Wieczorem…
Nadia wykonała
przynajmniej dwadzieścia telefonów.
Tina zwymyślała
przynajmniej dwadzieścia parę osób.
Hania przebierała się
przynajmniej dwadzieścia i kilka razy.
Mała Jagoda
przeczytała już przynajmniej dwadzieścia stron książki.
A Odetta zamknęła się
w garażu. I siedziała tam od przynajmniej dwudziestu minut.
Chociaż właściwie to
nie siedziała nawet przez minutę…
Garaż w rodzinnym
domu jej i Jagody nie była przytulnym, pachnącym smarem mieszkankiem dla samochodu,
a salą taneczną. Trzy z czterech ścian były w całości pokryte lustrami,
garażowe drzwi zostały pomalowane na kolor stalowy, oświetlenie stanowiła
pojedyncza żarówka uczepiona środku sufitu, a podłoga była specjalna.
Odetta była ustawiona
w obcisłym, czarnym kostiumie, który zakrywał jej nogi do kostek i ręce aż do
nadgarstków, ale bardzo mocno odkrywał plecy. Nie nosiła stanika, bo nie było
takiej potrzeby. Nie martwiła się faktem, że jej sylwetka bardziej przypominała
chłopięcą niż kobiecą. Wiedziała, jakim utrapieniem dla tancerki klasycznej
mogą być piersi.
Tak, tańczyła balet.
Od dziecka. Od momentu, gdy jeszcze uczyła się mówić, poprzez moment, gdy była
najbardziej gadatliwą dziewczyną w grupie, aż do momentu wypadku, gdy zamilkła
i do teraz. Do ciszy.
Ustawiła się przy
prowizorycznym drążku i ćwiczyła grand plie – pełny przysiad wykonywany z
pierwszej pozycji.
Kiedyś potrafiła
mówić. Dopiero od czterech, pięciu lat milczała. Wszystko stało się po wypadku
samochodowym. Wracała z dziadkiem z lekcji od Madame w Szkole Głównej. Dziadek
zginął na miejscu, a ona – wydawałoby się – wyszła bez szwanku. Żadnych
obrażeń, żadnych stłuczeń, nawet zadrapania.
Wciągnęła brzuch,
poprawiła ustawienie stopy, uniosła dłoń.
Psychologowie
myśleli, że to przez szok. Że nie może mówić, bo ma jakąś blokadę w głowie. Majątek,
wydany na wizyty i sesje. Ale brak efektów.
Podskoczyła, zerknęła
na swoje odbicie w lustrze, zmieniła stronę.
Prawda była taka, że
wstrząs przy wypadku spowodował naderwanie strun głosowych, bla, bla, bla,
potem całkowite zerwanie, bla, bla, bla – znowu medyczny bełkot. Pech. Cholerny
pech.
Odetta jeszcze raz
zerknęła w lustro.
Lekarze nie byli w
stanie nic zrobić. Mogliby tylko pogorszyć sytuację.
A ona tak bardzo
lubiła śpiewać…
Następnego dnia…
Środa
Po pierwszym treningu
Grzesiek dosłownie
wlókł się przez korytarz.
- Siłownia – wyspał –
to zło.
Dobitne stwierdzenie
zostało powszechnie zaakceptowane i potwierdzone przeciągłym jęknięciem
Piotrka, Karola i Andrzeja.
- Przynajmniej macie
ładnie wyrzeźbione ciałka, na które aż miło jest popatrzeć… - odezwał się słodki
głosik gdzieś z końca korytarza.
Siatkarze unieśli
głowy, zaskoczeni. W końcu nie często ktoś nazywał ich mięśnie „ciałkami”.
Po drugiej stronie
stała blondwłosa dziewczyna, szczuplutka, uśmiechnięta szeroko, ubrana w niebieską,
kusą sukieneczkę i czarne szpilki. W uszach miała kolczyki koła, a przez ramię
przewiesiła srebrną torebeczkę we wzory.
Klaudia.
- Witajcie słoneczka
– uśmiechnęła się do nich pięknie, a oni zgodnie kiwnęli jej w odpowiedzi głowami
– Już po męczących bojach?
Dziewczyna nie doczekała
się żadnej reakcji z ich strony. Spróbowała więc jeszcze raz.
- Moglibyście mi pomóc?
Tym razem Grzesiek
skinął w odpowiedzi głową.
- Poszukuję Misia –
zalotnie zamrugała rzęsami.
Popatrzyli na nią
nierozumiejącym wzrokiem a la „Boże, dziewczyno, co ty wygadujesz?!”
