czwartek, 1 sierpnia 2013

jedenaście – o tym co Polak potrafi! - czyli długi rozdział, który w założeniu miał być dwoma krótszymi, ale nie jest, bo autorka nie wiedziała, w którym momencie go urwać

Wieczorem…

Nadia wykonała przynajmniej dwadzieścia telefonów.
Tina zwymyślała przynajmniej dwadzieścia parę osób.
Hania przebierała się przynajmniej dwadzieścia i kilka razy.
Mała Jagoda przeczytała już przynajmniej dwadzieścia stron książki.
A Odetta zamknęła się w garażu. I siedziała tam od przynajmniej dwudziestu minut.
Chociaż właściwie to nie siedziała nawet przez minutę…
Garaż w rodzinnym domu jej i Jagody nie była przytulnym, pachnącym smarem mieszkankiem dla samochodu, a salą taneczną. Trzy z czterech ścian były w całości pokryte lustrami, garażowe drzwi zostały pomalowane na kolor stalowy, oświetlenie stanowiła pojedyncza żarówka uczepiona środku sufitu, a podłoga była specjalna.
Odetta była ustawiona w obcisłym, czarnym kostiumie, który zakrywał jej nogi do kostek i ręce aż do nadgarstków, ale bardzo mocno odkrywał plecy. Nie nosiła stanika, bo nie było takiej potrzeby. Nie martwiła się faktem, że jej sylwetka bardziej przypominała chłopięcą niż kobiecą. Wiedziała, jakim utrapieniem dla tancerki klasycznej mogą być piersi.
Tak, tańczyła balet. Od dziecka. Od momentu, gdy jeszcze uczyła się mówić, poprzez moment, gdy była najbardziej gadatliwą dziewczyną w grupie, aż do momentu wypadku, gdy zamilkła i do teraz. Do ciszy.
Ustawiła się przy prowizorycznym drążku i ćwiczyła grand plie – pełny przysiad wykonywany z pierwszej pozycji.
Kiedyś potrafiła mówić. Dopiero od czterech, pięciu lat milczała. Wszystko stało się po wypadku samochodowym. Wracała z dziadkiem z lekcji od Madame w Szkole Głównej. Dziadek zginął na miejscu, a ona – wydawałoby się – wyszła bez szwanku. Żadnych obrażeń, żadnych stłuczeń, nawet zadrapania.
Wciągnęła brzuch, poprawiła ustawienie stopy, uniosła dłoń.
Psychologowie myśleli, że to przez szok. Że nie może mówić, bo ma jakąś blokadę w głowie. Majątek, wydany na wizyty i sesje. Ale brak efektów.
Podskoczyła, zerknęła na swoje odbicie w lustrze, zmieniła stronę.
Prawda była taka, że wstrząs przy wypadku spowodował naderwanie strun głosowych, bla, bla, bla, potem całkowite zerwanie, bla, bla, bla – znowu medyczny bełkot. Pech. Cholerny pech.
Odetta jeszcze raz zerknęła w lustro.
Lekarze nie byli w stanie nic zrobić. Mogliby tylko pogorszyć sytuację.
A ona tak bardzo lubiła śpiewać…  

