Usuń
    3. e.my-way, tak, taki komentarz lepiej wygląda :D Dzięki za podpowiedź :D

      Usuń
  2. A teraz ja walnę swój wypunktowany komentarz, a co.. ;P
    $1. Nawet sobie nie wyobrażasz jak ja czekałam na nowy rozdział. Wiesz że już miałam do cb dzwonić w tej sprawie.?! Tak i znowu słyszałabyś się w telefonie bo na głośnomówiącym byś była. :D hahaha Zacznę od tego że czytając tutaj, słuchałam 'Bałkanicy' i wprawiło mnie to w huraoptymistyczny nastrój. I to było takie piękne. Kocham, kocham kocham <3
    $2. Zacznę od końca a co. :P Jest z nami Krzysiek! Yeah! I jego kamera! Yeah! Krzysiu, gdzie byłeś jak cię nie było? Tęskniłam za tobą wiesz. Ej ja sobie wyobraziłam Igiełkę z wąsem to to takie zacne było, ale śmiechu nie mogłam opanować, przepraszam.
    $3. Trzej muszkieterowie. Nie było ich tym razem za wiele, ale byli i to jest ważne. Jak mi szkoda Odetty, bo znowu uwydatnia się twój 'czarny' humor, zaniemówić nie mogła, ty bestyjo.
    $4. Bella coza, bella Macelina. hahahahhahahahahha... Best ever forever. Rola Piotrusia, cud chłopca, rozbrajająca. Ja po prostu nie wiem, skąd ty to wszystko bierzesz. Kypek, wyobraziłam sobie go wchodzi, ten pan i władca wszystkiego co się rusza do tej jadłodajni, a tu nagle CyZia i zmienia się w małego chłopczyka. Ale plan Kury genialny w swej prostocie. Co automatycznie się nasuwa, że kategorycznie nie wolno wciągać biednych niewiast w swe krętactwa.. Bo dzik jest dziki, dzik jest zły, dzik ma bardzo ostre kły. :p
    $5. I co biedna Kruszyna znowu taka zraniona, osamotniona, niezrozumiana będzie. NIE ja się nie zgadzam na coś takiego, tak po prostu nie może być nie może. Biedny Dziku. :<
    $6. A o Nadii i Grzesiu nie będę się rozpisywać, bo ich słodycz mnie zabija. Ona- taka biedulka bezbronna, w końcu znalazła jego- rycerzyka który stanie w obronie jej honoru i cnoty?! O.o

    Dobra, tyle chyba.. A nie jeszcze sesyjka, no tak jak mogłam zapomnieć. Niemądra ja. To będzie majestatyczne. Dziewczyny w stanie błogości, nagości i innych -ości, i pałętający się oni czuwający, chroniący itp. -ący. Ale będzie się działo.

    To tyle!
    Ciao Bejbe!
    e. <3


    PS. wypunktowane komy RZĄDZĄ!
    Piąteczka. ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. Boże, tylko do mnie nie dzwoń! Nie lubię się słyszeć u ciebie w telefonie . ; D
      2. W łóżku z Kadziem był . XD
      3. Lubię mój czarny humor no... xd a ona aż się prosi o to . XD
      4. Piter się zarumienił, a Bartuś kręci dumnie głową, bo plan rzeczywiście genialny był, a jak . xd
      5. No przestań, już prawie się nad nim nie znęcam. Przynajmniej już nie ryczy po kątach i nie przytula podłogi. :p
      6. Już nie cnoty . hue hue hue - znów ten dziwny czarny humor.

      yoooooł, pjona! :*

      Usuń
  3. Nadia i Grzegorz sa tak sielankowi, że aż zachciało mi isę zakochać. Może lepiej nie, bo żadnego chętnego nie widzę!