- Misia? – powtórzył
Andrzej, drapiąc się po brodzie.
- Wronka chowa
jakiegoś w pokoju – zauważył Karol.
- To mój miś! –
oburzył się Andrzej – Oddaj jej swojego!
- Zati to nie miś –
wytłumaczył mu cierpliwie Kłos – Zati to libero.
Klaudia przewróciła oczami.
- Panowie proszę – od
niechcenia poprawiła złote włosy, zarzuciła je na plecy – Poszukuję Misia, nie
misia. Miś, wasz kolega, taki puchaty, umięśniony niedźwiadek z uroczym
uśmieszkiem, naznaczony numerkiem trzynaście.
- Aaaaa…
- No taaaaak…
- To ma seeeeens….
- Misiek pewnie śpi.
- Albo sprawdza wagę
swojego bicepsa.
- To tak można?
- Polak potrafi.
- Racja…
- Może bierze prysznic?
- Tak, wtedy mogłoby
być nieco kłopotliwie…
- Chłopcy?
- Hmm…
- Ja stawiam, że
pewnie jest na obiedzie.
- Chłopcy?
- On zawsze je.
- Wiecznie głodny
niedźwiadek.
- Chłopcy?
- Powinien mieć
osobną stołówkę.
- Fakt, wyjada nam
najlepsze.
- Chłopcy?! –
zirytowana Klaudia aż tupnęła nogą. Gdy krzyczała, jej twarz robiła się lekko
purpurowa, przez co nie wyglądała zbyt uroczo.
Chłopcy zatrzymali
się nagle i spojrzeli na nią zaskoczeni.
Dziewczyna powróciła
szybko do swojego standardowego trybu wiecznego, chudego piękna.
- Moglibyście mi po
prostu podać numer jego pokoju?
W tym samym czasie…
Nadia leżała na swoim
łóżku i przeglądała portale społecznościowe.
U jej stóp Audrey
leniwie bawiła się kłębkiem puchatych skarpetek przywiezionych właśnie w takim celu
dawno temu z Zakopanego.
Obok srebrnego
laptopa stała prawie pusta filiżanka kawy, nieco dalej leżała gazeta otwarta
akurat na artykule o siatkarskiej reprezentacji (w całym artykule byli nazywani
„Polskimi Złotkami”). Całość wieńczyły półnagie zdjęcia muskularnych chłopaków
w towarzystwie modelek. Byli troszkę podmodelowani w photoshopie, ale ogólny
efekt nie był zły. Chociaż Bartuś miał dziwny nos, a Wronie wyregulowali brwi.
Hmm…
O, napisali nawet o
wizycie w podstawówce. Świetnie. To tylko zwiększy zainteresowanie.
Miała ochotę sama
sobie przybić piątkę. Dobra robota.
Uśmiechnęła się do
siebie.
Wypiła kawę.
Nawet pogłaskała
Audrey.
A potem znalazła na
Pudelku coś, czego w ogóle się nie spodziewała…
- O, nie – jęknęła i
uderzyła głową w poduszkę.
Chwilę później…
- Misieeeeeeeek! Ktoś
pukaaaaaaaaaaaa!
- Zibi, idioto! Leże
obok ciebie!
- No tak. Misiu –
powtórzył Zbyszek normalnym tonem – Ktoś puka do drzwi.
Kubiak spojrzał na
niego jak na wariata.
- I co z tego?
Zibi przewrócił oczami
i zdjął okulary.
- Kto tam? – pytanie
skierował do osoby za drzwiami.
W odpowiedzi otrzymał
huk, jakiego narobiła niesamowicie drobna istotka przy ich otwieraniu. Ostentacyjnie
minęła wszystkie ich buty i zatrzymała się w progu pokoju, obdarzając ich uroczym
uśmiechem.
- Cześć, słonka –
przywitała się Klaudia.
Zibi odpowiedział jej
zadowolonym uśmiechem, a Michał… Michał miał ochotę krzyknąć. „Słonka?!”
- Co cię do nas
sprowadza, urocza panno?
- Jezu, Zbyszek!
- Chcę być tylko
uprzejmy…
- Nie irytuj się,
Misiaczku – wtrąciła się Klaudia, grzebiąc w swojej malutkiej, srebrnej torebeczce
– Wpadłam tylko na chwilę, żeby ci coś pokazać.
Zibi wymownie wyszczerzył
się do Kubiaka, gdy dziewczyna akurat nie patrzyła.
- To my! –
poinformowała Miśka uradowana Klaudia, wciskając mu w dłonie zmiętą kulkę
papieru, która zdecydowanie dużo przeszła w tej mini – małej torebeczce.