Następnego dnia…
Środa
Po pierwszym treningu

Grzesiek dosłownie wlókł się przez korytarz.
- Siłownia – wyspał – to zło.
Dobitne stwierdzenie zostało powszechnie zaakceptowane i potwierdzone przeciągłym jęknięciem Piotrka, Karola i Andrzeja.
- Przynajmniej macie ładnie wyrzeźbione ciałka, na które aż miło jest popatrzeć… - odezwał się słodki głosik gdzieś z końca korytarza.
Siatkarze unieśli głowy, zaskoczeni. W końcu nie często ktoś nazywał ich mięśnie „ciałkami”.
Po drugiej stronie stała blondwłosa dziewczyna, szczuplutka, uśmiechnięta szeroko, ubrana w niebieską, kusą sukieneczkę i czarne szpilki. W uszach miała kolczyki koła, a przez ramię przewiesiła srebrną torebeczkę we wzory.
Klaudia.
- Witajcie słoneczka – uśmiechnęła się do nich pięknie, a oni zgodnie kiwnęli jej w odpowiedzi głowami – Już po męczących bojach?
Dziewczyna nie doczekała się żadnej reakcji z ich strony. Spróbowała więc jeszcze raz.
- Moglibyście mi pomóc?
Tym razem Grzesiek skinął w odpowiedzi głową.
- Poszukuję Misia – zalotnie zamrugała rzęsami.
Popatrzyli na nią nierozumiejącym wzrokiem a la „Boże, dziewczyno, co ty wygadujesz?!”
- Misia? – powtórzył Andrzej, drapiąc się po brodzie.
- Wronka chowa jakiegoś w pokoju – zauważył Karol.
- To mój miś! – oburzył się Andrzej – Oddaj jej swojego!
- Zati to nie miś – wytłumaczył mu cierpliwie Kłos – Zati to libero.
Klaudia przewróciła oczami.
- Panowie proszę – od niechcenia poprawiła złote włosy, zarzuciła je na plecy – Poszukuję Misia, nie misia. Miś, wasz kolega, taki puchaty, umięśniony niedźwiadek z uroczym uśmieszkiem, naznaczony numerkiem trzynaście.
- Aaaaa…
- No taaaaak…
- To ma seeeeens….
- Misiek pewnie śpi.
- Albo sprawdza wagę swojego bicepsa.
- To tak można?
- Polak potrafi.
- Racja…
- Może bierze prysznic?
- Tak, wtedy mogłoby być nieco kłopotliwie…
- Chłopcy?
- Hmm…
- Ja stawiam, że pewnie jest na obiedzie.
- Chłopcy?
- On zawsze je.
- Wiecznie głodny niedźwiadek.
- Chłopcy?
- Powinien mieć osobną stołówkę.
- Fakt, wyjada nam najlepsze.
- Chłopcy?! – zirytowana Klaudia aż tupnęła nogą. Gdy krzyczała, jej twarz robiła się lekko purpurowa, przez co nie wyglądała zbyt uroczo.
Chłopcy zatrzymali się nagle i spojrzeli na nią zaskoczeni.
Dziewczyna powróciła szybko do swojego standardowego trybu wiecznego, chudego piękna.
- Moglibyście mi po prostu podać numer jego pokoju?

W tym samym czasie…

Nadia leżała na swoim łóżku i przeglądała portale społecznościowe.
U jej stóp Audrey leniwie bawiła się kłębkiem puchatych skarpetek przywiezionych właśnie w takim celu dawno temu z Zakopanego.
Obok srebrnego laptopa stała prawie pusta filiżanka kawy, nieco dalej leżała gazeta otwarta akurat na artykule o siatkarskiej reprezentacji (w całym artykule byli nazywani „Polskimi Złotkami”). Całość wieńczyły półnagie zdjęcia muskularnych chłopaków w towarzystwie modelek. Byli troszkę podmodelowani w photoshopie, ale ogólny efekt nie był zły. Chociaż Bartuś miał dziwny nos, a Wronie wyregulowali brwi. Hmm…
O, napisali nawet o wizycie w podstawówce. Świetnie. To tylko zwiększy zainteresowanie.
Miała ochotę sama sobie przybić piątkę. Dobra robota.
Uśmiechnęła się do siebie.
Wypiła kawę.
Nawet pogłaskała Audrey.
A potem znalazła na Pudelku coś, czego w ogóle się nie spodziewała…
- O, nie – jęknęła i uderzyła głową w poduszkę.