    OdpowiedzUsuń
  4. To się Grzechu zdziwił, zresztą, nie dziwię mu się xD
    Krzysiu to prawdziwy przyjaciel, umie i doradzić i rozśmieszyć i zawstydzić. Taki full wypas :D
    I jaka akcja Cichego Pita i Siuraka - pizzernia "Stacyjkowo".... hahha xd
    Czyżby Kubiak wyszedł ze stołówki, dlatego,że Siurak pocałował Liloo ? No, no.. Coś się tam w Michałowym sercu rodzi .
    Ej , Liloo ! Wszyscy są piękni na swój, specyficzny sposób <3
    czekam na nn !
    Pozdrawiam, AShadowhunters <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Co za urwanie dupy! Nie miałam czasu się pozachwycać, a przecież zachwycona jestem, jak zawsze <3 "That’s wonderful! That’s beautiful! That is so amazing!"
    Ale czuję się dziś jak gówno, więc z góry ostrzegam za to, co może nastąpić poniżej - nie musisz czytać. Szczególnie, że widzę, że jakieś komentarzowe szaleństwo się tutaj rozpętało, nie wiem, czy powinnam zaniżać poziom...

    Cześć, Krzyś! <3 Fajnie, że jesteś. Też Cię pozdrawiam i też macham do laptopa :)
    Za Krzysiem to ja bym tęskniła nawet, jakby się pojawiał w każdym odcinku. Jest tak cudownie rozkoszny i kochany, jak tylko Krzyś być potrafi. I jeszcze z tym wąsem... Szczerze mówiąc, obawiałam się bardzo poważnie, że na końcu zdania "To mój nowy kolega…" pojawi się imię owego kolegi-wąsa. Wcale by mnie to nie zdziwiło, ale dziękuję Ci za to, że jednak tak się nie stało.
    Dobrze, że założył majtki i do nas wrócił :) Chociaż nie powiem, ładnie się z Panem Kadziem w łóżku zabawiali ^^

    Nadia z Grzesiem mają krainę szczęśliwości i ja się cieszę tym szczęściem razem z nimi :) Są tacy cudowni i sielankowi, że aż sama bym się do kogoś mocno przytuliła i pocałowała w czółko. Ech, głupie moje zadupie.

    Misja Pozbycia Się Cysi-SuperKobiety Ze Spały i Wysłania Jej W Głąb Syberii mistrzowska! Genialny pomysł i jeszcze lepsze wykonanie. Wielka mieszanka językowa Piotrusia położyła mnie na łopatki, a przy moim zdecydowanie ulubionym fragmencie ("Bella mia, moja luba, pizza, sphagetti, hej, Włochy!" <3) niemal się poplułam ze śmiechu. Dziwię się, że trzy godziny wystarczyły Kypkowi na opracowanie planu tak misternego i niezawodnego, ale widocznie był niesamowicie zdeterminowany. Dobrze, że Pit jest takim poliglotą i mógł wprowadzić go w życie (plan, nie Kypka. Chociaż nie wiem, czy wprowadzenie w życie Bartuśka nie byłoby bardziej odpowiednim posunięciem).

    Pojawienie się Kruszyny nieodmiennie powoduje u mnie gwałtowny napad głodu (obok miłości, czułości, słodkości, tęsknoty i innych tym podobnych). Muszę sobie zacząć szykować prowiant na czas czytania. Najlepiej, jakby to mogły być frytki i czekolada. Po odcinku z frytkami zawsze mam na nie ochotę, jak tylko czytam o Dziku, a czekolada uparcie kojarzy mi się z Siurakiem, który stanowi tak istotną część Spały, że dziwnym by było, gdybym czytając nie myślała o czekoladzie.
    Jedzenie jest jedyną rzeczą ważniejszą niż gwiazdy polskiej siatkówki!
    Wracając do Misia - ciężka sprawa z tą zazdrością. Ale niech się nie martwi, nie płacze w poduszkę i nie wyżywa znowu na Zbysiu. Przecież żadna normalna, zdrowa na ciele i umyśle przedstawicielka płci pięknej nie wybrałaby Siuraka zamiast niego. A jeśli jakaś by to zrobiła, to znaczy, że nie do końca ma poukładane pod czerepem i lepiej, żeby się przyczepiła do Kurasia. A on by ją wysłał w jakieś odległe rejony świata, ma w tym niejaką wprawę.