Michał wpierw zmarszczył
brwi, a dopiero potem zaczął rozwijać gazetową kuleczkę. Bartman przyglądał mu
się ze śmiechem, a Klaudia z wyczekiwaniem.
Na karteczce było
tylko jedno zdjęcie – właśnie Michała i dziewczyny. On był w samych dżinsach,
ona tylko w siatkarskiej koszulce. Chłopak się skrzywił. Chyba nie do końca tak
chciałby prezentować się całemu światu jako siatkarz…
- Coś ci się nie
podoba, słonko? – zapytał go uprzejmie Bartman, mrugając przy tym zalotnie oczętami.
Michał zmroził go
spojrzeniem.
Klaudia chyba nie wyczuła
niczego negatywnego w ich zachowaniu:
- Śliczne, nie? – spytała
i wyrwała mu kartkę z dłoni – Piękne – sama udzieliła sobie odpowiedz –
Oprawiłabym je w ramkę, gdybym go nie pogięła – zapatrzyła się na Kubiaka z
uśmiechem – Ale jakoś musiałam je włożyć do torebki.
Misiek zamrugał, zamarł
na chwilę w bezruchu. Był zdenerwowany, zdziwiony i zupełnie nie miał pojęcia o
co chodzi tej blondwłosej tyczce. Bladego pojęcia nie miał!
- Przepraszam – wydukał
w końcu – Kto cię przysłał?
Klaudia uśmiechnęła
się szeroko, pochyliła do przodu szczupłe ciałko i złożyła głośnego całusa na policzku
biednego siatkarza.
Zbyszek tłumił
nieporadnie kaszlnięciem wybuch śmiechu.
- Jak to? Nie wiesz?
Głuptasku – uśmiechnęła się dziewczyna – Zabieram cię na randkę!
- Teraz?!
Przewróciła oczami.
- Głuptasku! – powtórzyła
– W piątek. Wieczorem…
W tym samym czasie…
W momencie, gdy
Jarosz streszczał swojemu kumplowi Kurkowi, jak to balował na niezapowiedzianym
weselu i wygrał kilka stów, pewna istota z zabójczym głosem męczyła się nad
prawidłowym zaśpiewaniem „Impossible”. Wychodziło jej wszystko, smutna zwrotka,
smutna druga zwrotka, smutne przejście, nawet górne partie i doły, ale to kur…
- wstaw bardzo brzydkie i nieładne słowo, aprobowane przez Kubiaka – słowo,
główne słowo piosenki!, nie chciało się dać wyśpiewać.
Ewelina wyłączyła
muzykę. Zdjęła słuchawki i przewiesiła je przez mikrofon. Wyłączyła sprzęt, bo
nie miała już weny na nic twórczego.
Zeszła na dół i
usiadła przy kuchennym stole. Zgarnęła w dłonie jabłko i wgryzła się w nie z
przyjemnością. Potem zauważyła na stole „Gentelmana”, którego czytywał
okazyjnie jej ojciec.
Zerknęła.
Zatrzymała się na
artykule o siatkarzach.
Uśmiechnęła się do
siebie, pamiętając całą atmosferę zdjęć.
Potem skrzywiła się,
natrafiając na zdjęcie Michała Kubiaka i Klaudii.
Nie przepadała za tą
dziewczyną. Prawdopodobnie dlatego, że była wredna i zdzirowata. I chuda. A to
Ewelinę drażniło. Oj, drażniło.
Sama była przekonana,
że gdyby była szczupłą osobą, wciąż byłaby sobą. A nie jakąś wywłoką z wybujałym
ego i chciwym spojrzeniem.
Wróciła na górę i
wrzuciła do sieci filmik, w którym wykorzystała materiały z sesji. Miała go
zachować dla siebie, ale… och, a co tam! Kompromitować – nie kompromituje, a
przynajmniej ona sobie humor poprawi.
W tym samym czasie…
Nadia stukała obcasami
po korytarzu. Ich monotonny, głuchy dźwięk w końcu zirytował jednego z gości na
tyle, że wystawił łepetynkę z pokoju i krzyknął do niej:
- Uspokój się,
kobieto!
Dziewczyna nie znała
tego Krzykacza Pospolitego i alleluja, bo inaczej zginąłby marnie.
Znała za to ciemnowłosą
czuprynę i równie majestatyczną bródkę, która wyłoniła się z pokoju obok.
- Cześć, Nadia –
uśmiechnął się do niej promiennie Grzesiek Kosok – co porabiasz?
Popatrzyła na niego
zbolałym wzrokiem.