Chwilę później…

- Misieeeeeeeek! Ktoś pukaaaaaaaaaaaa!
- Zibi, idioto! Leże obok ciebie!
- No tak. Misiu – powtórzył Zbyszek normalnym tonem – Ktoś puka do drzwi.
Kubiak spojrzał na niego jak na wariata.
- I co z tego?
Zibi przewrócił oczami i zdjął okulary.
- Kto tam? – pytanie skierował do osoby za drzwiami.
W odpowiedzi otrzymał huk, jakiego narobiła niesamowicie drobna istotka przy ich otwieraniu. Ostentacyjnie minęła wszystkie ich buty i zatrzymała się w progu pokoju, obdarzając ich uroczym uśmiechem.
- Cześć, słonka – przywitała się Klaudia.
Zibi odpowiedział jej zadowolonym uśmiechem, a Michał… Michał miał ochotę krzyknąć. „Słonka?!”
- Co cię do nas sprowadza, urocza panno?
- Jezu, Zbyszek!
- Chcę być tylko uprzejmy…
- Nie irytuj się, Misiaczku – wtrąciła się Klaudia, grzebiąc w swojej malutkiej, srebrnej torebeczce – Wpadłam tylko na chwilę, żeby ci coś pokazać.
Zibi wymownie wyszczerzył się do Kubiaka, gdy dziewczyna akurat nie patrzyła.
- To my! – poinformowała Miśka uradowana Klaudia, wciskając mu w dłonie zmiętą kulkę papieru, która zdecydowanie dużo przeszła w tej mini – małej torebeczce.
Michał wpierw zmarszczył brwi, a dopiero potem zaczął rozwijać gazetową kuleczkę. Bartman przyglądał mu się ze śmiechem, a Klaudia z wyczekiwaniem.
Na karteczce było tylko jedno zdjęcie – właśnie Michała i dziewczyny. On był w samych dżinsach, ona tylko w siatkarskiej koszulce. Chłopak się skrzywił. Chyba nie do końca tak chciałby prezentować się całemu światu jako siatkarz…
- Coś ci się nie podoba, słonko? – zapytał go uprzejmie Bartman, mrugając przy tym zalotnie oczętami.
Michał zmroził go spojrzeniem.
Klaudia chyba nie wyczuła niczego negatywnego w ich zachowaniu:
- Śliczne, nie? – spytała i wyrwała mu kartkę z dłoni – Piękne – sama udzieliła sobie odpowiedz – Oprawiłabym je w ramkę, gdybym go nie pogięła – zapatrzyła się na Kubiaka z uśmiechem – Ale jakoś musiałam je włożyć do torebki.
Misiek zamrugał, zamarł na chwilę w bezruchu. Był zdenerwowany, zdziwiony i zupełnie nie miał pojęcia o co chodzi tej blondwłosej tyczce. Bladego pojęcia nie miał!
- Przepraszam – wydukał w końcu – Kto cię przysłał?
Klaudia uśmiechnęła się szeroko, pochyliła do przodu szczupłe ciałko i złożyła głośnego całusa na policzku biednego siatkarza.
Zbyszek tłumił nieporadnie kaszlnięciem wybuch śmiechu.
- Jak to? Nie wiesz? Głuptasku – uśmiechnęła się dziewczyna – Zabieram cię na randkę!
- Teraz?!
Przewróciła oczami.
- Głuptasku! – powtórzyła – W piątek. Wieczorem…

W tym samym czasie…

W momencie, gdy Jarosz streszczał swojemu kumplowi Kurkowi, jak to balował na niezapowiedzianym weselu i wygrał kilka stów, pewna istota z zabójczym głosem męczyła się nad prawidłowym zaśpiewaniem „Impossible”. Wychodziło jej wszystko, smutna zwrotka, smutna druga zwrotka, smutne przejście, nawet górne partie i doły, ale to kur… - wstaw bardzo brzydkie i nieładne słowo, aprobowane przez Kubiaka – słowo, główne słowo piosenki!, nie chciało się dać wyśpiewać.
Ewelina wyłączyła muzykę. Zdjęła słuchawki i przewiesiła je przez mikrofon. Wyłączyła sprzęt, bo nie miała już weny na nic twórczego.
Zeszła na dół i usiadła przy kuchennym stole. Zgarnęła w dłonie jabłko i wgryzła się w nie z przyjemnością. Potem zauważyła na stole „Gentelmana”, którego czytywał okazyjnie jej ojciec.
Zerknęła.
Zatrzymała się na artykule o siatkarzach.
Uśmiechnęła się do siebie, pamiętając całą atmosferę zdjęć.
Potem skrzywiła się, natrafiając na zdjęcie Michała Kubiaka i Klaudii.
Nie przepadała za tą dziewczyną. Prawdopodobnie dlatego, że była wredna i zdzirowata. I chuda. A to Ewelinę drażniło. Oj, drażniło.
Sama była przekonana, że gdyby była szczupłą osobą, wciąż byłaby sobą. A nie jakąś wywłoką z wybujałym ego i chciwym spojrzeniem.
Wróciła na górę i wrzuciła do sieci filmik, w którym wykorzystała materiały z sesji. Miała go zachować dla siebie, ale… och, a co tam! Kompromitować – nie kompromituje, a przynajmniej ona sobie humor poprawi.