    Śpiewające chłopaki - miodzio! Chociaż ośmielę się stwierdzić, że wolę o tym czytać niż tego słuchać. Może się mylę, ale jakoś tak... Za długo ich "znam". Szczególnie Pita i
    jego radosne zawodzenie w chwilach, kiedy jego Zakochana wersja góruje nad tą Cichą.

    Jagoda nie musi udawać, że wszystkim rządzi - ona naprawdę to robi.

    Liloo niech się nie zamartwia niepotrzebnie widokami w lustrze. Jest normalną, śliczną dziewczyną, a skoro pan fotograf uznał, że jest zacna i zaproponował jej sesję i to taką, która więcej pokazuje niż zakrywa, to znaczy, że niezła z niej laska i nie ma się czego wstydzić. O!

    Trzej Muszkieterowie (zapamiętałam!) jak zawsze w pogotowiu. Uwielbiam czarny humor, Odetta jest idealnym obiektem tego typu żartów i nawet nie jest mi jej szkoda, bo jest to na swój sposób urocze. Albo ja mam już totalnie spaczony umysł. Dziękuję Wam, moi kochani przyjaciele, za Wasze żarty zawsze na poziomie i za zniszczenie mi mózgu.

    Skończyłam. Przepraszam. Uwielbiam Cię. <3 Idę umrzeć.
    Jednak to prawda, że najbardziej lubię nocne komentarze. Znowu rano będę sobie pluć w brodę, że miałam się wcześnie położyć. No ale chłopaki <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet jak zaniżasz poziom to jest spoko, a nie zaniżasz, sooo... XD
      Och, Krzyś - też mi się podobało, jak sobie siedział z Kadziem. Taki kochany, zaspany, nieogarnięty i ... krzysiowy <3
      Ja ci mogę wysłać mentalnego całusa, chcesz ? ; D
      Bartuś jest wprowadzony w życie - on się po prostu trochę gubi i czepia się potem takich Cysiek, ciągając je za sobą po lasach . ; P
      Dobranoc? Chyba .
      Chłopaków się nie zostawia, to racja.
      Pozdrawiamy, kochamy, tęsknimy,
      Spalskie Smerfy <3

      Usuń
    2. Krzyś z Kadziem byli najlepsi, czuję, że to będzie jeden z moich najulubieńszych odcinków i że w najbliższych dniach, dla poprawy nastroju, jeszcze nie raz i nie dwa sobie go obejrzę :D Cudo! <3
      Całusa chcę! Nawet mentalnego.
      Jeszcze gorzej, że Bartuś został wprowadzony i zostawiony sam sobie. Nic dziwnego, że się teraz gubi...
      Co było dzisiaj na śniadanie? Naleśniki z czekoladą :D Jakaś telepatia tutaj działa :D
      Chłopaki wygrywają wszystko i ze wszystkim, nawet ze snem. Ale wstałam rano, więc nie było źle ;)
      Pozdrawiam, kocham i tęsknię też <3

      Usuń
    3. Chciałam tylko dodać, że dostałam od koleżanki najpiękniejsze, najwspanialsze, najsłodsze zdjęcie kulającego się Miśka <3 Poważnie, myślałam, że on się tylko w tej Spale zachowuje jak dziecko i jak Miś, ale okazuje się, że nawet na Mistrzostwach Europy nie potrafi być poważny, tylko się kula. Jak panda.
      Kocham tego chłopaka <3
      I idę do Dantego, żeby się nie czuł samotny. ;)

      Usuń
    4. Michaś jak Panda ? To musiało być piękne *.*

      Usuń
    5. Jak najedziesz kursorem na 'Kaś' i klikniesz lewym klawiszem myszy, to Twoim oczom powinien się ukazać piękny, kulający się Miś <3

      Usuń
    6. najpiękniejsza panda ever <3 . <3

      Usuń
    7. Prawda? :D Jest najsłodszy <3 Przez te trzy dni nie stał się ani trochę mniej rozkoszny, ciągle tak samo mnie bawi, cieszy i rozczula <3

      Usuń