- Musimy porozmawiać
– oznajmiła bardzo poważnie.
- Ocho – chłopak
zmarszczył brwi i przeczesał dłonią włosy – Ostatnimi czasy cały czas rozmawiamy.
Nie moglibyśmy tak dla odmiany na przykład wypić razem kawy?
- Przepraszam? –
dziewczyna zatrzymała się i zamrugała, kompletnie wybita z rytmu.
- Kawa – powtórzył
Grzesiek i wskazał na siebie palcem – Ja i ty – dotknął palcem jej ramienia – Teraz?
– upewnił się.
Dziewczyna wzruszyła
ramionami.
- Okej.
Piętnaście minut później…
- I tak to wygląda –
podsumowała Nadia, opadając na krzesło.
Grzesiek patrzył na
nią przez kilka bardzo długich sekund, milcząc. A potem wygłosił bardzo inteligentny
komentarz:
- Nie rozumiem tego.
Dziewczyna przymknęła
na chwilę oczy i westchnęła.
- Nie musisz. To
plotki. Swatają nas razem, bo dobra sensacja nie jest zła – Nadia zaczęła bawić
się filiżanką do kawy – Normalnie, gdybym nie była w centrum tego czegoś, ucieszyłabym
się. Rozgłos nigdy nie jest złą rzeczą, trzeba go tylko umiejętnie wykorzystać…
- Ale… - podsunął jej
Grzesiek.
- … ale moim zadaniem
było wypromowanie was – dziewczyna zaczęła robić dłońmi jakieś nie do końca
zrozumiałe gesty w powietrzu - polskich siatkarzy. A jak na razie to ze mnie
Pudelek robi celebrytkę…
- To tylko jedno zdjęcie…
Dziewczyna zmroziła
go wzrokiem.
- Tobie się tak
wydaje. Twoi fani zastanawiają się, dlaczego się ciebie uczepiłam, twoje hotki
krzyczą, że pewnie lecę tylko na twój super wygląd i kasę, a po cichu
kombinują, jakby mnie tu wykończyć, cała siatkarska społeczność widzi we mnie
nieprzyzwoitkę, która ciągnie za sznurki marne kukiełki i próbuje się dzięki
nim wybić, a mój ojciec myśli, że chciałam tej roboty tylko dlatego, by łatwo
znaleźć męża i mieć wszystko w…
- Naprawdę mam super
wygląd? – przerwał jej nagle.
- No, nie wierzę! Z całego
monologu wyłapałeś tylko tyle?
Uśmiechnął się w
sposób, który stopił jej serce.
- Aż tyle, kochana,
aż tyle.
Zirytowana, przeczesała
palcami włosy.
- Nijak cię nie
rozumiem – stwierdziła.
Wzruszył ramionami.
- Jestem facetem. Nie
jest trudno mnie przejrzeć.
- Zdziwiłbyś się.
- Co do twojego ojca…
Wspominałaś coś o wizycie…
- Tak – humor Nadii
jeszcze się pogorszył – Oczekuje w niedzielę mnie i mojego wybranka – prychnęła
– Jakbym w ogóle kogoś takiego miała…
- Chętnie z tobą
pójdę – zaproponował Kosok.
Nie potrafiła się nie
uśmiechnąć.
- Ty? Bez urazy, ale
mój ojciec by cię zmiażdżył.
Dopił swoją kawę.
- Skoro i tak
jesteśmy ostatnimi czasy najgorętszą sportową parą, czemu miałbym z tego nie
skorzystać?
Nadia wciąż sceptycznie
podchodziła do jego pomysłu.
- No, przestań –
zaśmiał się z niej – Sytuacji nie pogorszymy, a przynajmniej damy jakąkolwiek
podstawę tym plotkom…
Jęknęła.
Grzesiek pochylił się
nad stołem i wyzywająco spojrzał jej w oczy.
- Tchórzysz?
Zareagowała automatycznie:
- Nie.
Wieczorem…
Bartman rozłączył
się, posyłając jeszcze swojej ukochanej telefonicznego buziaczka. Jedenaście
razy. Gdy wrócił do pokoju, zastał Michała leżącego na swoim łóżku i patrzącego
w sufit. Niebezpieczność tego zjawiska objawiała się w jego częstotliwości, więc
Zibi czuł się zmuszony zapytać:
- Koleś, co ty
wyprawiasz?
Misiek potraktował go
typowym dla siebie przekleństwem.
- Koleś – nie dawał
za wygraną Bartman – ja się, kurwa, o ciebie martwię!
- To się, kurwa,
koleś, nie martw – odburknął mu Misiek.