W tym samym czasie…

Nadia stukała obcasami po korytarzu. Ich monotonny, głuchy dźwięk w końcu zirytował jednego z gości na tyle, że wystawił łepetynkę z pokoju i krzyknął do niej:
- Uspokój się, kobieto!
Dziewczyna nie znała tego Krzykacza Pospolitego i alleluja, bo inaczej zginąłby marnie.
Znała za to ciemnowłosą czuprynę i równie majestatyczną bródkę, która wyłoniła się z pokoju obok.
- Cześć, Nadia – uśmiechnął się do niej promiennie Grzesiek Kosok – co porabiasz?
Popatrzyła na niego zbolałym wzrokiem.
- Musimy porozmawiać – oznajmiła bardzo poważnie.
- Ocho – chłopak zmarszczył brwi i przeczesał dłonią włosy – Ostatnimi czasy cały czas rozmawiamy. Nie moglibyśmy tak dla odmiany na przykład wypić razem kawy?
- Przepraszam? – dziewczyna zatrzymała się i zamrugała, kompletnie wybita z rytmu.
- Kawa – powtórzył Grzesiek i wskazał na siebie palcem – Ja i ty – dotknął palcem jej ramienia – Teraz? – upewnił się.
Dziewczyna wzruszyła ramionami.
- Okej.

Piętnaście minut później…

- I tak to wygląda – podsumowała Nadia, opadając na krzesło.
Grzesiek patrzył na nią przez kilka bardzo długich sekund, milcząc. A potem wygłosił bardzo inteligentny komentarz:
- Nie rozumiem tego.
Dziewczyna przymknęła na chwilę oczy i westchnęła.
- Nie musisz. To plotki. Swatają nas razem, bo dobra sensacja nie jest zła – Nadia zaczęła bawić się filiżanką do kawy – Normalnie, gdybym nie była w centrum tego czegoś, ucieszyłabym się. Rozgłos nigdy nie jest złą rzeczą, trzeba go tylko umiejętnie wykorzystać…
- Ale… - podsunął jej Grzesiek.
- … ale moim zadaniem było wypromowanie was – dziewczyna zaczęła robić dłońmi jakieś nie do końca zrozumiałe gesty w powietrzu - polskich siatkarzy. A jak na razie to ze mnie Pudelek robi celebrytkę…
- To tylko jedno zdjęcie…
Dziewczyna zmroziła go wzrokiem.
- Tobie się tak wydaje. Twoi fani zastanawiają się, dlaczego się ciebie uczepiłam, twoje hotki krzyczą, że pewnie lecę tylko na twój super wygląd i kasę, a po cichu kombinują, jakby mnie tu wykończyć, cała siatkarska społeczność widzi we mnie nieprzyzwoitkę, która ciągnie za sznurki marne kukiełki i próbuje się dzięki nim wybić, a mój ojciec myśli, że chciałam tej roboty tylko dlatego, by łatwo znaleźć męża i mieć wszystko w…
- Naprawdę mam super wygląd? – przerwał jej nagle.
- No, nie wierzę! Z całego monologu wyłapałeś tylko tyle?
Uśmiechnął się w sposób, który stopił jej serce.
- Aż tyle, kochana, aż tyle.
Zirytowana, przeczesała palcami włosy.
- Nijak cię nie rozumiem – stwierdziła.
Wzruszył ramionami.
- Jestem facetem. Nie jest trudno mnie przejrzeć.
- Zdziwiłbyś się.
- Co do twojego ojca… Wspominałaś coś o wizycie…
- Tak – humor Nadii jeszcze się pogorszył – Oczekuje w niedzielę mnie i mojego wybranka – prychnęła – Jakbym w ogóle kogoś takiego miała…
- Chętnie z tobą pójdę – zaproponował Kosok.
Nie potrafiła się nie uśmiechnąć.
- Ty? Bez urazy, ale mój ojciec by cię zmiażdżył.
Dopił swoją kawę.
- Skoro i tak jesteśmy ostatnimi czasy najgorętszą sportową parą, czemu miałbym z tego nie skorzystać?
Nadia wciąż sceptycznie podchodziła do jego pomysłu.
- No, przestań – zaśmiał się z niej – Sytuacji nie pogorszymy, a przynajmniej damy jakąkolwiek podstawę tym plotkom…
Jęknęła.
Grzesiek pochylił się nad stołem i wyzywająco spojrzał jej w oczy.
- Tchórzysz?
Zareagowała automatycznie:
- Nie.