- Wyglądasz jak sflaczały
niedźwiedź po kiepskim śnie zimowym. Nie żeby to było dla ciebie nienormalnym
stadium, bo, koleś, miewasz czasem doły. Ale trzymasz to, kuźwa, od początku
pobytu w Spale.
- I co z tego? – Michał
obrócił się na bok, tyłem do Bartmana.
- I mnie to wkurza!
Zapadła cisza.
I w momencie, kiedy
Zbyszek myślał, że Kruszyna już do niego nie przemówi, ten odezwał się:
- Jestem, kurwa,
nieszczęśliwy. Nie mogę spokojnie umierać?
Następnego dnia…
Czwartek
Przed obiadem…
Karol Kłos bardzo
lubił korzystać z facebooka. Bardzo.
Czerpał niemalże
niezdrową przyjemność z ukazywania światu, jakim to jest rozrywkowym siatkarzem.
Wątpliwe było istnienie jakiejkolwiek innej rzeczy, która potrafiła zadowolić
go w tak wysokim stopniu.
No, poza kłóceniem
się z Jarząbkiem, obserwowaniem śpiącego Wronki i proponowaniem fanom koszulek
Zatiego, które akurat walały się po pokoju.
Nic więc dziwnego, że
to właśnie on pierwszy natknął się na siatkarski filmik, który do sieci
wrzuciła Ewelina.
Ucieszył się jak
głupek, gdy zobaczył swoją twarz na ekranie. A lubił patrzeć na siebie tak
bardzo, że pobiegł od razu do Andrzeja, co by ten drugi też mógł patrzeć – i na
Karola żywego, i na tego w youtubowym filmiku. Potem zafascynowany pan Wrona,
który jednak z całego filmiku poza Kłosową twarzą wypatrzył nieco więcej, bo
dłubiącego w nosie Możdżonka, pobiegł do el capitano, co by ten też mógł się
pośmiać. Możdżon nie dostrzegł dłubiącego w nosie siebie, bo on się „tylko
drapał”, za to dojrzał i dosłyszał śmiejącego się Rucka. A był to śmiech
niezwykły, bo jeden z tych, kiedy ów Michał się nie hamował – czyli armagedonik
mały taki śmiechowy. Też pobiegł się dwieściedwanaściecentymetrowy chłop
pochwalić – a co!
I tak - od słowa do
słowa. Lub raczej – od siatkarza do siatkarza.
Rozeszła się wieść o
Ewelinowym filmiku nagrywanym po kątach na zdjęciowej sesji.
I kolejny hit
Internetu się narodził.
I był naprawdę
zabawny.
I naprawdę dobry był.
I naprawdę nie
spodobał się Nadii.
- Zachowujecie się
jak…
- Normalnie –
stwierdził Piotrek. Z nim też była ostatnimi czasy niezła draka. To znikał w
niewyjaśnionych okolicznościach, to znów się pojawiał… Nikt już nie wiedział,
czego się po nim spodziewać, co nie wpływało dobrze na psychiczny stan drużyny,
bo wytrącało ją z równowagi. Ale zakochany Nowakowski niczego – oczywiście! -
nie zauważał…
- … jak idioci –
dokończyła Nadia – Ale przynajmniej hotki będą zadowolone… - westchnęła ciężko,
zarządziła, że zabiera ich jutro do gimnazjum jakiegoś, liceum czy innego w ten
deseń więzienia i odeszła wzdychać sobie z wyrzutem do własnego pokoju.
::::::::
Primo - tego rozdziału miało dzisiaj nie być.
Secundo - jest taki długi, bo bardzo potrzebowałam dzisiaj takiej ilości moich kochanych chłopaków. no poważnie, tylko oni mnie nie zawodzą
ostatnio cały świat jest przeciwko mnie.
ale potem jakaś dziewczynka krzyczy, że "Uwielbia chłopaków z całego serca!" (xd), kosiarka mi się psuje, kłócę się z ludzkością, Krzyś mówi, że nie gra, Alex Hepburn prosi, żebym nie mówiła, że to koniec, Skype mnie pozdrawia, Księżyc do mnie przemawia, a moja instruktorka ma życie i wyjeżdża na wakacje... w dodatku skończyła mi się malinowa herbata i piję cytrynową.
więc w tym oto pseudo - rozstroju powstał ten rozdział i ja wiem, że jest długi, no ale hej!, przecież to są nasze chłopaki <3
w ogóle tyle historii mi ostatnio chodzi po głowie - Wini sobie skacze, Bartek się dzisiaj zaczął kręcić, a Arsenal sobie rozgrzewkę urządza . O.o
a wena się poszła ...
::::::::
Primo - tego rozdziału miało dzisiaj nie być.
Secundo - jest taki długi, bo bardzo potrzebowałam dzisiaj takiej ilości moich kochanych chłopaków. no poważnie, tylko oni mnie nie zawodzą
ostatnio cały świat jest przeciwko mnie.
ale potem jakaś dziewczynka krzyczy, że "Uwielbia chłopaków z całego serca!" (xd), kosiarka mi się psuje, kłócę się z ludzkością, Krzyś mówi, że nie gra, Alex Hepburn prosi, żebym nie mówiła, że to koniec, Skype mnie pozdrawia, Księżyc do mnie przemawia, a moja instruktorka ma życie i wyjeżdża na wakacje... w dodatku skończyła mi się malinowa herbata i piję cytrynową.
więc w tym oto pseudo - rozstroju powstał ten rozdział i ja wiem, że jest długi, no ale hej!, przecież to są nasze chłopaki <3
a wena się poszła ...
jeszcze organizacyjnie:
Nie wiem, kiedy będzie Lupin - raczej później niż wcześniej.
Łukasz będzie w sobotę wieczorem albo jakoś w niedzielę przed 3 w nocy ; d
piłkarsko się jeszcze nie bawiłam, wiec życzcie mi szczęścia.
Na wstępie chciałam powiedzieć, że widząc nową notkę porzuciłam wszystko, co właśnie robiłam, trzymałam, czytałam, myślałam, mówiłam i słuchałam. Wszystko. Łącznie z kawą.
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy rozumiesz powagę sytuacji. To przepyszna kawa.
Uwielbiam chłopaków z całego serca! xD
Naprawdę, z calusieńkiego. I bardzo, bardzo, bardzo dziękuję za powyższe. Z okazji, że wczoraj czytałam całość od początku, to po takiej ilości muszę się powoli i stopniowo przestawiać na to, że kolejne części będą rzadziej niż dziesięć na dzień. A nie tak nagle. Więc ratujesz moją psychikę - dzięki.
Długość jest idealna. Jakby było dłużej, to by było jeszcze idealniej. Generalnie, im dłużej, tym lepiej :D Więc śmiało, nie ograniczaj się.
Tak czułam, że Grześ zostanie zaciągnięty na wizytę do szanownego tatusia. Oj, będzie wesoło, tak czuję. Zresztą z nimi się przecież inaczej nie da.
Uwielbiam Twój styl i humor, mam na twarzy takiego rogala, że gdyby nie uszy, to by mi się uśmiech dookoła głowy zawinął. I jak bym wtedy wyglądała?
Karol i Andrzej to tak słodkie duże dzieci, że instynkty macierzyńskie mi się aktywizują.
I nie byłabym sobą, gdybym nie wyróżniła Miśka. Kruszyny mojej <3
Niech ta Klaudia się nie zbliża na 10 metrów nawet do niego! Bo ja tam zaraz przybywam z odsieczą i jej ręce i nogi z dupy powyrywam! No! Mój Ci on! <3
(chyba muszę skrócić trochę te komentarze... zrobię, co w mojej mocy, promis. daję stuprocentową gwarancję, że dołożę wszelkich starań)
nie, mi się podobają twoje długie komentarze. mam wtedy wrażenie, że ktoś się jednak interesuje ; D
Usuńwgl. wygrałam z kawą! - mogę umierać szczęśliwa . *.*
Czyli nie muszę się ograniczać? Super! Jeszcze pożałujesz tych słów, no ale mam tutaj na piśmie, że mogę pleść trzy po trzy (muszę zrobić jakiegoś print screena, bo pokasujesz komentarze i guzik będę miała, a nie pisemną zgodę).
UsuńNawet bardzo szczęśliwa, bo to przenajpyszniejsza kawa. Taka, że aż zrobiłam sobie drugą (duży kubek utknął w zmywarce). Możemy umierać szczęśliwe razem.
Powinien tu być jakiś czat albo opcja wypowiadania się przeze mnie na backstage'u, bo czasem sobie uświadamiam, że piszę te pierdy publicznie. Ale nie mogę się powstrzymać. Przepraszam wszystkich i każdego z osobna.
pisz jak najwięcej - matko, zostań moja bratnią duszą? będziemy sobie pisać takie głupoty obie, a świat będzie na nas patrzył nieprzychylnym okiem, bo on mało wyrozumiały jest ; D
Usuńserdecznie pozdrawiam twój duży kubek, który utknął w zmywarce. to zacne miejsce jest.