Wieczorem…

Bartman rozłączył się, posyłając jeszcze swojej ukochanej telefonicznego buziaczka. Jedenaście razy. Gdy wrócił do pokoju, zastał Michała leżącego na swoim łóżku i patrzącego w sufit. Niebezpieczność tego zjawiska objawiała się w jego częstotliwości, więc Zibi czuł się zmuszony zapytać:
- Koleś, co ty wyprawiasz?
Misiek potraktował go typowym dla siebie przekleństwem.
- Koleś – nie dawał za wygraną Bartman – ja się, kurwa, o ciebie martwię!
- To się, kurwa, koleś, nie martw – odburknął mu Misiek.
- Wyglądasz jak sflaczały niedźwiedź po kiepskim śnie zimowym. Nie żeby to było dla ciebie nienormalnym stadium, bo, koleś, miewasz czasem doły. Ale trzymasz to, kuźwa, od początku pobytu w Spale.
- I co z tego? – Michał obrócił się na bok, tyłem do Bartmana.
- I mnie to wkurza!
Zapadła cisza.
I w momencie, kiedy Zbyszek myślał, że Kruszyna już do niego nie przemówi, ten odezwał się:
- Jestem, kurwa, nieszczęśliwy. Nie mogę spokojnie umierać?

Następnego dnia…
Czwartek
Przed obiadem…

Karol Kłos bardzo lubił korzystać z facebooka. Bardzo.
Czerpał niemalże niezdrową przyjemność z ukazywania światu, jakim to jest rozrywkowym siatkarzem. Wątpliwe było istnienie jakiejkolwiek innej rzeczy, która potrafiła zadowolić go w tak wysokim stopniu.
No, poza kłóceniem się z Jarząbkiem, obserwowaniem śpiącego Wronki i proponowaniem fanom koszulek Zatiego, które akurat walały się po pokoju.
Nic więc dziwnego, że to właśnie on pierwszy natknął się na siatkarski filmik, który do sieci wrzuciła Ewelina.
Ucieszył się jak głupek, gdy zobaczył swoją twarz na ekranie. A lubił patrzeć na siebie tak bardzo, że pobiegł od razu do Andrzeja, co by ten drugi też mógł patrzeć – i na Karola żywego, i na tego w youtubowym filmiku. Potem zafascynowany pan Wrona, który jednak z całego filmiku poza Kłosową twarzą wypatrzył nieco więcej, bo dłubiącego w nosie Możdżonka, pobiegł do el capitano, co by ten też mógł się pośmiać. Możdżon nie dostrzegł dłubiącego w nosie siebie, bo on się „tylko drapał”, za to dojrzał i dosłyszał śmiejącego się Rucka. A był to śmiech niezwykły, bo jeden z tych, kiedy ów Michał się nie hamował – czyli armagedonik mały taki śmiechowy. Też pobiegł się dwieściedwanaściecentymetrowy chłop pochwalić – a co!
I tak - od słowa do słowa. Lub raczej – od siatkarza do siatkarza.
Rozeszła się wieść o Ewelinowym filmiku nagrywanym po kątach na zdjęciowej sesji.
I kolejny hit Internetu się narodził.
I był naprawdę zabawny.
I naprawdę dobry był.
I naprawdę nie spodobał się Nadii.
- Zachowujecie się jak…
- Normalnie – stwierdził Piotrek. Z nim też była ostatnimi czasy niezła draka. To znikał w niewyjaśnionych okolicznościach, to znów się pojawiał… Nikt już nie wiedział, czego się po nim spodziewać, co nie wpływało dobrze na psychiczny stan drużyny, bo wytrącało ją z równowagi. Ale zakochany Nowakowski niczego – oczywiście! - nie zauważał…
- … jak idioci – dokończyła Nadia – Ale przynajmniej hotki będą zadowolone… - westchnęła ciężko, zarządziła, że zabiera ich jutro do gimnazjum jakiegoś, liceum czy innego w ten deseń więzienia i odeszła wzdychać sobie z wyrzutem do własnego pokoju.


:::::::: 
Primo - tego rozdziału miało dzisiaj nie być.
Secundo - jest taki długi, bo bardzo potrzebowałam dzisiaj takiej ilości moich kochanych chłopaków. no poważnie, tylko oni mnie nie zawodzą
ostatnio cały świat jest przeciwko mnie.
ale potem jakaś dziewczynka krzyczy, że "Uwielbia chłopaków z całego serca!" (xd), kosiarka mi się psuje, kłócę się z ludzkością, Krzyś mówi, że nie gra, Alex Hepburn prosi, żebym nie mówiła, że to koniec, Skype mnie pozdrawia, Księżyc do mnie przemawia,  a moja instruktorka ma życie i wyjeżdża na wakacje... w dodatku skończyła mi się malinowa herbata i piję cytrynową.
więc w tym oto pseudo - rozstroju powstał ten rozdział i ja wiem, że jest długi, no ale hej!, przecież to są nasze chłopaki <3


w ogóle tyle historii mi ostatnio chodzi po głowie - Wini sobie skacze, Bartek się dzisiaj zaczął kręcić, a Arsenal sobie rozgrzewkę urządza . O.o
a wena się poszła ...


jeszcze organizacyjnie:
Nie wiem, kiedy będzie Lupin - raczej później niż wcześniej.
Łukasz będzie w sobotę wieczorem albo jakoś w niedzielę przed 3 w nocy ; d


piłkarsko się jeszcze nie bawiłam, wiec życzcie mi szczęścia.


30 komentarzy:

  1. Na wstępie chciałam powiedzieć, że widząc nową notkę porzuciłam wszystko, co właśnie robiłam, trzymałam, czytałam, myślałam, mówiłam i słuchałam. Wszystko. Łącznie z kawą.
    Nie wiem, czy rozumiesz powagę sytuacji. To przepyszna kawa.

    Uwielbiam chłopaków z całego serca! xD
    Naprawdę, z calusieńkiego. I bardzo, bardzo, bardzo dziękuję za powyższe. Z okazji, że wczoraj czytałam całość od początku, to po takiej ilości muszę się powoli i stopniowo przestawiać na to, że kolejne części będą rzadziej niż dziesięć na dzień. A nie tak nagle. Więc ratujesz moją psychikę - dzięki.
    Długość jest idealna. Jakby było dłużej, to by było jeszcze idealniej. Generalnie, im dłużej, tym lepiej :D Więc śmiało, nie ograniczaj się.

    Tak czułam, że Grześ zostanie zaciągnięty na wizytę do szanownego tatusia. Oj, będzie wesoło, tak czuję. Zresztą z nimi się przecież inaczej nie da.
    Uwielbiam Twój styl i humor, mam na twarzy takiego rogala, że gdyby nie uszy, to by mi się uśmiech dookoła głowy zawinął. I jak bym wtedy wyglądała?
    Karol i Andrzej to tak słodkie duże dzieci, że instynkty macierzyńskie mi się aktywizują.

    I nie byłabym sobą, gdybym nie wyróżniła Miśka. Kruszyny mojej <3
    Niech ta Klaudia się nie zbliża na 10 metrów nawet do niego! Bo ja tam zaraz przybywam z odsieczą i jej ręce i nogi z dupy powyrywam! No! Mój Ci on! <3


    (chyba muszę skrócić trochę te komentarze... zrobię, co w mojej mocy, promis. daję stuprocentową gwarancję, że dołożę wszelkich starań)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie, mi się podobają twoje długie komentarze. mam wtedy wrażenie, że ktoś się jednak interesuje ; D
      wgl. wygrałam z kawą! - mogę umierać szczęśliwa . *.*

      Usuń
    2. Czyli nie muszę się ograniczać? Super! Jeszcze pożałujesz tych słów, no ale mam tutaj na piśmie, że mogę pleść trzy po trzy (muszę zrobić jakiegoś print screena, bo pokasujesz komentarze i guzik będę miała, a nie pisemną zgodę).
      Nawet bardzo szczęśliwa, bo to przenajpyszniejsza kawa. Taka, że aż zrobiłam sobie drugą (duży kubek utknął w zmywarce). Możemy umierać szczęśliwe razem.
      Powinien tu być jakiś czat albo opcja wypowiadania się przeze mnie na backstage'u, bo czasem sobie uświadamiam, że piszę te pierdy publicznie. Ale nie mogę się powstrzymać. Przepraszam wszystkich i każdego z osobna.

      Usuń
    3. pisz jak najwięcej - matko, zostań moja bratnią duszą? będziemy sobie pisać takie głupoty obie, a świat będzie na nas patrzył nieprzychylnym okiem, bo on mało wyrozumiały jest ; D
      serdecznie pozdrawiam twój duży kubek, który utknął w zmywarce. to zacne miejsce jest.