Dobra! Ale ostrzegam - mój słowotok przeradza się czasami w potężną powódź. Nawet często to robi.
UsuńŚwiat się nie zna. Na niczym. Świat jest zły, głupi i niesprawiedliwy i nawet nie da sobie w spokoju, po cichutku umrzeć (tutaj się znowu solidaryzuję z Miśkiem, ale tak już mam. Czasem jesteśmy identyczni. Zawsze się zakochuję w osobach fikcyjnych albo totalnie nieosiągalnych - muzycy, sportowcy, aktorzy, ooooo tak <3 Brawo ja! Wróżę sobie radosne życie)...
Kubek z pewnością podziękuje i również pozdrowi. Muszę go niedługo uwolnić, żebyśmy się mogli wspólnie napić wieczornej herbaty.
Osoby fikcyjne i totalnie nieosiągalne są lepsze niż całe społeczeństwo - taka prawda .
UsuńSmutna prawda. A do tego najgorzej, że mają dziewczyny/żony. Czyli dla kogoś jednak osiągalne były (te osoby). Życie śmierdzi. Kupą.
UsuńAaaaa! W ogóle! Dawno nie byłam "dziewczynką", dzięki! Tzn. nie aż tak znowu dawno :P Ale nie byłam. Czuję się znowu młoda i piękna (jakby "dziewczynka" miała cokolwiek wspólnego z pięknem. Ale rzadko się tak czuję, więc nie będę sobie żałować. Niech mam!).
Przeleciałam całość (bez skojarzeń proszę, a przepraszam skojarzenia miąłm pewnie tylko ja)dziś i stwierdzam, że to jest fajne. Tak! Tylko, że ci nasi chłopcy to wszyscy tacy duzi chłopcy są, każdego (oprócz Kurka i Kubiaka) przytuliłabym do ciepłej piersi, niekoniecznie matczynej. Nawet Rucka!
OdpowiedzUsuń... nie tylko ty miałaś skojarzenia : D
UsuńDługość jest idealna! A nawet nie obraziłabym się za dłuższą częścią ;p W końcu naszych chłopaków nigdy za mało ;p
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział :D
dziękuję <3
Usuńboję się, że jak będzie dłużej to przestraszę społeczeństwo . ; c
Jak zwykle mam wielkiego banana na twarzy jak czytam to opowiadanie :D ciekawe jak pójdzie Grzesiowi z tatą Nadii. Cały rozdział był genialny :D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne
Pozdrawiam, Luna :*
jak pójdzie ? hmm... zapewniam, że będzie ciekawie . szczególnie, gdy się ściemni ; D
UsuńHahaha, ta Klaudia to naprawdę przykład typowej blondynki XD
OdpowiedzUsuńKarol i Endrju strasznie mi się w tym opowiadaniu spodobali, lol XD
czekam na następny :)
Wrona i Kłos serdecznie dziękują . xD
UsuńWronka, Kłosik, Pit, Kuraś... I reszta i ja tu jestem :D Będę wpadać jak najczęściej:D Podoba mi się ten blog. Szczerze mówiąc mogłam się trochę pośmiać:D haha Chłopaki to naprawdę mają totalny nieogar w tych głowach. A no i ciekawe jak wyjdzie randka Kubiaka haha. I spotkania Kosoka z ... przyszły teściem być może.. :P
OdpowiedzUsuńNo dobra mam takie pytanko skoro na gg nie informujesz to może na bloguu?? Byłabym wdzięczna za odp:)
POZDRAWIAM !!!
Paulka
dzięki i tak, będę informować na blogu ;d
Usuńwherever-will-you-go.blogspot.com Poproszę:) A i oczywiście o innych rozdziałach na innych swoich blogach też poproszę jakby było można oczywiście :):P
Usuńzabić nie zabiję, ale proszę więcej tego nie rób.
OdpowiedzUsuńco do opowiadania... myślę, że przeczytam mimo Twojego złego wstępu u mnie ;p
tak jest, szefie.
UsuńJa się cieszę, że jest długi :) To opowiadanie jest wspaniałe :)
OdpowiedzUsuńI raduje się tym, że go czytam :)
Pozdrawiam :)
P.S. Zapraszam do siebie na nowy: http://pasio-passione.blogspot.com/2013/08/dziesiatka.html
haha, dzięki :)
UsuńMianowałam cię do "Versatile Blogger" :D
OdpowiedzUsuńWięcej szczegółów tutaj: http://szczesliwytraf.blogspot.com/p/the.html
Ehm, dziękuję?