      Usuń
    4. Dobra! Ale ostrzegam - mój słowotok przeradza się czasami w potężną powódź. Nawet często to robi.
      Świat się nie zna. Na niczym. Świat jest zły, głupi i niesprawiedliwy i nawet nie da sobie w spokoju, po cichutku umrzeć (tutaj się znowu solidaryzuję z Miśkiem, ale tak już mam. Czasem jesteśmy identyczni. Zawsze się zakochuję w osobach fikcyjnych albo totalnie nieosiągalnych - muzycy, sportowcy, aktorzy, ooooo tak <3 Brawo ja! Wróżę sobie radosne życie)...
      Kubek z pewnością podziękuje i również pozdrowi. Muszę go niedługo uwolnić, żebyśmy się mogli wspólnie napić wieczornej herbaty.

      Usuń
    5. Osoby fikcyjne i totalnie nieosiągalne są lepsze niż całe społeczeństwo - taka prawda .

      Usuń
    6. Smutna prawda. A do tego najgorzej, że mają dziewczyny/żony. Czyli dla kogoś jednak osiągalne były (te osoby). Życie śmierdzi. Kupą.
      Aaaaa! W ogóle! Dawno nie byłam "dziewczynką", dzięki! Tzn. nie aż tak znowu dawno :P Ale nie byłam. Czuję się znowu młoda i piękna (jakby "dziewczynka" miała cokolwiek wspólnego z pięknem. Ale rzadko się tak czuję, więc nie będę sobie żałować. Niech mam!).

      Usuń
  2. Przeleciałam całość (bez skojarzeń proszę, a przepraszam skojarzenia miąłm pewnie tylko ja)dziś i stwierdzam, że to jest fajne. Tak! Tylko, że ci nasi chłopcy to wszyscy tacy duzi chłopcy są, każdego (oprócz Kurka i Kubiaka) przytuliłabym do ciepłej piersi, niekoniecznie matczynej. Nawet Rucka!

    OdpowiedzUsuń
  3. Długość jest idealna! A nawet nie obraziłabym się za dłuższą częścią ;p W końcu naszych chłopaków nigdy za mało ;p
    Bardzo fajny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję <3
      boję się, że jak będzie dłużej to przestraszę społeczeństwo . ; c

      Usuń
  4. Jak zwykle mam wielkiego banana na twarzy jak czytam to opowiadanie :D ciekawe jak pójdzie Grzesiowi z tatą Nadii. Cały rozdział był genialny :D
    Czekam na kolejne
    Pozdrawiam, Luna :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak pójdzie ? hmm... zapewniam, że będzie ciekawie . szczególnie, gdy się ściemni ; D

      Usuń
  5. Hahaha, ta Klaudia to naprawdę przykład typowej blondynki XD
    Karol i Endrju strasznie mi się w tym opowiadaniu spodobali, lol XD
    czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wronka, Kłosik, Pit, Kuraś... I reszta i ja tu jestem :D Będę wpadać jak najczęściej:D Podoba mi się ten blog. Szczerze mówiąc mogłam się trochę pośmiać:D haha Chłopaki to naprawdę mają totalny nieogar w tych głowach. A no i ciekawe jak wyjdzie randka Kubiaka haha. I spotkania Kosoka z ... przyszły teściem być może.. :P
    No dobra mam takie pytanko skoro na gg nie informujesz to może na bloguu?? Byłabym wdzięczna za odp:)
    POZDRAWIAM !!!
    Paulka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki i tak, będę informować na blogu ;d

      Usuń
    2. wherever-will-you-go.blogspot.com Poproszę:) A i oczywiście o innych rozdziałach na innych swoich blogach też poproszę jakby było można oczywiście :):P

      Usuń
  7. zabić nie zabiję, ale proszę więcej tego nie rób.
    co do opowiadania... myślę, że przeczytam mimo Twojego złego wstępu u mnie ;p

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja się cieszę, że jest długi :) To opowiadanie jest wspaniałe :)
    I raduje się tym, że go czytam :)
    Pozdrawiam :)
    P.S. Zapraszam do siebie na nowy: http://pasio-passione.blogspot.com/2013/08/dziesiatka.html

    OdpowiedzUsuń
  9. Mianowałam cię do "Versatile Blogger" :D
    Więcej szczegółów tutaj: http://szczesliwytraf.blogspot.com/p/the.html

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział super fajny;) Bardzo mi się podoba blog;) Pozdrawiam i czekam na kolejne rozdziały;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zanim jeszcze zaczęłam czytać to już mi się micha cieszyła. Tytuł rozdziału? The best ever! Już po jego przeczytaniu wiedziałam, że rozdział będzie zajebisty, no i trzebaby być już kompletnym idiotą, żeby się w tej kwestii pomylić. Ty piszesz wszystko wyśmienite jak pierożki mojej babci. A jak już Cię przyrównuję do pierożków mojej ukochanej babci to wiedz, że jesteś bardzo, bardzo, bardzo wysoko w mojej hierarchii ;)
    No tak, nasza reprezentacji zawsze gotowa do pomocy. Biedna Klaudia… Dużo to się nie dowiedziała. Swoją drogą to Kłos i Wronka nadal śpią z misiami? Ciekawe, bo ja myślałam, że razem…
    Zibi moim mistrzem! Dlaczego ja tak uwielbiam jak on gada z Miśkiem. No i ten jego sarkazm wyczuwany na kilometr… Ach, uwielbiam!
    Przepraszam bardzo, czy ja dokładnie siedem zdań temu wspomniałam coś o biednej Klaudii? Cofam! Biedny Kubiak!
    Sflaczały niedźwiedź po kiepskim śnie zimowym? Serio? Koleś, skąd Ty bierzesz te teksty co? A ja biedna znowu coś piję. Tzn, ja biedna może nie, gorzej z moimi meblami, gdzie wszędzie jest moja ulubiona woda brzoskwiniowa :P Jednak biedna ja, bo muszę to posprzątać :/ Ale kontynuując:
    Ja żądam, powtarzam żądam ujrzenia tego filmiku, co bym mogła się trochę pośmiać :D Dłubiący w nosie Możdżonek? Ja to muszę ujrzeć! Ogólnie te zdjęcia… mam za bardzo pobudzoną fantazję i wyobraźnię chyba :P
    Nie mów tylko, że rozdział jest za długi, bo uwierz, że mogłabym takie czytać codziennie. (Tylko błagam, daj mi jeszcze dwa dni na ogarnięcie moich zaległości po wakacjach xd).
    Nie wspominałam jeszcze, że Cię uwielbiam i kocham tego bloga, prawda? Jeżeli już to robiłam, to wybacz błędy powtórzeniowe, ale mam dobrą pamięć, lecz krótką. Uwielbiam Cię i Twój styl pisania! Nie wiem skąd czerpiesz inspiracje, pomysły i te teksty, ale uwielbiam Cię i bardzo bym chciała umieć pisać tak jak Ty!

    Buźki ;*
    Zakręcona ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boże, porównujesz mnie do pierożków ? *.* chyba naprawdę musi ci się podobać . ; D Źródłem moich inspiracji jest życie: jak się mieszka w domu z trójką młodszych braci i nałogowo ogląda polskich youtuberów to tak się potem ma. psychika leży.
      hmm, ja chyba powinnam dodawać na początku rozdziału jakieś ostrzeżenie... coś w stylu " nie pij w trakcie, bo twój sprzęt domowy na pewno ucierpi" ; D
      dziękuję, dziękuję, dziękuję <3

      P.S. Andrzej i Karol wypraszają sobie - to, że śpią z miśkami nie znaczy, że nie mogą spać razem ; d

      Usuń
  12. A ja jak zwykle zapomniałam o jeszcze jednym rozdziale -,- Boże, dlaczego?! (Tak własnie coś data mi nie pasowała, tylko cii... nikt nie słyszał :P) Ale przeczytałam i świetnie, że jest taki długi! *.*
    Ahh... Grzesiu wprasza się na obiadek! Niewdzięcznik :D Ale cóż poradzić i tak go uwielbiam :] Karol ma fajnego Misia :)) Mógłby od czasu do czasu pożyczyć :P Zachowania Klaudii nie będę komentować, bo za dużo wulgaryzmu posypałoby się :> Szkoda mi Miśka, znów. Cóż... poszkodowany chłopak jest :D
    Największym zdziwieniem dla mnie tego dnia jest Magneto... on dłubie w nosie?! ^^ Przecież zawsze taki poważny i w ogóle, a tu nagle takie coś?! :D Nie wyobrażam sobie tego :P
    Całuski, Maniek ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja przepraszam za tego mojego Kubiaka, ale ja go jeszcze troszkę pomęczę no ; D Ale obiecałam mu już szczęśliwe zakończenie, więc... Trzeba tylko troszkę poczekać. ;D

      Usuń