UsuńRozdział super fajny;) Bardzo mi się podoba blog;) Pozdrawiam i czekam na kolejne rozdziały;)
OdpowiedzUsuńdziękuję, również pozdrawiam . :)
UsuńZanim jeszcze zaczęłam czytać to już mi się micha cieszyła. Tytuł rozdziału? The best ever! Już po jego przeczytaniu wiedziałam, że rozdział będzie zajebisty, no i trzebaby być już kompletnym idiotą, żeby się w tej kwestii pomylić. Ty piszesz wszystko wyśmienite jak pierożki mojej babci. A jak już Cię przyrównuję do pierożków mojej ukochanej babci to wiedz, że jesteś bardzo, bardzo, bardzo wysoko w mojej hierarchii ;)
OdpowiedzUsuńNo tak, nasza reprezentacji zawsze gotowa do pomocy. Biedna Klaudia… Dużo to się nie dowiedziała. Swoją drogą to Kłos i Wronka nadal śpią z misiami? Ciekawe, bo ja myślałam, że razem…
Zibi moim mistrzem! Dlaczego ja tak uwielbiam jak on gada z Miśkiem. No i ten jego sarkazm wyczuwany na kilometr… Ach, uwielbiam!
Przepraszam bardzo, czy ja dokładnie siedem zdań temu wspomniałam coś o biednej Klaudii? Cofam! Biedny Kubiak!
Sflaczały niedźwiedź po kiepskim śnie zimowym? Serio? Koleś, skąd Ty bierzesz te teksty co? A ja biedna znowu coś piję. Tzn, ja biedna może nie, gorzej z moimi meblami, gdzie wszędzie jest moja ulubiona woda brzoskwiniowa :P Jednak biedna ja, bo muszę to posprzątać :/ Ale kontynuując:
Ja żądam, powtarzam żądam ujrzenia tego filmiku, co bym mogła się trochę pośmiać :D Dłubiący w nosie Możdżonek? Ja to muszę ujrzeć! Ogólnie te zdjęcia… mam za bardzo pobudzoną fantazję i wyobraźnię chyba :P
Nie mów tylko, że rozdział jest za długi, bo uwierz, że mogłabym takie czytać codziennie. (Tylko błagam, daj mi jeszcze dwa dni na ogarnięcie moich zaległości po wakacjach xd).
Nie wspominałam jeszcze, że Cię uwielbiam i kocham tego bloga, prawda? Jeżeli już to robiłam, to wybacz błędy powtórzeniowe, ale mam dobrą pamięć, lecz krótką. Uwielbiam Cię i Twój styl pisania! Nie wiem skąd czerpiesz inspiracje, pomysły i te teksty, ale uwielbiam Cię i bardzo bym chciała umieć pisać tak jak Ty!
Buźki ;*
Zakręcona ;)
Boże, porównujesz mnie do pierożków ? *.* chyba naprawdę musi ci się podobać . ; D Źródłem moich inspiracji jest życie: jak się mieszka w domu z trójką młodszych braci i nałogowo ogląda polskich youtuberów to tak się potem ma. psychika leży.
Usuńhmm, ja chyba powinnam dodawać na początku rozdziału jakieś ostrzeżenie... coś w stylu " nie pij w trakcie, bo twój sprzęt domowy na pewno ucierpi" ; D
dziękuję, dziękuję, dziękuję <3
P.S. Andrzej i Karol wypraszają sobie - to, że śpią z miśkami nie znaczy, że nie mogą spać razem ; d
A ja jak zwykle zapomniałam o jeszcze jednym rozdziale -,- Boże, dlaczego?! (Tak własnie coś data mi nie pasowała, tylko cii... nikt nie słyszał :P) Ale przeczytałam i świetnie, że jest taki długi! *.*
OdpowiedzUsuńAhh... Grzesiu wprasza się na obiadek! Niewdzięcznik :D Ale cóż poradzić i tak go uwielbiam :] Karol ma fajnego Misia :)) Mógłby od czasu do czasu pożyczyć :P Zachowania Klaudii nie będę komentować, bo za dużo wulgaryzmu posypałoby się :> Szkoda mi Miśka, znów. Cóż... poszkodowany chłopak jest :D
Największym zdziwieniem dla mnie tego dnia jest Magneto... on dłubie w nosie?! ^^ Przecież zawsze taki poważny i w ogóle, a tu nagle takie coś?! :D Nie wyobrażam sobie tego :P
Całuski, Maniek ;*
Ja przepraszam za tego mojego Kubiaka, ale ja go jeszcze troszkę pomęczę no ; D Ale obiecałam mu już szczęśliwe zakończenie, więc... Trzeba tylko troszkę poczekać. ;D
Usuń